[ Pobierz całość w formacie PDF ]
operacji plastycznej? . A czemu miałabym się nie poddać? Ale
dla siebie. Gdybym uznała, że to, co mam, jest wadą. %7łe nie mie-
ści się w ogólnie przyjętych oraz moich własnych normach es-
90
tetycznych. Też mi sensacja, że ktoś sobie zmniejszył, powięk-
szył albo całkiem zlikwidował. A najbardziej podniecają się tym
osoby, które kupują tony szmat, całe popołudnie dumają, w co się
jutro ubiorÄ… do pracy...
MAJKA: ...a w pracy, co ugotujÄ… na obiad...
LAURA: ...obwieszają kilogramami sztucznej biżuterii i ma-
lują przed wyjściem ze śmieciami.
MAJKA: No, kochana, ale za to zawsze, nawet z tym kubłem
w łapie, czują się eleganckie i że jest na kim oko zawiesić.
LAURA: W jednej redakcji wstecz byłam wzywana na dywa-
nik pod hasłem Twoje felietony są relatywne moralnie . Otóż
życie jest takie właśnie. Relatywne. Ludzie są różni, na szczęście.
Ja tam, jak zaspałam oraz kiedy mnie powaliła ciężka choroba,
sprowadzałam dziecko do przedszkola w futrze narzuconym na
bardzo ciepłe męskie kalesony. (Zwariuję, jeśli sobie nie pozwo-
lę na dygresję. Facet kupował w sklepie damskie majtki, a obsłu-
gant zadał pytanie problemowe: To ma być dla żony czy coś
lepszego? .) Jednym z warunków przetrwania homo od czasu do
czasu sapiens jest różnorodność oraz zdolność przystosowywa-
nia się do zmiany warunków. Jeśli w domu jest plus dwanaście,
to nie widzę powodu, dla którego nie miałabym spać w męskich
gaciach z rozporkiem i kurtce do wspinaczki.
MAJKA: Dlatego uważam, że koniecznie należy mieć długi
prochowiec. %7łeby można było latem skoczyć do sklepu w piża-
mie.
LAURA: Po lody.
Ach, gdybyż to jeszcze mogło być grzechem!...
MAJKA: Oczywiście. Ale wróćmy jeszcze do naszego radio-
wego barana.
LAURA: To musi być zawodnik ciekawy ORAZ interesują-
cy jak mówią koledzy z redakcji sportowej Polskiego Radia.
MAJKA: No bo on siÄ™ prawdopodobnie nie obwiesza sztucz-
ną biżuterią, nie farbuje włosów i nie skubie brewek.
LAURA: Za to kupił sobie nowe wiązania do nart i nawet nie
pomyśli pewnie na skutek wrodzonej tępoty tej siwej główki
91
że to też jest jakiś rodzaj protezy. Albo pod sześćdziesiątkę ma
romans z młodą infantylną mężatką, a ponieważ ona nie ma mety
i on nie ma mety, więc romansuje z nią w kawiarni. Czy to nie
jest rodzaj operacji plastycznej? I jakiej bezpiecznej! Nie ma
mowy o blamażu.
MAJKA: No co ty! Przecież gdyby do czego doszło, to jak
twierdzi chodziłaby po suficie. I gdzież to on ją znalazł?
Po czterdziestce można jeszcze raz.
LAURA: No co ty, dziecko? W pracy!
MAJKA: Pomyśl tylko, ile to wymaga wysiłku. Najpierw
odwiezć do pracy żonę, potem zgarnąć panienkę z przystanku...
LAURA: Pod warunkiem, że nikt z biura nie jedzie tym sa-
mym autobusem i nie stoi na tym samym przystanku. Wtedy on
udaje, że panienki nie widzi.
MAJKA: A z powrotem ten sam manewr. PanienkÄ™ parÄ™ przy-
stanków, ona jedzie dalej, się wysiada i myk! po żonę.
LAURA: Chyba że do przystanku zmierza ktoś z tej samej
instytucji.
MAJKA: Wtedy panienka chowa się za słupek.
I cóż, że przybyłaś do Aten, i nie poznał cię nikt (to
Demokryt) (...)
Co chcesz od tych mężczyzn, co wolą w kolorze indy-
go się starzeć?
Co chcesz od tych kobiet, co z sobą przywożą rodzin-
ny magazyn? (...)
Czy ty także wiesz, jak jest trudno cokolwiek stąd za-
brać na własność?
I też pragniesz powracać do miejsc, w które wracać
nikt nie potrafi?
LAURA: Jak dzidziuÅ›: jest panienka! Nie ma panienki! A po-
wiedziałby: ludzie, jesteśmy razem i odwalcie się od nas. Zain-
teresowanie opadłoby po tygodniu i byłby święty spokój. Ale nie
powie.
92
MAJKA: Bo jest kawał tchórza. A tak to w niezręcznej sytu-
acji sÄ… wszyscy.
LAURA: Potem on ma pretensje do całego świata, że kiedy
szef ma zastrzeżenia do jakości pracy panienki, to on jej nie może
bronić z powodu jakichś głupich plotek .
MAJKA: Niech on już wyjdzie z sagi, bo zwomituję na aka-
pit. Dawaj jakiÅ› inny egzemplarz.
LAURA: Voilà. Wezmy takiego oryginaÅ‚a, który odbiÅ‚ żonÄ™
przyjacielowi syna. Z aptekarską dokładnością należy powie-
dzieć, że ta już nie jest taka młoda i naiwna.
MAJKA: A po czterech latach ekstazy on jej będzie próbował
zrobić drakę, że mu nie przypomina, żeby brał leki na nadciśnienie.
LAURA: U nich to trwało krócej po roku. Na co ona: Ja nie
jestem od podawania leków. Ja mogę wypisać receptę, a co pa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]