[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zajmowanie się jedynym synem Yannisa.
- Nie odwdzięczysz się tym samym? - zapytał Xandro, gdy opróżniła swój
kubek.
- Prawie wszystko o mnie wiesz. Beztroskie dzieciństwo, podróże
zagraniczne, nabierająca tempa kariera i mężczyzna, który zniszczył jej
zaufanie.
- Jak go poznałaś?
Naprawdę nie chciała o nim rozmawiać.
- U weterynarza. Mój kot zachorował. A jego pies został pogryziony. -
Zrobiło jej się go żal, dlatego przyjęła zaproszenie na kawę. Wkrótce potem
zaczęli się spotykać. - Był taki dobry, troskliwy i myślałam, że mnie kocha.
Zaczęliśmy snuć wspólne plany i wyznaczyliśmy datę ślubu. - Zamilkła i
przełknęła ślinę. - Przyjaciele wyprawili dla niego imprezę, na której strasznie
się upił. Potem przyszedł do mnie i wpadł w szał, kiedy nie chciałam się z nim
kochać. - Słowo  szał" nie oddawało w pełni jego stanu. - Poprosiłam mamę,
żeby wszystko odwołała - dodała szybko.
- I postanowiłaś nie wnosić zarzutów.
Ilana przypomniała sobie błagalne prośby Granta.
- Jego matka miała problemy z sercem.
- Oczywiście nadal cieszy się dobrym zdrowiem.
Ilana uśmiechnęła się ironicznie.
- Jak na to wpadłeś?
Wstawiła pusty kubek do zlewu, a gdy się odwróciła, napotkała jego usta
tuż przy swoich.
- Postaraj się jeszcze zasnąć, dobrze?
Bez słowa wyszła z kuchni i ruszyła na górę po schodach, przez cały czas
wyczuwając jego obecność. Kiedy oboje wspięli się na galerię, Xandro ruszył
- 66 -
S
R
do swojego pokoju, a ona w przeciwnym kierunku - do swojego. I tak właśnie
powinno być.
Dlaczego więc tuż przed zaśnięciem jej myśli krążyły wokół Xandra?
Ze snu wyrwał ją natarczywy dzwonek komórki.
- Kochanie, jak się masz?
Czy to Liliana? I która właściwie była godzina? Dziewiąta?
- Właśnie wpadła mi w ręce dzisiejsza gazeta. Na szczęście Xandro
zadzwonił do mnie i zapewnił, że zatrzymali cię w szpitalu jedynie na obser-
wację.
Ilana jęknęła cicho. Powinna była zadzwonić do mamy z samego rana.
- Maman, taki mi przykro. Właśnie wstałam.
- Xandro mi powiedział. Ale skąd mógł to wiedzieć? - Tak bardzo się
cieszę. Xandro to wspaniały człowiek.
Tylko nie to! Nie spodobał jej się pomysł okłamywania własnej matki. Co
więcej, nie miała zamiaru udawać szczęśliwej narzeczonej. Jednak sytuacja ją
do tego zmusiła.
Gdy tylko skończyła rozmawiać, wzięła prysznic, po czym ubrała się w
dżinsy i sweter. W kuchni zastała Xandra parzącego kawę i Judith wbijającą
jajka do miski. Oboje przywitali ją ciepłym uśmiechem.
- Cześć.
- Cześć. - Xandro pocałował ją w skroń, a potem w usta, nie zwracając
uwagi na zaskoczenie wyzierające z jej oczu.
- Gratulacje, moja droga. - Judith promieniała. - Jestem taka szczęśliwa.
Ilana odkryła, że odgrywanie przypisanej jej roli nie było takie trudne.
Wystarczyło się dużo uśmiechać, trochę śmiać i dotrzymywać kroku Xandrowi.
Po śniadaniu otrzymała jeszcze kilka telefonów z gratulacjami, natomiast po
lunchu zabrała laptop oraz szkicownik i ruszyła na taras, gdzie mogła się
rozkoszować ciepłym dniem.
- 67 -
S
R
Praca pochłonęła ją bez reszty, dlatego dopiero o siedemnastej wyłączyła
komputer, pozbierała swoje rzeczy i ruszyła na górę do pokoju. Bolały ją plecy i
ramiona, a do tego czuła zbliżającą się migrenę.
Gorący prysznic mógł się okazać zbawienny. Umyła włosy, zawiązała na
głowie turban, a drugim ręcznikiem opatuliła ciało. Na dzwięk dzwonka
komórki ruszyła do sypialni. Odebrała, ale przywitała ją cisza, po której
nastąpiło ciężkie sapanie, aż połączenie zostało zerwane.
Natychmiast dotarło do niej, że Grant nie przegapił artykułu w gazecie.
Ale po raz pierwszy pojawiło się coś jeszcze. Nadzieja. Być może ten przykry
rozdział jej życia zostanie wkrótce zamknięty raz na zawsze?
Z tą myślą podeszła do szafy. Wybrała dżinsy i robiony na drutach top,
wsunęła buty na płaskiej podeszwie i pomaszerowała do kuchni, gdzie za-
mierzała przygotować sałatkę. Xandro dołączył do niej w ciągu kilku minut.
Także i tym razem zaskoczył ją przelotnym buziakiem.
- Aadne perfumy. Delikatne.
- To mydło. I co to było? - Ilana spojrzała na niego pytająco i dostrzegła
figlarny uśmiech.
- wiczenia. Jutro wieczorem znajdziemy się pod obstrzałem spojrzeń
wścibskich ludzi.
- W takim razie będę wisiała na twoim ramieniu i spoglądała na ciebie z
udawanym zachwytem. - Odczekała chwilę, zanim dodała: - Co to za okazja?
- Znajomi urządzają przyjęcie na łodzi.
- Obowiązują stroje sportowe czy wieczorowe?
- Wieczorowe. To duża łódz.
Kolację zjedli na tarasie. Omówili wszystkie szczegóły dotyczące
przyjęcia, po czym Ilana przeprosiła pod pretekstem, że musi się wcześnie
położyć spać.
- Mam coś dla ciebie.
- 68 -
S
R
To coś okazało się przepięknym pierścionkiem z brylantem, i to bardzo
drogim.
- Nie. Nie mogę... - Ale zanim zdążyła skończyć zdanie, Xandro wsunął
jej błyskotkę na palec.
- Uznaj, że to niezbędna część stroju.
- To już przesada.
- Moja narzeczona nosiłaby taki pierścionek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl