[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawsze, prawda?
Błysk rozdrażnienia zmarszczył jego brwi, lecz zniknął tak szybko, że sądziła,
iż może to sobie wyobraziła. Racja. Jest spoko. Chwycił ją w szybkim uścisku,
jednym z tych ich przyjaznych, tak jak robił to setki razy zanim kiedykolwiek
rozważali uprawianie ze sobą seksu.
A dlatego, że był to ich zwykły uścisk, nie było nic złego w tym, że założyła
mu ręce na kark i oddała przytulenie. Ale kiedy wtuliła nos w skórę, odkrytą przez
jego kołnierzyk i zaciągnęła się zapachem jego skóry jak życiodajnym tlenem,
wiedziała, że nadszedł czas na wycofanie się.
Wymamrotała coś, zniekształcone połączenie dobranoc i na razie przez co
wyszło jej dobrazie i praktycznie wskoczyła do domu.
Powrócić do normalności, ta jasne.
Mimo, że nie zaliczył poprzedniej nocy, Tony i tak obudził się w
niedorzecznie dobrym humorze. Wyskoczył z łóżka, wystrzelił z domu na mały bieg
i chętnie poszedł do pracy by zobaczyć się z Lauren.
Chociaż, myślał, montując komplet szafek kuchennych, nie pamiętał, kiedy
przez ostatnie siedem miesięcy był tak podekscytowany pójściem do roboty. By
zobaczyć Lauren.
Zawsze lubił swoją pracę, ale posiadanie jej blisko siebie sprawiało, że był
bardziej skłonny wyjść z łóżka i spędzić dzień, pracując przy niej.
Szkoda tylko, że przez większość ranka próbowała go unikać. Zerknął na nią przez
pokój, gdzie zrywała linoleum. Spojrzała na niego, szybko spuszczając wzrok, gdy spotkali
się oczami. Rozczarowanie osiadło się w jego żołądku jak głaz. Najwyrazniej, pomimo tego
co mówiła, Lauren było tak samo ciężko jak i jemu zostawić za sobą ich sprawy i wrócić do
normalności, po tym co razem przeżyli. Próbowała tego nie pokazać, ale po kilku miesiącach
przyjazni, nie mogła ukryć swojego oczywistego dyskomfortu. Nie mogła utrzymać kontaktu
wzrokowego, a za każdym razem, gdy się do niej zbliżał, robiła się spięta jak struna gitarowa.
Nie pierwszy raz w tym dniu zastanawiał się, czy nie powinien był trzymać
rąk przy sobie. To wszystko rozgrywało się tak, jak się tego obawiał, Lauren
zachowywała się dziwnie i niekomfortowo, sprawiając, że czuł się rozdrażniony i
niepewny jak to.
Z drugiej strony, seks jaki ich łączył był naprawdę niesamowity, a on sam nie
mógł zmusić się do żałowania tego. A nawet więcej, niespokojnie zrozumiał, że
związek między nimi był silniejszy niż cokolwiek innego oraz niemożliwy do
zignorowania.
Pózniej, tego samego popołudnia, kiedy Lauren oh tak przypadkiem odsunęła
się, kiedy Tony próbował położyć jej rękę na ramionach, jak czynił to tysiące razy,
próbował przekonać siebie, że był to dobry znak. Wbrew temu co mówiła,
najwyrazniej nie potrafiła zapomnieć o tym, co się wydarzyło między nimi i tak po
prostu wrócić do bycia przyjaciółmi. Może i miała go za beznadziejny materiał na
chłopaka, ale jeśli byłby z nią szczery i powiedziałby jej, że chce być dla niej kimś
ważniejszym od kumpla, może da mu szansę.
Jego dobry humor został podtrzymany przez tę myśl, Tony zwalczył chęć skonfrontowania się z nią
właśnie tu i teraz. Jak na razie z tymi wszystkimi kolesiami dookoła, nie był to dobry moment na
rozmowę o związku . Zerknął na zegarek. Dzisiaj był poniedziałek, a skoro Lauren naprawdę
chciała utrzymać sprawy normalnie, to pojawi się u niego o wpół do osiemnastej, w samą porę by
obejrzeć poniedziałkowe wieczory futbolowe na jego dużym ekranie. Uśmiechnął się, mentalnie
pocierając ręce z radości. Musiał być tylko cierpliwy przez jeszcze dwie godziny, a pózniej może
chodzić do pracy po przekonaniu Lauren, że nie miał problemu w zaangażowaniu się w związek z
jedną kobietą, jeśli oczywiście tą kobietą będzie Lauren.
Tony nagle spojrzał gniewnie na zegarek. W pół do dwudziestej trzeciej. Mecz
się skończył półtorej godziny temu, a Lauren się nie pokazała, nie zadzwoniła, nic.
Już pięćdziesiąt razy podnosił telefon, zawsze powstrzymując się przed wybraniem
jej numeru. Jeśli potrzebowała przestrzeni, to w porządku. Nie miał zamiaru jej
ścigać.
RozdziaÅ‚ Ósmy
- Dlaczego wczoraj nie przyszłaś?
Głos Tony ego w jej uchu sprawił, że poczuła gorący puls w swoim sednie.
Właśnie dlatego. Lauren wyprostowała się i odwróciła, przyjmując od niego
papierowy kubek. Wzięła łyk gorącej latte, posłodzonej połową saszetki cukru,
właśnie tak jak lubiła. Serce jej się ścisnęło i zastanowiła się jak miała trzymać się z
daleka od mężczyzny, który nie tylko dał jej orgazm tak silny, że ujrzała gwiazdy, ale
również przynosił jej kawę taką jaką lubiła. Co sprowadziło ją z powrotem do tego,
dlaczego nie potrafiła, tak jak dawała radę przez ostatnie siedem miesięcy, przyjść do
Tony ego by obejrzeć jakikolwiek mecz jaki był transmitowany. Miałam parę
rzeczy do zrobienia - powiedziała nieprzekonująco, odwracając wzrok od jego
mrocznego, przenikającego spojrzenia. Prawdą było, że cholernie dobrze wiedziała,
że jeśli wpadnie do Tony ego, to już przed rozpoczęciem meczu rzuci go na kanapę i
rozszarpie z niego spodnie. Także została w domu i oglądała mecz na swoim
okropnym dwudziestodwucalowym ekranie, jedzÄ…c stare chipsy na kolacjÄ™, nie chcÄ…c
opuścić domu ze strachu, że jeśli usiądzie za kółkiem, to ciało pokieruje jej umysłem
prosto do Tony ego.
Ale tak ciężko było trzymać się od niego z daleka, kiedy każda cząstka jej ciała
błagała o kolejny raz, jeszcze jeden dotyk. Za każdym razem, gdy na nią spojrzał,
potrzebowała całej swojej siły woli by nie otworzyć ust i nie błagać go, by zaciągnął
ją do łóżka, by przyznać, że zgodzi się na wszystko, co chciał, nawet jeśli były to
tylko szybkie numerki między przyjaciółmi.
Jeśli tak by zrobiła, to wiedziała, że skończyłaby bardziej zraniona, jej serce
bardziej skrzywdzone i może nawet złamane, nienawidząc siebie za bycie głupią,
chcąc więcej niż to, co był w stanie jej dać. Więc jak na razie musiała utrzymać mały
dystans i mieć nadzieję, że ta niezręczność minie.
Ku jej konsternacji, gdy tydzień mijał, robiło się coraz gorzej. Za każdym
razem, gdy spojrzała na Tony ego, jej umysł opanowały obrazy jego nagiego, nad
nią, pod nią, za nią. Jego ciemnej głowie między jej udami, gdy lizał i wsuwał w nią
język. Jej ciało reagowało odpowiednio sprawiając, że było dla niej prawie
niemożliwe przeprowadzenie z nim zwykłej rozmowy.
Gorzej, z każdym dniem jej rozdrażnienie i zranienie narastało, gdy
udowadniał, że potrafił wrócić do bycia przyjaciółmi. Najwyrazniej to, że uprawiali
seks wiele razy w czasie dwudziestu czterech godzin, nie zostało nawet uchwycone
jako sygnał na jego radarze, bardziej jak wyładowanie albo nawet emocjonalne
zmieszanie.
Jednak nie było mu obojętne to, jak usilnie go unikała. Mimo że wcześniej było
dla nich jasne, że kilka razy w tygodniu będzie do niego wpadać, każdego dnia
upewniał się, że ją zapraszał. Za każdym razem odmawiała pod beznadziejnymi
pretekstami.
Piątek nie należał do wyjątków. Chodzmy jutro pobiegać - powiedział,
łapiąc ją, gdy wsiadała do swojego auta. Jego dłoń spoczęła na jej udzie, paląc przez
materiał jej roboczych spodni.
Oh, mam lepszy pomysł na ćwiczenia. Oblizała usta i z całych sił wyganiała
namiętne obrazy ze swojej głowy. Ja nie...
Przerwał jej zanim mogła odmówić. To może być ostatni weekend, kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]