[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Może do niej zatelefonuję.
- Panno Ellison... - zaczął Ethan.
Strona 31 z 152
S
R
Kiedy nagle zamilkł, Angie przestała przeglądać papiery
i spojrzała na niego badawczo. Wyraz jego twarzy zmienił
się gwałtownie i nerwowo zaczął pocierać ręką czoło. Miała
cichą nadzieję, że jej wcześniejsze występy tego typu były
bardziej wiarogodne.
- Zaraz, zaraz - powiedział. - Teraz już kojarzę. Przecież
ty się nazywasz Ellison!
Angie w milczeniu skinęła głową.
- Firma farmaceutyczna Ellisona. Mam dzwonić do nich
w piątek.
- Jesteś w Eridicott już ponad dwa tygodnie i dopiero
teraz chcesz do nich telefonować? - zapytała z ironią.
- Miałem bardzo dużo wstępnych rozmów z prawnikami,
a oprócz tego musiałem na krótko pojechać do Filadelfii.
Dopiero dzisiaj stamtąd wróciłem.
- No cóż, jesteś bardzo zajętym człowiekiem - odezwała
się Angie z ironią.
Zamiast zareagować na jej słowa gniewem, Ethan wycią-
gnął do niej rękę, tak jak gdyby chciał jej pomóc wysiąść
z samochodu. I wtedy po raz pierwszy Angie przyjrzała mu
się dokładnie.
Stał przed nią w rozpiętej koszuli, świetnie zbudowany,
silny i taki męski. I na dodatek te jego ręce. Aż westchnęła
z zachwytu. Kto by mógł przypuszczać, że zabójca może
- mieć tak niezwykle seksowne ręce? Poczuła, że robi się jej
gorąco, bo po raz pierwszy zobaczyła w Ethanie mężczyznę,
a nie przestępcę. Od chwili gdy pojawił się w Endicott, wi-
dywała go przelotnie, więc nie zdawała sobie sprawy, że jest
aż tak przystojny. Miał wspaniałą twarz, która w żaden spo-
sób nie wskazywała na jego przynależność do mafii.
Ciemne, rozmarzone oczy, długie, wspaniałe rzęsy, cie-
mniejsze jeszcze od włosów, prosty nos, który nie nosił śla-
dów bójek tak typowych dla środowiska, do którego według
Strona 32 z 152
S
R
niej należał. Pełne usta, okolone zmarszczkami powstałymi
w wyniku częstego uśmiechania się, i mocno zarysowana
szczęka. Wszystko to oraz eleganckie, drogie rzeczy wska-
zywały bardziej na aktora czy też prezentera mody, ale na
pewno nie na przedstawiciela handlowego, za którego się
Ethan podawał. Jak na przedstawiciela handlowego był
zbyt... zbyt... Angie nie mogła znalezć właściwego określe-
nia. Ale teraz, kiedy nawiązała z nim bliższy kontakt, nie
przypominał jej również gangstera. Kim był naprawdę, nie
miała pojęcia. może myli się co do niego? Czyżby jej
zródło informacji było w błędzie?
Ciągle stał przed nią z wyciągniętą dłonią, więc Angie
bez zastanowienia podała mu swoją. Przyszło jej do głowy, że
jeśli zechce, ten człowiek może być tym, kim tylko sobie
zamarzy. Jednym silnym ruchem podniósł ją z łóżka i posta-
wił na ziemi, przyciągając do siebie.
- Chyba nie masz nic przeciwko temu? - spytała, próbu-
jąc wysunąć się z jego objęć.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział, przyciągając ją je-
szcze bliżej do siebie.
Oparła się pięściami o jego klatkę piersiową, starając się
nie zauważać, jak bardzo był podniecający.
- Puść mnie - oznajmiła stanowczo.
- Zaraz, zaraz, przecież ty sama weszłaś mi do łóżka -
wyjaśnił, uśmiechając się łagodnie. - Czy nie powinienem
wyciągnąć z tego jakichś wniosków? Na przykład, że bardzo
ci się podobam? Przecież sama powiedziałaś, że tak było. A
muszę ci powiedzieć, że człowiek czasami czuje się taki sa-
motny, szczególnie kiedy jest przedstawicielem handlowym w
podróży.
- Te twoje wnioski są dość pochopne i tak naprawdę to
nic a nic mnie nie obchodzi fakt, że się czujesz samotny.
- Ale przecież mówiłaś...
Strona 33 z 152
S
R
- Kłamałam. Co, zdziwiłeś się? Przecież jeszcze tak nie-
dawno mówiłeś, że mi nie wierzysz.
- Zmieniłem zdanie. Naprawdę nie wyglądasz na nie-
uczciwą osobę.
Angie postanowiła przerwać ten dialog, bo w gruncie rze-
czy do niczego nie prowadził. Chciała go jednak jakoś za-
kończyć.
- A tak naprawdę to wcale nie weszłam ci do łóżka, tylko
na łóżko, a to jest duża różnica.
- Nie dla mnie - powiedział, pochylając się nad nią tak,
jakby zamierzał ją pocałować. - Jesteś pewna, że nie chcesz,
abym cię związał?
Serce Angie zaczęło bić szybciej. Czuła, że robi jej się
coraz bardziej gorąco. Ethan zachowywał się tak, jakby trzy-
manie jej w objęciach było najbardziej normalną rzeczą na
świecie. I wtedy zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma
nie przeciwko temu. Po prostu została uwiedziona. Całkowi-
cie i nieodwracalnie, i to przez gangstera. Jej ciało reagowało
na jego dotyk, na dotyk mężczyzny, który, choć przystojny
i pociągający, nie wzbudziłby zaufania żadnej szanującej się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]