[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W końcu wyszli, odprowadzani przez Cynthię i Jona.
 Fajnie, że wpadliście  powiedział Jon, klepiąc przy-
jaznie Ivana po plecach.
 Dzięki za zaproszenie  odpowiedziała Angela, gdyż
Ivan się nie odezwał.
Jon zacisnął usta.
Cynthia swoim zwyczajem obejmowała go i kleiła się
do jego szerokiej piersi, niczym jaszczurka do nagrzanego
kamienia. Angela pomyślała zgryzliwie, że do kompletu
powinna opleść go jeszcze nogami. Szybko jednak zganiła
samą siebie za nieprzyjazne uczucie, jakie przez chwilę
wzbudziła w niej Cynthia. Przecież to taka urocza dziew-
czyna. Naprawdę urocza.
Tamta, jakby dla potwierdzenia tej tezy, obdarzyła
wszystkich olśniewającym uśmiechem.
 Musimy to kiedyś powtórzyć.
Nigdy w życiu, pomyślała, idąc do samochodu. Trzy-
mała Ivana pod rękę, co było ostatnią próbą udawania, że
stanowią idealną parę. Ivan otworzył drzwi wozu i An-
gela, która miała już wsiadać, obejrzała się. Jon ciągle stał
w wejściu do klubu. Cynthia oczywiście lepiła się do niego
bez żenady i w tym kompletnie nieodpowiednim do tego
momencie Angela poczuła się z tym człowiekiem wyraz-
nie związana.
 Wsiadaj!  Ivan z niecierpliwością trzymał uchylone
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 59
drzwi.  Chcę jechać do domu. Od tego cholernego hałasu
rozbolała mnie głowa.
Dziesięć minut przed drugą w nocy zadzwonił telefon.
Angela sięgnęła po słuchawkę.
 Słucham.
 Cześć, Aniołku.
 Jon?  spytała półprzytomnie.  Gdzie jesteś?
 W domu. Właśnie wróciłem.  Jego głos był niski
i zmęczony.
Angela zapaliła lampkę przy łóżku.
 Co się stało?
 Nic, po prostu chciałem zadzwonić. To znaczy...
 westchnął ciężko.  Nie wiem, jak to powiedzieć.
Usiadła, zaniepokojona jego poważnym tonem.
 Co powiedzieć?
 Czy pamiętasz, jak Ivan spytał, czy mógłbym napi-
sać dla ciebie rekomendację?
 Ach, to  powiedziała ze ściśniętym nie tylko
gardłem, ale i sercem.
 Może powinienem był wtedy wyjaśnić, ale nie
chciałem zepsuć wieczoru.
 Ale co? Wyduś to wreszcie.
 Aniołku, nie gniewaj się na mnie, ale nie mogę tego
dla ciebie zrobić.
 W porządku. Rozumiem  odparła zdławionym
głosem.
 Nie sądzę. Nie mogę zarekomendować ciebie, gdyż...
gdyż ja sam zgłosiłem się po tę pracę.
ROZDZIAA PITY
 Coś ty powiedział?  Angela gwałtownie opuściła
bose stopy na podłogę, oprzytomniawszy w jednej sekun-
dzie.
 Pod koniec sierpnia dowiedziałem się, że orkiestra
w Winston będzie potrzebowała nowego dyrygenta,
zgłosiłem się więc. Jeśli chcesz, mogę moje podanie
wycofać.
Matko jedyna, co ona ma w tej sytuacji zrobić? Co ma
powiedzieć? %7łe chce, żeby się wycofał? Przyznać, że
uważa, że jej szanse są nikłe w razie konkurowania z kimś
takim, jak Jon? Z kimś, kto zawsze bez wysiłku dostaje
wszystko, na co ma ochotę?
 Do licha ciężkiego, dlaczego to zrobiłeś? Mało ci
jeszcze?  Nie do końca udało jej się zapanować nad
drżeniem głosu.
Zawahał się.
 Prawdę mówiąc, zgłosiłem się, zanim jeszcze usły-
szałem o posadzie w Bostonie. W zasadzie była to tylko
jedna z prób, które wtedy podejmowałem na chybił trafił.
Angela wyczuła, że Jon kłamie.
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 61
 Czy nadal cię to interesuje?
 Cóż... to mogłoby być całkiem fajne. Fajne?
Angela zerwała się na równe nogi.
 A skąd wiesz, że masz odpowiednie kwalifikacje,
żeby dyrygować orkiestrą?
 Tak samo jak ty, przez długi czas byłem jednym
z muzyków, więc wiem, jak to wygląda z tej strony,
wiem, co powoduje, że dyrygent jest dobry, czuję muzy-
kę...
 Uprzejmie de informuję, że moje kwalifikacje sięgają
nieco dalej.  Musiał wreszcie usłyszeć furię w jej głosie,
gdyż zamilkł na dłuższą chwilę.
 Powiedziałem, że wycofam podanie.
Przez sekundę czuła ulgę. Tylko przez sekundę.
 Nie obrażaj mnie, Jon. Jeśli to zrobisz, to znaczy, że
myślisz, że nie mam szans, żeby z tobą wygrać.  Czekała
na zaprzeczenie, ale oczywiście nie usłyszała go.
 O rany, chciałem ci tylko powiedzieć, że też się o tę
pracę ubiegam. Wolałem, żebyś dowiedziała się o tym ode
mnie, a nie od kogoś innego, bo byś wtedy pomyślała, że
cię oszukuję. Wcale nie zamierzam się z tobą kłócić.
Szczerze mówiąc, Aniołku, jesteś chyba najbardziej kon-
fliktową osobą, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi.
 A ty najbardziej arogancką! Jesteś muzykiem, a nie
dyrygentem!  Z rozpaczą wczepiła wolną dłoń we włosy.
Miała ochotę płakać i nienawidziła siebie za tę oznakę
słabości.
Jon westchnął ciężko.
 Mam wrażenie, że to nie tylko o to chodzi. Coś
przede mną ukrywasz.
 Wcale nie.
 Przestań udawać, Aniołku, i powiedz, co jest grane.
62 Shannon Waverly
Jęknęła i z powrotem opadła na łóżko.
 I tak nie zrozumiesz.
 A cóż to za tajemnicza rzecz, której nie jestem
w stanie ogarnąć umysłem?
Ciężko oparła głowę na dłoni.
 Ja  mruknęła w końcu.  Zupełnie nie wiesz, kim
jestem, co jest dla mnie ważne... Zupełnie nic.
 Dobra. Nie było mnie tu trochę, a ludzie przecież się
zmieniają.
 Ale ty nigdy mnie nie znałeś! Zawsze ignorowałeś
moje potrzeby, moje możliwości, a nade wszystko moją
indywidualność. Zawsze robiliśmy wszystko tak, jak ty
chciałeś, to ty wybierałeś zabawy, zajęcia, znajomych.
 Hola, hola! Chcesz powiedzieć, że przez te osiem-
naście lat czułaś się przeze mnie przytłaczana?
 ,,Wdeptywana w ziemię  byłoby lepszym okreś-
leniem.
 Wielkie dzięki!
 Proszę uprzejmie! Przypomnij sobie na przykład ten
kretyński konkurs, który ostatnio chciałeś u mnie oglądać
na wideo. Myślisz, że naprawdę mnie to bawiło?
 Owszem.
 Zastanów się, Stoddard. Nienawidziłam tego. Tak
samo, jak latania na lotni, wyjazdów pod namiot zimą
i tysiąca twoich innych pomysłów, które przyprawiały
mnie o gęsią skórkę. A najgorsze ze wszystkiego było
granie w twoim zespole dzisiejszego wieczoru.
Roześmiał się z niedowierzaniem.
 Bawiłaś się jak nigdy w życiu i dobrze o tym wiesz.
Gdyby nie ten luz, który osiągnęłaś w tamtych latach
dzięki mnie, zmarniałabyś doszczętnie. Tak właśnie dzie-
je się teraz, gdy jesteś z tym kołkiem, twoim facetem.
Wesołych Zwiąt, Aniołku! 63
Z furią uderzyła pięścią w poduszkę.
 Ty cholerny zarozumialcu! Zmarniałabym? Prowa-
dzę cudowne życie, ale ponieważ nie jest takie, jakie ty
byś wybrał, mówisz, że się marnuję. Idz do diabła!
 Co za wyrażenia, Aniołku.
 Chcesz usłyszeć więcej?  Zamilkła. Zrodek nocy,
wszyscy dookoła śpią, a ona się awanturuje jak pyskata
przekupka.  Zrozum, że ułożyłam sobie życie po swoje-
mu i nie podoba mi się, że się w nie wtrącasz, uważając, że
masz do tego prawo.
 A mnie się nie podoba, że uważasz mnie za jakiegoś
prymitywnego egoistę.
 Bo tak to wygląda. Dostałeś pracę, która jest marze-
niem wielu muzyków, a masz chrapkę na następną.
Zawsze taki byłeś. Chodziło ci tylko o to, żeby wygrywać
i w ten sposób udowadniać, że we wszystkim jesteś
najlepszy. Nie obchodziło cię nigdy, że idziesz do przodu
po trupach. To jest nieuleczalna zachłanność...
 Dość!  przerwał jej tak ostro, że aż podskoczyła.
 Nie zamierzam dłużej słuchać tych bredni. Zadzwoń do
mnie, jak znowu zaczniesz normalnie myśleć.
 Ani mi w głowie do ciebie dzwonić!  Rzuciła
słuchawkę.
Angela popiła aspirynę wodą. Właśnie skończyła pro-
wadzenie środowych zajęć na uczelni i rozmyślała nad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl