[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zabawne.
Panna Marysia udała zaniepokojenie:
 Ale pan, broń Boże, nie pomyślał nic złego o panu kustoszu? Boja gadam
i gadam, opowiadam panu różne ploteczki, a nie chciałabym, żeby nabrał pan
fałszywego wyobrażenia o kustoszu. Bo on jest bardzo miły i wszyscy go lubimy
mimo jego dziwactw. Przecież te dziwactwa są tak niewinne. Na przykład, on lubi
jajecznicę na kiełbasie. I nic, tylko każe swym pracownikom jeść jajecznicę na
kiełbasie.
 Pani to nazywa niewinnym dziwactwem?  oburzył się dyrektor Mar-
czak.  Ależ to potworne, proszę pani. Nie ma nic wstrętniejszego niż jajecznica
na kiełbasie. Za żadne skarby nie wziąłbym tego do ust.
 %7łmija... %7łmija!"  powtarzałem w myślach i z wściekłością gryzłem zębami
szmaciany knebel.
Po chwili do biblioteki weszli panna Wierzchoń i Bigos.
 Nie widziano kustosza we wsi ani w domu wczasowym  oświadczył
Bigos.
Panna Wierzchem rzuciła w stronę Marysi niechętne spojrzenie, które zdawało się
mówić:  A pani co tu jeszcze robi?"
Marysia, zdaje się, zrozumiała wymowę tego spojrzenia. Zerknęła na zegarek i
wstała z fotela.
 O Boże, jak pózno. Tak miło się z panem rozmawiało, że zapomniałam, jak
czas płynie. Niestety, muszę już uciekać.
Dyrektor Marczak pożegnał Marysię z roztargnieniem. Był bardzo zamyślony. Bigos
odprowadził dziewczynę do drzwi frontowych i wrócił do biblioteki.
 Dziwne to wszystko... bardzo dziwne  mruknął dyrektor Marczak.
 Tak jest, panie dyrektorze  przyświadczyła panna Wierzchoń.  Ten
dwór jest pełen dziwnych zjawisk.
131
 Duchy? Upiory? Widziadła?  ironicznie zapytał dyrektor.  I co na to
pan kustosz?
 A co on może zrobić w takiej sytuacji?  odrzekł Bigos.  Wypowiedział
walkę upiorom, a my mu pomagamy.
 A tak, tak, wiem o tym. Słyszałem, że zorganizował seans spirytystyczny,
aby porozumieć się z tutejszymi duchami.
 Tak  kiwnęła głową panna Wierzchoń. I to tylko pogorszyło sprawę.
Dyrektor Marczak postanowił do końca sprawdzić plotki.
 Odczuwacie bardzo brak rozrywek kulturalnych, prawda?  zwrócił się
do Bigosa.  Pan kustosz chyba nie za bardzo lubi pańską gitarę?
 Jest przeciwnikiem  mocnego uderzenia".
 Pojechaliście do teatru, prawda?
 Tak  odrzekła panna Wierzchoń  ale z tym teatrem to wyszła dziwna
historia...
 Wiem, wiem  łaskawie powiedział Marczak.  My, dyrektorzy, wiemy
o wszystkich sprawach, które dzieją się w podległych nam placówkach. Podobno
opuściliście teatr w połowie przedstawienia.
 Tak. Bardzo tego żałowałam  westchnęła panna Wierzchoń.  Ale skoro
trzeba było tak zrobić...
 Wiem, że słuchacie kustosza. Chciałbym jednak wiedzieć, tak prywatnie,
jak się wam układa współpraca z nim?
Panna Wierzchoń odpowiedziała bez chwili namysłu:
 Z początku trudno nam się było z nim dogadać. Ale z czasem stosunki
nasze ułożyły się jak najlepiej. Prawda, Bigos?
 Tak, panie dyrektorze. Pan kustosz to w gruncie rzeczy fajny facet. Ma
swoje drobne dziwactwa, ale da się lubić.
 Rozumiem  z powątpiewaniem przytaknął dyrektor.
 I bardzo się cieszymy, że pan tu przyjechał  dodała panna Wierzchoń. 
Dużo tu jest tajemniczych spraw, które pan nam chyba pomoże wyjaśnić. W naj
właściwszej chwili pan do nas zawitał.
 Mnie się też tak wydaje. Trzeba będzie podjąć jakaś radykalną decyzję.
Postaram się wam pomóc, moi drodzy, pamiętając, że jesteście młodymi, niedo
świadczonymi pracownikami muzealnictwa.
 To wspaniale  ucieszył się Bigos.  Bo ja mam już dosyć atmosfery
tajemniczości, zagadek i upiorów. Raz wreszcie trzeba to rozwiązać.
 I ja to zrobię, albowiem wiem już wszystko  ogłosił dyrektor Marczak. 
A teraz chodzmy spać, bo już pózno. Rano podejmę decyzję. Przemyślę tylko
niektóre szczegóły sprawy i zażądam pewnych wyjaśnień od kustosza.
 Wstawimy panu kanapę do kancelarii i damy trzy koce  wyraził swoją
gotowość kolega Bigos.  Mógłby pan spać na łóżku kustosza, ale on chyba
wkrótce wróci?
132
 Strasznie się martwię tym jego zniknięciem. Chyba nie będę mogła spać 
powiedziała panna Wierzchoń.
Dyrektor Marczak uśmiechnął się ironicznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl