[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szpitala w bieli.
Rozejrzałam się wokół, próbując się zorientować w rozplanowaniu budynku. Znaki
wskazywały drogę do kawiarni, sklepu z pamiątkami, biur i tuzina oddziałów szpitalnych.
Radiologia. Urologia. Pediatria.
Ignorując zalecenie, aby zgłaszać się do rejestracji, Mateo poprowadził mnie bezpośrednio
do windy. Wysiedliśmy na piątym piętrze i skierowaliśmy się w lewo. Podeszwy naszych butów
stukały na wypolerowanych kafelkach. Kiedy doszliśmy do korytarza, ujrzałam swoje odbicie w
małych, prostokątnych okienkach tuzina zamkniętych drzwi.
Alto!* [Altol Stój! (przyp. red. )] dobiegło nas z tyłu.
Odwróciliśmy się. Wywołująca burzę zmysłów pielęgniarka biegła na dół, przyciskając kartę
szpitalną do czystego, białego fartucha. Uskrzydlony czepek. Włosy zebrane z tyłu wystarczająco
mocno, by spowodować pęknięcie środka jej twarzy na pół.
Pielęgniarka Smoczyca wyciągnęła rękę z kartą i obeszła nas dookoła strzegła przeprawy
przez piąte piętro.
Uśmiechnęliśmy się zwycięsko.
Smoczyca zapytała o powód naszej obecności tutaj.
Mateo odpowiedział.
Spojrzała w kartę, a potem na nas, jakbyśmy byli Leopoldem i Loebem* [Leopold i Loeb
Nathan Freudenthal Leopold (1904-1971) i Richard A. Loeb (1905-1936), studenci Uniwersytetu w Chicago, którzy
wierząc, że są zdolni do popełnienia perfekcyjnej zbrodni i nie zostaną ujęci, w 1924 r. zamordowali
czternastoletnią Bobby Franks, za co zostali skazani na dożywocie (przyp. tłum. )]
.
Rodzina?
Mateo wskazał na mnie.
Amerykanka.
Większy podziw.
Numer 35.
Dziękujemy.
Veinte minutos. Nada mas. Macie dwadzieścia minut. Nie więcej.
Dziękujemy.
Molly wyglądała jak śmierć na chorągwi. Jej cienka bawełniana koszula nocna była wyblakła
i przywierała do ciała jak pierzasty całun. Molly była przerazliwie chuda. Jedna rurka
wychodziła z jej nosa, druga z ręki.
Mateo wyszeptał:
Jezu Chryste.
Położyłam rękę na jego ramieniu.
Molly otworzyła oczy, które przypominały lawendowe groty. Rozpoznała nas i próbowała
unieść się. Pospieszyłam jej z pomocą.
Que hay de nuevo? wyszeptałam.
Co u ciebie? powtórzyłam.
Miałam świetną sjestę.
Wiedziałem, że pracowaliśmy zbyt ciężko próbował żartować Mateo, choć jego głos był
poważny.
Molly uśmiechnęła się słabo, wskazała na szklankę wody stojącą na nocnym stoliku.
Możesz?
Natychmiast podałam jej słomkę. Objęła ją suchymi wargami, napiła się i oparła wygodnie
na poduszkach.
Znacie mojego ojca? Podniosła rękę i wskazała na róg pokoju.
Mateo i ja obróciliśmy się.
W kącie siedział starszy mężczyzna. Miał białe włosy, pobrużdżone policzki i czoło.
Zmarszczki biegły również w poprzek jego brody. Chociaż białka oczu pożółkły z wiekiem,
błękitne tęczówki przypominały przejrzyste górskie jezioro.
Mateo podszedł do niego i wyciągnął rękę:
Mateo Reyes. Jestem szefem Molly.
Jack Dayton.
Podali sobie ręce.
Miło mi pana poznać, panie Dayton odezwałam się.
Kiwnął głową.
Przykro mi, że w takich okolicznościach.
Tutaj się spotykamy?
Słucham?
Co się stało mojemu dziecku?
Tato. Bądz miły.
Położyłam dłoń na ramieniu Molly.
Policja prowadzi śledztwo.
Już dwa tygodnie.
Takie rzeczy wymagają czasu powiedział Mateo.
Tak.
Czy informują pana na bieżąco? zapytałam.
%7ładnych nowych informacji odpowiedział ojciec Molly.
Jestem pewna, że pracują nad tą sprawą. Nie byłam pewna, chciałam po prostu
uspokoić ojca Molly.
Już dwa tygodnie Spojrzał na swoje splecione palce.
To prawda, Jacku Daytonie. To wszystko prawda.
Dotknęłam dłoni Molly.
Jak się czujesz?
Za jakiś czas będę zdrowa jak ryba. Kolejny słaby uśmiech. Nigdy nie rozumiałam tego
wyrazu twarzy. Był charakterystyczny dla rolników. Molly odwróciła głowę w stronę swojego
ojca:
Jak tam tato?
Starszy pan nawet nie drgnął.
Mam 42 lata, ale moi rodzice wciąż myślą, że jestem ich małą córeczką. Molly odwróciła
się do mnie. Sprzeciwiali się mojemu wyjazdowi do Gwatemali.
Jack Dayton obdarzył swą córkę lodowatym spojrzeniem.
Zobacz, co się stało.
Uśmiechnęła się do mnie ukradkiem.
Mogłam zostać napadnięta w Makato, tatku.
W naszym kraju łapiemy przestępców i zamykamy ich.
Wiesz, że nie zawsze.
Przynajmniej gliniarze mówiliby w języku, który znam.
Dayton wstał i poprawił spodnie.
Zaraz wracam.
Wyszedł z pokoju. Jego Nike piszczały na kafelkach.
Musisz wybaczyć ojcu, przeraża i złości go ta sytuacja. Widać, jak bardzo cię kocha. Co
mówią lekarze?
Fizykoterapia, a potem będę zdrowa jak ryba. Nie chcę zanudzać cię szczegółami.
Cieszę się. Martwiliśmy się o ciebie. Niemal każdego dnia ktoś tutaj wpadał.
Wiem. Jak idzie w Chupan Ya?
Badania posunęły się do przodu powiedział Mateo. W ciągu kilku tygodni
zidentyfikujemy wszystkie szkielety.
Czy jest aż tak zle, jak zeznają naoczni świadkowie tamtych wydarzeń?
Przytaknęłam.
Sporo ran postrzałowych i ciętych. Ofiarami są w większości kobiety i dzieci.
Molly nic nie powiedziała.
Spojrzałam na Mateo. Dał mi znak. Przełknęłam ślinę.
Carlos...
Gliny mi powiedziały.
Przesłuchiwali cię?
Wczoraj.
Westchnęła.
Nie mogłam im wiele powiedzieć. Pamiętałam tylko urywki. Reflektory w tylnej szybie.
Samochód spychający nas z drogi. Dwóch mężczyzn idących w naszym kierunku. Kłótnia.
Strzały. Jakaś postać... a potem ciemność.
Pamiętasz, jak do mnie dzwoniłaś?
Potwierdziła skinieniem głowy.
Rozpoznałabyś tych mężczyzn?
Było ciemno. Nie widziałam ich twarzy.
Czy pamiętasz co mówili?
Niewiele. Carlos powiedział coś, co przypominało słowa: mota, mota
Spojrzałam na Mateo.
Aapówka.
Molly podniosła rękę i rozpuściła włosy. Jej przedramię było tak jasne jak podbrzusze ryby.
Jeden mężczyzna mówił pozostałym, aby się pośpieszyli.
Coś jeszcze? zapytałam.
W holu rozległ się gong windy.
Molly spojrzała niepewnie na drzwi, potem na mnie. Zaczęła mówić ciszej.
Mój hiszpański nie jest najlepszy, ale myślę, że jeden powiedział coś o inspektorze.
Podejrzewasz, że to byli gliniarze?
Znowu zerknęła na drzwi. Przypomniałam sobie zachowanie Galiano w Gucumatz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]