[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwróciła się w stronę talerza z kotem. Mimo to David wciąż trzymał dłoń na jej ramie-
niu.
- Podoba ci się, bo przypomina ci zwierzaka, którego kiedyś miałaś?
- Tak - odparła. - Tak bardzo mi się podoba, że zostawię go w gablocie, żeby wszy-
scy mogli go podziwiać.
Odwróciła się i na niego spojrzała. W jej wielkich ciemnych oczach widać było
pożądanie.
- Jesteś niegrzeczny! - szepnęła.
- Dlatego tak nam razem dobrze.
R
L
T
- David! - westchnęła błagalnie. - Powiedziałam, że nie jestem pewna, jak zakoń-
czy się ten wieczór.
Przerwała, patrząc na młodego człowieka wychodzącego z galerii. Było pózno i
trzeba było jechać do hotelu. David miał jednak nadzieję, że Starr zmieni zdanie i zechce
kochać się z nim, zanim dojadą do celu.
Nachylił się i szepnął jej do ucha:
- Pamiętam, co powiedziałaś. Nadal chcę, żebyś to ty o wszystkim decydowała.
Ale założę się, że teraz czujesz dokładnie to samo co ja. Dobrze wiesz, że nie ma sensu z
tym walczyć.
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
- Jedz szybciej! - powiedziała Starr, siedząc w wynajętym mercedesie z odkrytym
dachem.
Zastanawiała się, gdzie David zarezerwował nocleg. Może w innym stanie?
- Nie da rady, kochanie. Zaraz przekroczę dozwoloną prędkość. Praca zobowiązuje
mnie do przestrzegania prawa - odparł David, jadąc wciąż z tą samą prędkością.
Zwiatła samochodu oświetlały wiodącą przez pustynię drogę i biegnącą środkiem
fluorescencyjną linię. David zachowywał się tak, jakby specjalnie chciał oddalić moment
spełnienia jej najskrytszych pragnień.
Starr poruszyła się niespokojnie. Tak samo zachowywała się podczas kolacji. Wiatr
poruszał kołnierzykiem koszulki Davida, a ona marzyła, żeby dotknąć jego szyi. Jechali
już czterdzieści pięć minut. Przedtem zjedli kolację w restauracji przypominającej Be-
achcombers.
David uważał, że Starr zainspirują dania z tutejszej karty. Zdziwiła się, że nie zo-
staną na noc, mimo że sen był ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Myślała tylko o tym,
kiedy zobaczy nagiego Davida. On jednak bez pośpiechu rozkoszował się każdym kęsem
swego dania, jakby jedzenie było najlepszym afrodyzjakiem. Okazał się mistrzem w
uwodzeniu i nie sposób było mu się oprzeć.
Starr z trudem oderwała wzrok od Davida i spojrzała przez okno na bezkresny pej-
zaż kamienistej pustyni, która rozciągała się po obu stronach drogi. Na pustkowiu widać
było jedynie słupy telefoniczne, kaktusy i juki. Suche powietrze różniło się od wilgotnej
bryzy na wybrzeżu, do której się przyzwyczaiła.
Ostry wiatr rozwiewał jej włosy i trzepotał jedwabnym szalem, który kiedyś poda-
rował jej David. Najpierw miała go na włosach, ale potem zdjęła go z głowy i pozwoliła,
aby jej ciemne loki rozwiewał wiatr. David musiał znalezć wyjątkowo tajemnicze miej-
sce na nocleg. To oznaczało jednak kolejną godzinę spędzoną w samochodzie. Przyszło
jej do głowy, że mogliby zatrzymać się przy drodze i kochać na tylnym siedzeniu samo-
chodu, jak to robili kiedyÅ›.
Położyła rękę na udzie Davida i spytała:
R
L
T
- Może pojedziemy na skróty?
Uśmiechając się, przesunęła rękę wyżej i ścisnęła jego udo.
- Jak tak dalej pójdzie, wylądujemy w rowie - powiedział, łapiąc ją za nadgarstek.
To mówiąc, nagle skręcił z głównej drogi.
- Gdzie hotel? - spytała Starr, nie widząc żadnych śladów cywilizacji.
- Kto mówi o hotelu?
Starr poczuła silne podniecenie. Zaraz spełnią się jej marzenia. Uwielbiała, kiedy
kochali się poza domem. Wolała to od przemykania się korytarzem do jego pokoju. Te-
ren poza domem był neutralny.
David stanął przy wąskiej drodze, zgasił silnik, a potem znów przekręcił kluczyk w
stacyjce i włączył muzykę. Z głośników popłynęły takty klasycznego utworu, który pa-
sował do tej romantycznej chwili. Sięgnął ręką za siebie po kolorowy aztecki koc, który
miał ich ochronić przed chłodem. Starr chciała jak najszybciej pozbyć się ubrania. Wsu-
nęła rękę pod kołnierzyk jego koszulki polo.
- Może przesiądziesz się na moje miejsce, żeby nie przeszkadzała nam kierownica?
- zaproponowała.
David podniósł Starr i zręcznie wsunął się na fotel, po czym posadził ją sobie na
kolanach. Narzucił jej na ramiona pled, mimo że ich ciała były rozpalone gorączką pożą-
dania. Zwiatła z konsolety i blask księżyca oświetlały jego szczupłą twarz, a zaciśnięta
szczęka zdradzała, z jakim wysiłkiem starał się opanować podniecenie.
Starr czuła na ramionach jego gorący oddech. Posadził ją sobie na kolanach z za-
dziwiającą delikatnością, a teraz równie czule dotykał jej ciała.
Starr ściągnęła mu przez głowę koszulkę polo i odrzuciła na kierownicę.
- Czytasz w moich myślach - zaśmiał się David.
- Ty mnie nauczyłeś odważnie sięgać po to, czego potrzebuję.
David bacznie obserwował zwinną pracę jej rąk. Starr błyskawicznie zdjęła swój
top i jego dłonie zaczęły pieścić jej nagie ciało. Przytuliła się do jego torsu.
- Rób, co podpowiada ci serce - szepnął jej do ucha David.
R
L
T
Serce? Na dzwięk tego słowa lekko się zmieszała. Pochyliła się i pocałowała go w
mostek. Potem delikatnie ugryzła go w ramię, a słony smak jego ciała jeszcze bardziej ją
podniecił.
- Już kiedyś kochaliśmy się na piasku, ale na plaży... - szepnęła.
- Na pustyni też ci się spodoba. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl