[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu: Moja Hana zawsze chce być najsilniejsza, najszybsza, najmądrzejsza, najlepsza.
Kiedy, skarbie, nauczysz się kochać samą siebie? Kiedy zrozumiesz, że aby być kochaną,
wystarczy, żebyś była sobą?
Teraz, w domu siostry, nie mogła tłumaczyć się nadmiarem nauki czy pracy, mu-
siała stawić czoło własnym lękom, spojrzeć w lustro, krytycznie ocenić, co w nim widzi.
Alim miał rację: była tchórzem. Bez względu na to, ilu ludzi pomogła ocalić, w głębi du-
szy wciąż była przerażonym dzieckiem, które chce udowodnić wszystkim, że jest najsil-
niejsze. Wybrała Latifa, bo kojarzył się jej z bezpieczeństwem; od Mukhtara uciekła; od
Alima nadal próbowała uciekać. Tym razem ucieczka okazała się nieskuteczna. Z każ-
dym dniem coraz bardziej go kochała, tęskniła za nim i walczyła sama z sobą, wiedząc,
że jedyne, co ich dzieli, to jej strach. Kiedy ofiarujesz komuś swoje serce, to na zawsze...
tak powiedział jej ojciec.
Minęły dwa tygodnie od pierwszych artykułów w prasie. Hana siedziała na łóżku
w pokoju, który dzieliła ze swą siostrzenicą Atiyą. Po zmierzchu, kiedy rodzina kończyła
się modlić, Hana schodziła na dół na kolację i odpowiadała na pytania członków rodziny.
Już nikt nie naciskał dzwonka do drzwi, ale dziennikarskie hieny wciąż otaczały dom.
Hana nie zwracała na nich uwagi; zatopiona we własnym świecie poznawała samą siebie.
Ku swemu zdziwieniu wcale nie ziała do siebie nienawiścią. Owszem, była tchó-
rzem, ale uratowała wiele istnień ludzkich. Owszem, uciekała od skomplikowanych
uczuć, ale teraz musi sobie z nimi radzić. Owszem, wytykała Alimowi jego bogactwo i
pozycję, ponieważ bała się powiedzieć: tak, wyjdę za ciebie.
Ciągle krążyły jej po głowie jego słowa: Jeżeli odrzucisz moje oświadczyny, będę
żył samotnie. Mam trzydzieści siedem lat. Wiem, czego pragnę. Ciebie. Będę czekał.
R
L
T
Zatem wszystko sprowadzało się do pytania: czy ona, Hana, chce wieść nudne
bezbarwne życie, czy woli być z mężczyzną, którego kocha i z którym może naprawiać
świat?
Kiedy wieczorem przy stole nastał moment ciszy, oznajmiła swojej zaskoczonej
rodzinie:
- Zamierzam powiedzieć dziennikarzom prawdę o Mukhtarze, o tym, dlaczego
ukrywałam się w Sahelu.
Wszyscy skierowali na nią oczy, nawet dzieci przy mniejszym stoliku. Wytrzymała
ich spojrzenia.
- Kocham Alima - oznajmiła. - Chcę dzielić z nim życie.
- To niemożliwe, póki ludzie wierzą w najgorsze - stwierdził z kamienną miną oj-
ciec.
- Ale nie wszyscy wierzą w najgorsze - wtrąciła matka. - Do redakcji przychodzą
listy z poparciem dla Hany.
Hana nie zamierzała się jednak wycofywać.
- Przedstawiając prawdę, niestety ukażę was w złym świetle...
Ojciec powiódł wzrokiem po członkach rodziny.
- Podjąłem wybór, który, jak sądzę, ludzie zrozumieją. Jeżeli nie zrozumieją, trud-
no. Zasłużyłem na to. - Odsunął krzesło od stołu i wstał.
- Tato...
Uśmiechnął się.
- Porozmawiaj ze swoim mężczyzną, powiedz mu, co czujesz. A dziennikarzy zo-
staw mnie. Nie bój się, nuur il-'en. Tym razem cię nie zawiodę.
Z oczami pełnymi łez Hana również wstała, podeszła do ojca i położyła rękę na je-
go ramieniu.
- Dziękuję, tato.
Wyszła do holu i zadzwoniła do Alima.
- To ja. Jestem w domu siostry, na dworze koczują dziennikarze. Mógłbyś przysłać
po mnie samochód i paru silnych facetów, żebym dała radę przejść przez tłum?
- Oczywiście - oparł znużonym głosem. - Niczego więcej nie potrzebujesz?
R
L
T
- Zobaczyć się z tobą. Musimy porozmawiać. Czy... - przełknęła ślinę. - Mogę do
ciebie przyjechać?
- Może ja...?
- Nie, w pałacu nikt nie zaatakuje nas kamerą.
- Dobrze, będę czekał w gabinecie.
Rozłączyła się i pobiegła na górę wziąć prysznic.
Kwadrans pózniej, kiedy rozległo się pukanie do tylnych drzwi, była gotowa.
Dwóch barczystych strażników zaprowadziło ją do stojącej przed domem limuzyny.
Dziennikarze, którzy słuchali wystąpienia Malika al-Suda, natychmiast chcieli rzucić się
w jej stronę, ale strażnicy skutecznie ich powstrzymali.
W drodze do pałacu towarzyszyło jej tuzin samochodów i motocykli z fotografami
pstrykającymi zdjęcia.
Brama otworzyła się. Strażnicy zaprowadzili Hanę na górę i wskazali hol na lewo.
W pięknym pokoju urządzonym po męsku czekał na nią Alim. Stał przy nierozpalonym
kominku, podpierając ręką głowę.
- Witaj - powiedziała, gdy strażnicy zamknęli drzwi.
- Witaj, Hano. - Nie obrócił się, nawet na nią nie spojrzał.
Sprawiał wrażenie zmęczonego.
- Miałeś ciężki dzień?
- Ciężkie dwa tygodnie. Jestem skonany, więc lepiej od razu przejdz do sedna.
Był szorstki, jakby próbował zniechęcić ją do siebie.
Nie ucieknę, obiecała sobie. Nie stchórzę! Alim zasługuje na to, aby dowiedzieć
się, co ona czuje.
- Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć... Tata rozmawia teraz z dziennikarzami,
opowiada im o Mukhtarze, o Latifie, o mnie i tobie.
- Wiem, mój sekretarz prasowy mnie poinformował. Pokazują to w telewizji. -
Westchnął. - To dobrze. Wasze nazwisko zostanie oczyszczone.
- Nie dlatego tu przyjechałam. Przyjechałam, bo... - Urwała zła na siebie i zamknę-
ła oczy. - Alim, już dłużej nie mogę się okłamywać i udawać, że...
R
L
T
- %7łe co, Hano? - zapytał. - Mieszkasz u rodziny, która cię kocha i wspiera, nato-
miast ja jestem sam i uczę się wszystkiego od nowa. Harun dosłownie zapadł się pod
ziemię, w niczym mi nie pomaga. Sypiam trzy godziny na dobę, ledwo trzymam się na
nogach, więc...
Zobaczyła przed sobą człowieka na skraju załamania, który rozpaczliwie potrzebu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl