[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjściu od Violi miała jeszcze więcej pytań niż wcześniej, do­
tyczących Angeliny i Rafa, Rafa i księcia i, jakby sytuacja była
jeszcze za mało skomplikowana, księcia i lady Margate. Jedno
było pewne - Severin i Angelina bardzo się kochali i mieli się
pobrać. Angelina jednak zginęła, a trzynaście lat po jej śmier­
ci książę pozostawał w stanie kawalerskim.
56
Cecily postanowiła, że dopiero po fecie powie Marianie
o wyjedzie do Padwy. Mariana rok w rok tęsknie wyczekiwa­
ła tej uroczystości i Cecily postanowiła nie psuć jej zabawy.
W ostatnich dniach jej pasierbica była posłuszna i wręcz zbyt
cicha. Tylko raz widziała się z Teresą, a resztę czasu spędzała
w swoim pokoju, czytając albo w ogrodzie na ławeczce. Cecily
zaczynała się obawiać, że Mariana zapada na zdrowiu.
Na szczęście w dzień fety częściowo odzyskała siły. Włoży­
ła muślinową suknię w delikatnym różowym kolorze. Suknia
miała już kilka lat, ale dzięki koronkowym wstawkom i no­
wym wstążkom prezentowała się całkiem zacnie. Czarne loki
Mariany były podpięte z tyłu i w puklach opadały jej na ra­
miona, w oczach znowu pojawił się wesoły błysk. Cecily uzna­
ła, że jej pasierbica jest po prostu przepiękna i naprawdę trud­
no się dziwić lordowi Ballisterowi, że się w niej zakochał.
Sama włożyła muślin w bladobrzoskwiniowym kolorze.
Suknia była już niemodna, obecnie nosiło się znacznie bar­
dziej obszerne spódnice, ale przynajmniej nie miała dziur.
Cecily była całkowicie zaskoczona, kiedy nagle w salonie
pojawiła się Barbarina i powiedziała, że wybierze się z nimi
na fetę. Jeszcze bardziej zdumiał ją strój szwagierki. Na czarną
suknię Barbarina narzuciła czarną opończę, a skromny czarny
welon zamieniła na koronkowy w tym samym kolorze. Na do­
datek chyba zaaplikowała na policzki odrobinę różu.
- Jak ślicznie wyglądasz! - wykrzyknęła szczerze Cecily
i natychmiast przeraziła się, że Barbarina się obrazi. Ta jed­
nak tylko mruknęła coś niezrozumiale, jednak wydawała się
zadowolona z komplementu. Nie protestowała, kiedy Mariana
dotknęła koronkowego welonu i obwieściła, że ciocia powin­
na częściej nosić takie rzeczy.
57
Gdy Cecily, Mariana i Barbarina pojawiły się w posiadło­
ści signora Palermo, niebo mieniło się już fioletem i pomarań-
czem. Na podjeździe stał długi sznur powozów, panie zmu­
szone były zatem wysiąść nieco wcześniej i dojść do ogrodu.
Spora część gości postąpiła tak samo. Cecily obawiała się, że
spacer okaże się zbyt męczący dla Barbariny, ta jednak po­
woli i bez protestów doszła na miejsce zabawy. Gdy minęły
bramę, Cecily zaczęła się zastanawiać, czy spotka tutaj księ­
cia i lorda Ballistera. Posiadłość stanowiła niegdyś własność
rodziny Guilianich, podejrzewała więc, że ze względu na zbyt
bolesne wspomnienia Severin nie zdoła się przemóc i złożyć
tu wizyty.
Od czasu spotkania z Viola stanowczo zbyt wiele myślała
o nim i o Angelinie. Dziś musiała zdobyć się na wysiłek i wy­
rzucić ich ze swoich myśli. Trapiła ją obawa, że wszędzie bę­
dzie dostrzegała widma przeszłości i wieczór okaże się pełen
melancholii.
Ogrody znajdowały się poza domem. Kilka lat wcześniej
signor Palermo odwiedził Vauxhall, który wywarł na nim ta­
kie wrażenie, że dżentelmen postanowił odtworzyć w swojej
posiadłości angielski ogród. Dodał jeszcze pawilon dla mu­
zyków i kilka lóż, w których mogli odpoczywać goście. Choć
zabrakło tu Tamizy, ogród mógł się poszczycić małym sztucz­
nym jeziorkiem i fontanną pośrodku. Arystokrata zostawił
dawny labirynt, który okazał się jedną z największych atrakcji
tutejszych wieczorków.
Lokaj zaprowadził damy do ich loży, w której Viola i Tere­
sa już na nie czekały. Na widok Barbariny Viola uniosła pyta­
jąco brew. Kiedy Barbarina usiadła z przodu, by obserwować
gości, a Mariana i Teresa pogrążyły się w rozmowie, Viola po­
patrzyła na Cecily.
58
- Jak przekonałaś signorę Zanetti do przyjścia tutaj? - zapy­
tała przyciszonym głosem.
- Wcale jej nie przekonywałam. Sama tak postanowiła.
- Niesłychane. Czy ona kiedykolwiek tu była? Mam na my­
śli przyjęcia signora Palermo, wiem, że często bywała tu za
czasów, gdy posiadłość była własnością Guilianich.
- Wątpię. Nie mam pojęcia, dlaczego chciała tu dziś
przyjść.
- Mamo - odezwała się nagle Teresa. - Paolo i Frederico
chcieliby zabrać Marianę do labiryntu. Możemy iść?
Cecily zauważyła, że Paolo, brat Teresy, oraz kuzyn rodzeń­
stwa, Frederico, miły, pulchny młodzian, stoją tuż obok loży.
Viola zerknęła na Cecily. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl