[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak sądzisz? - szef spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie, ale zaraz się dowiemy, czego chce...
Wysiadłem.
- Witam pana, panie Daniec - ucieszył się na mój widok typek w garniturze. -
Cóż za miłe spotkanie...
- A żeby cię diabli wzięli - mruknąłem. - Wracacie przypadkiem z Krosna?
75
- A czy my wyglądamy na takich, którzy włamują się do muzeów?! - obraził
się. - Kiepski interes zrobiliśmy z tym papierem.
- Ano, nie udało wam się - z uciechą zmrużyłem oczy.
- Ale pogadać trzeba - westchnął. - Pal diabli ten list. I wy, i my wiemy, że
ważniejszy jest ten do Einsteina.
- To nie jest przypadkowe spotkanie - zauważyłem. - Czego chcecie?
- Ruscy mają oryginał listu. To bardzo niedobrze. Nie da się wykluczyć, że
znajdą notatnik.
- A może już znalezli?
Spojrzał w niebo.
- Może - pokręcił głową. - Wiesz, co jest w tym notatniku?
- Nie - skłamałem.
- Einstein pracował nad czymś, co nosi miano zunifikowanej teorii pola. Tak
przynajmniej sądzimy.
- Dla fizyków pewnie będzie to ciekawe.
- Panie Daniec, pan nie wiesz, co to jest unitarna teoria pola - powiedział z
naganą.
- Bo nie jestem fizykiem.
- W jednym z listów Einstein nazwał to równaniami stworzenia - ciągnął
szpieg.
Czy nie tego samego sformułowania użył Marek?
- Czym są wzory stworzenia? - zapytałem.
- To władza nad życiem i śmiercią ludzkości... - odparł. - Ale nie o tym
chciałem mówić. Problem w tym, że chcemy zaproponować sojusz.
- Obawiam się, że nie możemy iść na żadne układy...
- Jeśli notes wpadnie w ręce Ruskich, to będzie nieszczęście.
- Oczywiście wolicie, żeby wpadł w wasze?
- Naturalnie - przyznał z rozbrajającą szczerością. - A jeśli nie w nasze, to
przynajmniej nie w ich...
- Na czym ma polegać nasz układ?
- Wiemy, że Ruscy przy tym węszą i trzeba ich wykolegować z gry - wyjaśnił. -
Notatnik jest ukryty gdzieś w Instytucie Radowym. Biełunow montuje specgrupę,
która ma spenetrować budynek.
- I co zamierzacie z tym zrobić?
- Trzeba przygotować zasadzkę.
- Zawiadomcie nasze służby - wzruszyłem ramionami. - Wystarczy jeden
anonimowy telefon. Zwłaszcza że, jak znam życie, wiecie, dokąd zadzwonić.
- Nie sądzimy, aby nam uwierzono - zasępił się, a może tylko udawał.
- Więc my mamy za was odwalić brudną robotę.
- Oj, nie przesadzajmy. Macie postawić na nogi wasz kontrwywiad, wyłapać ich
jak wlezą do środka i wyłączyć z rozgrywki. To będzie dziś albo jutro w nocy -
odwrócił się i odszedł bez pożegnania.
- I co pan na to? - zapytałem szefa, gramoląc się znowu za kierownicę.
76
- Nie wiem. Faktycznie mogli to załatwić sami.
- Może boją się, że im nikt nie uwierzy. Teraz pytanie, czy uwierzą nam. I czy
oni nas czasem w coś nie wrabiają?
- Może notatnik faktycznie jest ukryty w Instytucie Radowym - rozważał. -
Dopuszczaliśmy taką możliwość. Tylko co im przyjdzie z faktu, że podczas
włamania zwiną im konkurentów? Przecież my, ostrzeżeni gdzie jest skarb,
będziemy pilnować miejsca.
- A może chcą, żebyśmy to wydobyli, a potem spróbują nam zabrać?
Ostatecznie instytut jest, po włamaniu do archiwum, dobrze strzeżony, a my
jesteśmy jedyną grupą, która ma możliwości swobodnego, no w miarę
swobodnego, penetrowania budynku...
- Brzmi niegłupio.
***
Niebawem dojeżdżaliśmy do Warszawy. Byłem bardzo zmęczony, ostatecznie
zrobiłem ponad tysiąc kilometrów. Było pózne popołudnie.
- Do ministerstwa? - zapytałem.
- Na Bródno. Musimy pogadać z fizykiem.
- O czym? - zdziwiłem się.
- O tym, czego nam nie powiedział...
Zajechałem przed dom na Siedzibnej.
Marek otworzył bramę.
- I jak tam eksperymenty z grawitacją? - zagadnął go pan Tomasz.
- Oj tam, nieważne - machnął ręką. - Znalezliście notatnik?
Oczy mu błyszczały, choć usilnie starał się panować nad sobą. Nie bardzo mu
to wychodziło.
- Musimy pogadać o kilku rzeczach - powiedziałem.
- W takim razie służę...
Zasiedliśmy w saloniku.
- Czym konkretnie są wzory stworzenia? - zaatakował Pan Samochodzik. -
Jakie możliwości tkwią w unitarnej teorii pola?
Marek milczał bardzo długo.
- To legenda, która krąży w środowisku fizyków - odezwał się wreszcie. - Nie
ma w zasadzie realnych podstaw, tylko pogłoski, poszlaki... Nic konkretnego,
żadnego punktu zaczepienia, żadnego dowodu na to, że opiera się na realnych
podstawach. Einstein bredząc w malignie mówił, że wzory stworzenia są
niebezpieczne. Niebezpieczne w sposób ostateczny.
- Co to za wzory? - naciskałem. - Co pozwolą zrobić? Bombę wodorową z
wiadra wody?
- Gorzej. Wiecie zapewne, ile wymiarów ma nasza rzeczywistość?
- W zasadzie trzy - powiedziałem - ale zakrzywione w stronę czwartego.
- Coś w tym guście. Nasza przestrzeń jest trójwymiarowa, ale to tylko część
dostępna naszym zmysłom. W rzeczywistości wymiary są cztery. Tam gdzie
występują silne pola grawitacyjne, rzeczywistość deformuje się, wygina w stronę
77 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl