[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamieszkała w swoim domu, jadła z kimś wspólny posiłek. I
dobrze się stało, że tym kimś był właśnie Nick. Uśmiechnęła
się.
I nagle posmutniała. W jak bardzo ponury zaułek ja się zapędzi-
łam, pomyślała i użaliła się nad swym losem. To rzeczywiście
dziwne! Jest przystojna i sympatyczna, i wcale nie ma natury
odludka, a od kiedy zamieszkała w swoim wielkim domu, nigdy
nikogo tu nie zaprosiła. Po co jej tak wielka rezydencja, gdy nikt
poza nią tu nie przebywa i panuje tu zawsze przytłaczająca cisza
97
i martwy spokój. Panowała, uściśliła szybko, zanim pojawiła się
Haley. I Nick, przygnany przez śnieżną zamieć.
I dom natychmiast ożył, stał się ciepły i przytulny, gwarny i
pełen ruchu. A także miłości i namiętności. Jak rodzinny dom.
Gdy tylko Nick dowie się, co zrobić z Haley, owinie ją kocy-
kiem, włoży do koszyka i zawiezie do ośrodka, który wskaże
mu pracownik pomocy społecznej. I znów zapanuje tu spokój i
martwa cisza.
A Claire powróci do utartego, od lat tego samego rozkładu dnia.
Usłyszała, że Nick wchodzi do kuchni, i odwróciła się. Był
zmęczony i zdenerwowany. Ale gdy tylko ujrzał ją z dzieckiem
na ręku, natychmiast się rozpromienił, a potem rozejrzał się po
kuchni.
Dziękuję, że zrobiłaś tu porządek powiedział z uśmiechem.
Wzruszyła lekko ramionami.
Nie ma za co.
I pięknie dziękuję za przygotowanie kolacji.
No cóż, wrzuciła gotowe dania do mikrofalówki. Ale to nie mia-
ło znaczenia.
Nie ma za co powiedziała ponownie. Naprawdę. Nick
ciężko westchnął.
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy załatwieni na jeszcze
jedną noc. Czy to ci odpowiada?
A jeśli nie, to co? odruchowo spytała Claire.
Nick spochmurniał i popatrzył na nią uważnym wzrokiem.
Znieg stopniał na tyle, że pewnie mógłbym wrócić do domu
oświadczył spokojnym tonem. Nie będzie to jazda łatwa ani
bezpieczna, nawet terenowym samochodem. Ale i chcesz żebym
sie stad wyniósł Chcę, żebyś został odparła bez chwili na-
mysłu. Słowa Claire Nick przyjął z wyrazną ulgą, mimo że chy-
ba nie spodziewał się innej odpowiedzi.
Nick, ja...
98
Claire, ja...
Zaczęli mówić równocześnie i zamilkli w tej samej chwili. A
zaraz potem roześmieli się nerwowo.
Mów pierwszy zaproponowała Claire.
Nie, ty zacznij odrzekł Nick.
Otworzyła usta, aby powiedzieć to, co zamierzała, i zaraz potem
uprzytomniła sobie, że nie wie, co to miało być. Na szczęście,
lub być może niestety, w sukurs pospieszyła jej Haley, która
złapała ją za włosy i mocno szarpnęła.
Oj! wykrzyknęła Claire, starając się rozluznić zaciśnięte
paluszki niemowlęcia.
Widocznie Haley uznała to za początek dobrej zabawy, gdyż
błyskawicznie sięgnęła po następny kosmyk.
Nick roześmiał się i podszedł bliżej, by przyjść z pomocą Claire.
Wysupłał z jej włosów drobne paluszki i wziął dziecko na ręce.
Gdy Claire rozplątywała lepkie pasemka, poczuła, że Nick
głaszcze ją po głowie.
Masz piękne włosy stwierdził miękkim głosem. Zawsze
takie były. Szkoda, że je skróciłaś.
Claire usiłowała opanować ogarniającą ją euforię i odpowiedzia-
ła pozornie obojętnym tonem:
Takie włosy łatwiej utrzymać, mam za mało czasu, by je pie-
lęgnować wyjaśniła. A poza tym wcale nie są krótkie do-
dała. Nadal sięgają mi prawie do ramion.
Nick skinął głową, ale ręki nie odsunął. Ponownie przesunął
palcami po włosach Claire. Pewnie by gładził je i gładził, gdyby
Haley znów nie wtrąciła swoich trzech groszy. Złapała Campi-
sano za nos i wrzasnęła jak dzikuska, chcąc koniecznie zwrócić
na siebie uwagę.
Hej, mała powiedział do niej roześmiany Nick złościsz się,
bo na chwilę przestałaś być pępkiem świata?
Niemowlę błyskawicznie zmieniło front. Zakwiliło żałośnie i
99
zaraz potem obśliniło Nickowi bluzę od dresu.
Chyba zasłużyłem na takie potraktowanie przyznał, spoglą-
dając na Claire.
Rzuciła okiem na Haley i przypomniała sobie, co rano przyszło
jej do głowy na temat matki niemowlęcia i tego, w jaki sposób
ją odszukać. Stuknęła się w czoło.
Nie do wiary, że o tym nie pamiętałam oświadczyła Nicko-
wi. Zamierzałam powiedzieć ci to znacznie wcześniej, ale
działo się tak wiele, że zupełnie zapomniałam.
Działo się tak wiele... Po prostu kochali się jak szaleni.
A co takiego się działo? z niewinną miną zapytał Nick.
Po płomieniach, jakie rozgorzały w jego ciemnych oczach, Cla-
ire poznała, że oboje mają to samo na myśli. To znaczy...
Odetchnęła głęboko. Usiłowała opanować falę gorąca, która
nagle ogarnęła jej ciało.
Nie udało mi się przyjrzeć po ciemku matce Haley, tak że nie
jestem w stanie stwierdzić, czy już ją kiedyś widziałam. Możli-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]