[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twoją miłość.
Słowa Johna Lee uczyniły cud. Merideth spadł z serca
ogromny ciężar.
Kiedy jej syn się urodził, była nieprzytomna. Nie mogła
go nawet przytulić. A przecież tak bardzo chciała, żeby czuł
się kochany. Choćby przez tę krótką chwilę, jaką dane mu
było przeżyć na tym świecie. Przez ostatnie dwa miesiące
najbardziej dręczyło ją poczucie winy. Winy za to, ze nie
zdołała powiedzieć swemu synkowi, jak bardzo go kocha.
- Urodził się pięć miesięcy za wcześnie - westchnęła.
- %7łył niecałą godzinę. Nie zdążyłam go nawet przytulić.
Dlatego z początku nie mogłam choćby dotknąć Cassie.
John Lee wiedział, że Merideth bardzo cierpiała. Zwiado
mość, że przeżywała swój ból samotnie, rozdzierała mu ser
ce. Chciał powiedzieć coś, co zatarłoby ponure wspomnienia,
co przywróciłoby blask jej oczom. Nic takiego nie przycho
dziło mu do głowy.
A ponieważ nie miał nic do powiedzenia, tylko ją do siebie
przytulił. Bał się, że może znów go odepchnie, ale Merideth
położyła głowę na jego ramieniu. Z wdzięcznością skorzy
stała z oparcia, jakie jej zaoferował.
- Prawie przez dwa lata mieszkaliśmy razem - mówiła
Merideth. Jeśli miała oczyścić się ze złych wspomnień, mu
siała się wygadać. - Marcus był producentem filmu, w któ
rym grałam. Przystojny, miał wielką władzę, ale był zimny
114 NAGRODA PUBLICZNOZCI
jak lód. - Zadrżała. - Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jaki
był zimny. Wpadł w szał, kiedy okazało się, że jestem w cią
ży. Chciał, żebym poszła na zabieg. Nie zgodziłam się i za
częła się awantura. Straszył mnie, że zerwie kontrakt, zruj
nuje mi karierę. Nie uwierzyłam mu. Myślałam, że to tylko
takie tam grozby.
Merideth spuściła głowę. Milczała chwilę, jakby zbierała
siły do kontynuowania opowieści.
- Zamieszkałam w hotelu. Powiedziałam Marcusowi, że
urodzę to dziecko niezależnie od jego woli. Potem będzie
mógł zdecydować, czy chce być jego ojcem, czy rzeczywi
ście nic go ono nie obchodzi. Te trzy tygodnie były prawdzi
wym koszmarem. - Wzdrygnęła się. John Lee otulił ją ra
mieniem. - Widywaliśmy się wyłącznie na planie, ale Mar
cus postarał się, żeby zamienić moje życie w piekło. Nie
podobało mu się nic, co robiłam. Twierdził, że zle podaję
tekst, że mam fatalny makijaż i niewłaściwą fryzurę. Zmusił
reżysera, żeby dokonał zmian w scenariuszu. W każdym od
cinku grałam coraz mniejszą rolę. W końcu miałam już tego
dosyć.
Merideth chwyciła Johna Lee za rękę. Jakby bała się mó
wić dalej bez należytego zabezpieczenia.
- Poszłam do jego biura, ale sekretarka nie chciała mnie
wpuścić. Musiałam się z nim rozmówić, więc weszłam na
siłę. Wpadłam tam... Siedział za biurkiem i, jak gdyby nigdy
nic, popijał wino. Wyglądało to tak, jakby na mnie czekał.
Jakby wszystko, co robił, miało doprowadzić do tej właśnie
chwili.
Merideth wzięła głęboki oddech.
- Na biurku leżała koperta. Popchnął ją w moją stronę.
NAGRODA PUBLICZNOZCI 115
A potem się uśmiechnął. Ale nie normalnie, tylko złośliwie.
W kopercie był czek i informacja o zerwaniu kontraktu. By
łam skończona. Marcus zapłacił karę za zerwanie kontraktu,
ale ja już nigdy nie wystąpię w tym serialu. Byłam wściekła.
Nic nie mogłam zrobić. On był producentem i on o wszy
stkim decydował. Wyszłam z gabinetu. Marcus bardzo się
spieszył, żeby ograbić mnie ze wszystkiego, na co przez całe
lata tak ciężko pracowałam. - Merideth spojrzała na Johna
Lee i zaraz znów spuściła głowę. - Na ulicy okazało się, że
zniknął samochód z kierowcą, który mnie wszędzie woził.
Wiedziałam, że Marcus obserwuje mnie przez okno. Zatrzy
małam taksówkę. Padał deszcz. Jezdnia była mokra, godziny
szczytu... Dojeżdżaliśmy do mojego hotelu, kiedy z bocznej
uliczki wyjechał tamten samochód...
Merideth potarła dłonią czoło, jakby usiłowała sobie coś
przypomnieć.
- Niewiele pamiętam z tego, co się potem zdarzyło. Tylko
jakieś dzwięki. Wycie syren... Ktoś coś do mnie mówił.
Pamiętam, jak wiezli mnie na wózku przez taki długi korytarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]