[ Pobierz całość w formacie PDF ]
teraz odkładamy książkę i przez minutę myślimy o okropnym losie biednych handlarzy
narkotyków. %7łeby było sprawiedliwie, ja też w tym momencie odejdę na minutę od
komputera. OK.
...
Już jestem i podzielę się teraz z wami moimi przemyśleniami. Otóż biedni dilerzy poświęcają
swoje dobre imię, karierę, rodzinę, a nawet osobistą wolność, żebyśmy przez chwilę mogli
poczuć się szczęśliwi. Poczuć się na właściwym miejscu. Ale władza tego nie rozumie. Tusk
może i hodował najlepszą trawkę w akademiku. Może nawet ją palił. Ale nic z tego nie
zrozumiał. Choć obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Zrozumiał, ale ukrywa tę wiedzę przed
swoimi wyborcami. Polityka uczyniła go cynicznym, wyrachowanym graczem, który wstydzi
się przyznać, że nic tak nie odświeża umysłu, jak spalenie grubego dżoja. To przez takich jak
123
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: 43ebooks@mailinator.com
on obłudników biedni narkotykowi dilerzy muszą się kisić w więzieniach, zamiast
dystrybuować szczęście i mądrość w społeczeństwie. Niestety, władza woli więzienia niż
szczęście. Zadowolony wyborca przestaje się interesować polityką. A tego by nie ścierpieli.
Koniec wywiadów do Vivy i szpanowania skarpetkami od Armaniego w ogólnopolskim
paśmie. Musieliby zostać zwykłymi urzędnikami, którzy wyznaczają normy połowu śledzi,
zamiast rozprawiać o prawdzie i moralności. A to takie przyjemne czynności. To polepsza
samopoczucie. A ponieważ politycy, jak wszyscy, interesują się bardziej własnym
samopoczuciem niż cudzym, zabraniają nam narkotyków. To nie może tak być, że ktoś
dostaje w pół godziny coś, na co oni musieli pracować całe życie. Dlatego wszystkich, którzy
udowadniają, że jest to możliwe, wtrącimy do więzień, myślą. Niech siedzą w dusznych
celach ze zmęczonymi i nieszczęśliwymi. Niech się przekonają, że życie to nie bajka. %7łycie
jest tylko dla twardzieli jak Donald Tusk, Jarosław Kaczyński albo George W. Bush. A jak się
nie podoba, to mamy dla was więzienia. Dużo więzień. Dla niegrzecznych chłopców, którzy
nie chcą czekać, tylko brać wszystko od razu.
Co roku około dziewięćdziesiąt osiem procent atomów twojego ciała jest wymienianych na
nowe. Wiedziałeś o tym? pyta Eligiusz swojego przyjaciela. To praktycznie oznacza, że
nie istniejesz.
A te dwa procent? waha się Wojtek, nie będąc gotowym tak gwałtownie pogodzić się z
faktem swojego niebycia. Czy one nie są duszą? Niezbywalną esencją, która stanowi o
wyjątkowości każdego człowieka, a po śmierci zostanie wskrzeszona i będzie obcowała z
Bogiem jak z najlepszym ziomem?
Zapomnij. Te dwa procent jest wymieniane w roku następnym.
Nie wierzę ci.
Nie musisz. Tak mówi nauka. Ja tylko powtarzam. Nie istniejesz stary i lepiej się z tym
pogódz.
W takim razie ty też.
Tylko że mnie to pierdoli. Jestem antyesencjonalistą. Nie wierzę w podmiot i nie
przeszkadza mi, że jestem tylko wiązką fal w pustym kosmosie. Co więcej, nawet to lubię.
Dzięki temu mogę czuć się trochę jak elektryczna gitara Jimiego Hendrixa.
124
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: 43ebooks@mailinator.com
Dlaczego akurat gitara? Dlaczego akurat Hendrixa?
A dlaczego nie? Skoro nie istnieję, mogę czuć się tak, jak mi się podoba.
29
Wojtek leży na łóżku i wpatruje się w sufit. Suficie! Czemuż ty jesteś sufitem! Wyrzecz się
swego rodu, rzuć tę nazwę! Lub jeśli tego nie możesz uczynić, to przysiąż wiernym być mojej
miłości, a ja przestanę być z krwi Wojciechów, myśli. Niestety, powtarzane cyklicznie próby
wybicia sufitu z jego pierwotnej tożsamości spełzają na niczym. Podobnie jak próby
utożsamiania się z otynkowaną materią spoczywającego nad nim betonu. Substancjalna istota
sufitu nijak nie chce się zmienić. Sufit pozostaje sufitem. A Wojciech Wojciechem. Mimo
natarczywych pragnień tego ostatniego, by coś zmienić w tym zakresie. Godziny, które
Wojtek poświęca na wpatrywanie się w sufit, trudno jednak uznać za zmarnowane. W trakcie
nich nasz bohater wiele uczy się o sobie, a także o swoim milczącym adwersarzu. Wiedza, że
człowiek nie jest sufitem i nie może się nim stać, nawet gdy gorąco tego pragnie, jest
konieczna do przetrwania w twardej rzeczywistości. W miękkiej zresztą też. W miękkiej
czasem łatwo uwierzyć, że nie ma takiej granicy między człowiekiem a sufitem, której nie
można by przekroczyć. A może być to istotny błąd. Czasem może to być bardzo istotny błąd.
Nasz bohater nie miał jednak tego typu problemu. Być może właśnie dzięki długotrwałej
kontemplacji bytu sufitowego i jego odrębności od człowieka, za którego to się uważał.
Miał Wojtek za to inne problemy. Nie wiedział na przykład, w czym on, uważający się za
człowieka, ma być lepszy od zwisającej nad nim martwej materii uważanej powszechnie za
sufit. I czy sufit uważa się za sufit? Czy jest dla niego problemem, że nie jest człowiekiem.
Lub dowolnym innym bytem, którego egzystencja wydaje mu się bardziej znośna? Wszystko
jest nie takie, jakie powinno być. Sześćdziesiąt trzy procent Polaków uważających, że ma
poglądy lewicowe sądzi, że ostatni rok był dla nich dobry. Co oznacza, że wcale nie mają
poglądów lewicowych. Bo rok był podobnie chujowy, jak inne lata w tym prawicowym kraju.
I na świecie też. Więc żadna z nich lewica, co najwyżej postkomuniści. Nic się nie zmieni,
dopóki postkomuniści będą się uważać za lewicę. Dopóki będą uważani za lewicę. Zresztą
potem pewnie też nie. Potem pewnie będzie tak samo beznadziejnie. Suficie! Czemuż ty
jesteś sufitem? Czemu nie nazywasz się Ania i mnie nie przytulisz?
125
Plik od www.ebooks43.pl do osobistego uzytku dla: 43ebooks@mailinator.com
30
Eligiusz wyobraża sobie przyszłe recenzje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]