[ Pobierz całość w formacie PDF ]

należało was wtajemniczać. Oczywiście, gdyby coś się ze mną stało, Aleks zostałby na pewno
o wszystkim poinformowany, ale...
- Ale ponieważ ja nie jestem następcą tronu, mogę żyć w błogiej nieświadomości, tak?
- natarł Bennett. - Czy to, że urodziłem się jako drugi, automatycznie oznacza, że mniej mnie
obchodzi mój kraj i moja rodzina?
Armand milczał. Ból głowy dokuczał mu coraz bardziej, więc przymknął oczy, w
nadziei że przyniesie mu to ulgę.
- Nigdy nie uważałem, że kochasz mniej. Wręcz przeciwnie - odparł łagodnie. - Wiele
można ci zarzucić. Popędliwość, ryzykanctwo, wywoływanie skandali. Jednym słowem
wszystko, z wyjątkiem braku uczuć i wrażliwości.
- Więc dlaczego w obliczu zagrożenia ukrywałeś przed mną swoje plany?
- Bo byłem zdania, że tak będzie lepiej.
- Dobrze, zostawmy to. - Bennett uznał, że nie ma sensu drążyć tego tematu. Były
inne, które w tej chwili obchodziły go bardziej. - Dlaczego wybraliście Hannah?
- Reeve twierdził, że właśnie ona posiada cechy, które gwarantują powodzenie
operacji. Jest doskonałą agentką. Pracuje dla ISS już od dziesięciu lat.
- Jakim cudem? Przecież jest taka młoda!
- Hannah jest już drugą generacją. Wprawdzie jej ojciec przeszedł na emeryturę, ale
nadal uchodzi za niedościgniony wzór wśród agentów ISS. Właśnie on szkolił Reeve'a.
- Dziesięć lat... - powtórzył Bennett. W ilu wcieleniach zdążyła już wystąpić? Ile
kłamstw wyszło z jej ust?
- Wiele wskazuje na to, że Hannah ma wrodzone predyspozycje do tej pracy -
zauważył Armand. Zignorował grozny błysk, który po tych słowach pojawił się w oczach
Bennetta, i spokojnie mówił dalej: - Po przeczytaniu raportu przygotowanego przez Reeve'a
zaakceptowałem jego wybór. Hannah była wprost stworzona do realizacji naszych planów.
- Deboque często posługuje się kobietami - mruknął.
- Zwłaszcza takimi jak ona. Młodymi, inteligentnymi, pochodzącymi z dobrych rodzin
- wyliczał Armand. - Spreparowano dla Hannah odpowiedni życiorys. Dzięki temu zdołała
przeniknąć do organizacji Deboque'a i w ciągu dwóch lat udało jej się dotrzeć na sam szczyt.
- Na szczyt? - Bennett poczuł, jak z przerażenia oblewa go zimny pot. - Możesz
powiedzieć mi coś bliższego?
- Hannah spotkała się z Debokiem i zajęła miejsce jego najbliższego
współpracownika.
Strach o nią ustąpił miejsca rozgoryczeniu. Z tym zaś Bennett potrafił sobie łatwiej
poradzić.
- Rzeczywiście musi być niezła - mruknął niechętnie.
- Nie ma wyboru. Agent, który bawi się w taką grę, albo wygrywa, albo ginie. Sam
wiesz najlepiej, że Deboque nie ma żadnych skrupułów. Dane personalne Hannah były
utrzymywane w ścisłej tajemnicy nie po to, by chronić ciebie albo naszą rodzinę, ale by
chronić ją.
- Chyba trochę przesadziliście z ostrożnością - zauważył cierpko.
- Synu, rozumiem twoje rozgoryczenie. Chcę ci jednak powiedzieć, że trzej ludzie,
którzy wcześniej zajmowali się tą sprawą, stracili życie. Ostatni został poćwiartowany i
odesłany do ISS w trzech częściach. - Armand zrobił pauzę i ze współczuciem patrzył na
bladą twarz Bennetta. Jako ojciec najchętniej oszczędziłby mu takich szczegółów, ale obiecał
powiedzieć synowi prawdę. - Gdyby Hannah została zdemaskowana, nikt nie byłby w stanie
jej uratować. Teraz, kiedy wiesz o niej wszystko, ryzyko jest nawet jeszcze większe.
Bennett przestał krążyć po pokoju i usiadł naprzeciwko ojca.
- Ja ją kocham.
- Tego się obawiałem.
- Nie będę stał z boku i przyglądał się, jak Deboque załatwia kolejną bliską mi osobę.
- Synu, jesteś dorosły i wiesz, że czasem trzeba zapanować nad emocjami. One są
bardzo złym doradcą.
- Może dla ciebie i dla Aleksa, ale nie dla mnie. Wiem jedno. Chcę własnoręcznie
zabić Deboque'a.
Armand poczuł strach. I dumę. Opanował się jednak i powiedział stanowczo:
- Ostrzegam, że jeśli zrobisz teraz coś, co zakłóci przebieg operacji, odpowiedzialność
za śmierć Hannah spadnie wyłącznie na ciebie.
Doprowadzony do ostateczności, Bennett pochylił się w stronę ojca i Wycedził:
- A czy ty rozumiesz, że ja ją kocham? Gdybyś był na moim miejscu, siedziałbyś z
założonymi rękami?
Armand patrzył mu w oczy, myśląc o jedynej miłości swego życia.
- Powiem ci tylko - zaczął spokojnie - że zrobiłbym wszystko, żeby nie narażać jej na
niebezpieczeństwo. Nawet gdyby  wszystko znaczyło w tym przypadku  nic . Rozumiesz? -
Wstał i wyjął z kartoteki grubą teczkę. - Przeczytaj to - powiedział, podając ją Bennettowi. -
Znajdziesz ta życiorys Hannah, raporty o niej i jej własne notatki z różnych akcji. A także
dokładne informacje na temat jej roli w sprawie Deboque'a. Zostawiam cię samego. I
przypominam, że materiały są ściśle tajne.
- Gdzie Hannah teraz jest?
Armand miał nadzieję, że to pytanie nie padnie. Stało się inaczej, więc musiał być
szczery do końca.
- Pojechała do Deboque'a.
Wiedziała, że musi rozegrać tę partię ostrożnie. Jeśli Deboque nabierze choćby cienia
podejrzenia co do roli, jaką odegrała w zdarzeniach z teatru, jego ludzie poderżną jej gardło,
zanim dąży zaprzeczyć. Ryzyko zawodowe, pomyślała chłodno, a chcąc sprawdzić stan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl