[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaowocować wieloma korzystnymi umowami Mimo początkowej
niechęci nie mógł nie dostrzec, że John z całego serca starał się mu
pomagać, choć z drugiej strony to wcale nie stawiało go w
komfortowej sytuacji. Lata za niedbania nie mogły przecież zostać
wymazane z pamięci kilkoma przysługami, a pieniądze nie mogły
wynagrodzić dzieciństwa bez ojca.
Daniel przygryzł wargę. Tak naprawdę nie wiedział, co o tym
wszystkim sądzić, czuł jednak, że na zaufanie trzeba zapracować.
Pogłaskał kotka, a zwierzak w rewanżu otarł się o jego nogi,
zostawiając smugę jasnej sierści na ciemnych spodniach. Daniel
otrzepał nogawki, myśląc jednocześnie, że wiele lat minęło od czasu,
kiedy ostatni raz miał na sobie garnitur.
Przypomniał sobie wszystkie chwile spędzone ze Stephanie.
Automatycznie dotknął dłonią przystrzyżonych włosów. Wykonała
naprawdę dobrą robotę, pomyślał.
77
RS
Ale strzyżenie nie miało aż takiego znaczenia. O wiele
ważniejsze było to, co wydarzyło się chwilę pózniej. Ich pierwszy
pocałunek odcisnął się w jego pamięci niczym tatuaż na skórze. Kiedy
następnego dnia pocałowała go ponownie, zaskoczony poczuł, że
sprawia mu to niewypowiedzianą przyjemność. W ogóle wszystkie
chwile z nią wprawiały go w doskonały nastrój. Podziwiał ją za
dobroć, profesjonalizm i zaangażowanie we wszystko, co robiła. Był
jej niezmiernie wdzięczny, że zarywając noc, przygotowała mu
prezentację, która bezdyskusyjnie miała decydujący wpływ na
przebieg dzisiejszego spotkania. Nie mógł też przestać myśleć o tym,
że Stephanie jest niebywale piękną kobietą. To dlatego aż skręcało go
w środku, że ich cielesne kontakty kończyły się na pocałunkach. A
jednocześnie rozumiał, że Stephanie nigdy nie zgodzi się na związek,
jaki on mógł jej zaproponować. Na związek oparty jedynie na seksie.
Wprawdzie pragnął zaoferować jej więcej, ale wiedział, że to
niemożliwe.
Cóż, lepsze pocałunki niż nic, pomyślał.
Przyszło mu do głowy, że mogliby razem świętować jego
sukces. Postanowił, że zabierze Stephanie na kolację i do teatru. Był
pewien, że spodoba się jej ten pomysł. Podekscytowany wbiegł po
schodach.
W mieszkaniu przywitały go ostre dzwięki rockowej muzyki.
Uśmiechnął się i wszedł do salonu.
- Stephanie!? - zawołał, usiłując przekrzyczeć hałas.
78
RS
W powietrzu unosił się zapach jej perfum. Ruszył w stronę
sypialni i już miał zapukać, kiedy zobaczył, że drzwi są uchylone.
Zajrzał i zamarł.
Stephanie, odwrócona plecami do drzwi, stała przy szafie z
ubraniami. Była całkiem naga, ale to nie nagość sprawiła, że serce
Daniela zabiło jak oszalałe. Całe plecy dziewczyny oszpecone były
długimi bliznami.
Przez kilkanaście sekund stał oszołomiony, aż w końcu
uświadomił sobie, że nie może pozwolić, żeby Stephanie go
przyłapała. Nie chciał, żeby zobaczyła jego wykrzywioną bólem i
wściekłością twarz.
Chwilę pózniej pędził jak szalony po schodach. Musiał pobyć
sam. Chciał wyładować gniew i spróbować zrozumieć to, co przed
chwilą zobaczył. Wybiegł na dwór, w pustą alejkę na tyłach
restauracji. Oparł rozpalone czoło o chłodny, chropowaty mur i
zamknął oczy. Widok skatowanych pleców Stephanie był niczym
najgorszy senny koszmar.
Daniel zaklął pod nosem. Och, gdyby to był tylko sen. Po głowie
krążyły mu rozpaczliwe pytania. Co się stało? Pożar? Wypadek
samochodowy? Pomyślał, że rany wyglądały trochę jak rytualne
nacięcia. Dobry Boże, jęknął w duchu.
Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Z trudem panował nad drżeniem
rąk. Nigdy jeszcze nie był tak wściekły. Ani na matkę, ani na Johna,
ani nawet na niesprawiedliwość świata, jaką nie raz dane mu było
obserwować w Afryce. Myśl jednak, że jakiś chory, diabelsko zły
79
RS
wariat celowo zadawał ból Stephanie, doprowadzała go do białej
gorączki.
Przypomniał sobie ich rozmowę w restauracji i poczuł, jak robi
mu się niedobrze. Zaczynał wszystko rozumieć. Kiedy wspomniała,
że skrzywdził ją chłopak, podejrzewał przemoc, ale nigdy nie
wymyśliłby czegoś równie okrutnego.
Nie potrafił jednak zrozumieć, dlaczego Stephanie od niego nie
uciekła. Dlaczego pozwoliła się katować, nie raz czy dwa, ale wiele
razy? Czy była zastraszana, szantażowana? Czy dlatego przyjechała
do Anglii? %7łeby uciec przed swoim oprawcą?
Głowa mu pękała, bo na żadne z tych pytań nie znał odpowiedzi.
Co więcej, wiedział, że Stephanie nie chciałaby, żeby poznał prawdę.
Bardzo by przeżyła, gdyby dowiedziała się, że odkrył jej sekret.
Rozumiał teraz, dlaczego była taka spięta i dlaczego z żelazną
konsekwencją unikała kontaktu fizycznego. Nagle strach w jej oczach
znalazł wytłumaczenie. Dystans, jaki narzuciła w ich wzajemnych
relacjach, wynikał nie z nieczułego serca, a z potrzeby obrony.
Daniel uderzył pięścią w mur.
- Moja biedna, mała Stephanie - wyszeptał. -Ten, kto ci to zrobił,
zasługuje na śmierć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]