[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z tym wszystkim, chciała się ustatkować, żyć w spokoju, mieć rodzinę, dzieci. Mogłem
jej to zapewnić, bo byłem bogaty, ale ku naszemu wielkiemu zmartwieniu, dzieci się nie
pojawiały. Ona czuła się winna, wpadła w obsesję, może zresztą zawsze była trochę nie-
zrównoważona, sam nie wiem& Skąd takie rzeczy się biorą? Ona& Rozłożył z de-
speracją ręce. Kochałem ją, zawsze ją kochałem, bez względu na wszystko. Chciałem
zapewnić jej bezpieczeństwo, nie dopuścić, by zamknięto ją w więzieniu do końca ży-
cia, żeby się tam zapłakała. I przez wiele lat to się nam udawało.
Nam?
Nellie& Moja kochana, wierna Nellie Bligh. Była taka cudowna, zawsze umiała
wszystko zaplanować i zorganizować. Domy dla staruszek, zawsze te najbardziej kom-
fortowe i co najważniejsze bez dzieci. Pilnowaliśmy, żeby ją trzymać z daleka od dzie-
ci, i to zdawało egzamin. Te domy są zwykle położone w ustronnych okolicach Cum-
berland, Północna Walia, nikt by jej tam nie rozpoznał, tak się nam przynajmniej wyda-
wało. Tak nam doradził pan Eccles to bardzo sprytny adwokat, płaciłem mu ogrom-
ne sumy, ale mogłem na nim polegać.
Szantażował pana?
Nigdy tego tak nie traktowałem. Był moim przyjacielem, doradcą&
Kto domalował łódkę na obrazie? Tę z napisem Lilia Wodna ?
Ja. Sprawiło jej to przyjemność. Pamiętała swoje triumfy na scenie. To obraz Bo-
scowana, lubiła jego malarstwo. I pewnego dnia wypisała na mostku imię zmarłej
dziewczynki, więc domalowałem łódkę, żeby je ukryć, a na burcie umieściłem nazwę
Lilia Wodna .
Ukryte drzwi się odsunęły i weszła dobra czarownica. Spojrzała na Tuppence, a po-
tem na Filipa Starke a.
Już wszystko w porządku? spytała rzeczowym tonem.
Tak odparła Tuppence. Na szczęście dobra czarownica nie miała zamiaru ro-
bić zamieszania.
Pani mąż czeka na dole w samochodzie. Obiecałam, że panią przyprowadzę, jeśli
tak sobie pani życzy.
163
Tak właśnie sobie życzę.
To się dobrze domyśliłam. Alice Perry zerknęła na drzwi do sypialni. Czy
ona tam jest?
Jest odrzekł Filip Starkę.
Pani Perry weszła tam, ale zaraz wróciła.
Ach, tak& rzekła, patrząc mu przenikliwie w oczy.
Poczęstowała panią Beresford mlekiem& Ale pani Beresford odmówiła.
I wtedy ona wypiła je sama?
T-tak.
Doktor Mortimer przyjedzie pózniej.
Wyciągnęła do Tuppence rękę, ale ta wstała bez pomocy.
Nie zraniła mnie, to tylko szok. Teraz już nic mi nie jest.
Stała naprzeciwko Filipa Starke a. Długo nic nie mówili, wreszcie Tuppence pierw-
sza przerwała milczenie:
Nic już nie mogę zrobić, prawda?
Nie zabrzmiało to jak pytanie.
Jeszcze tylko jedna sprawa: to Nellie Bligh panią uderzyła.
Tuppence pokiwała głową.
Tak się domyśliłam.
Wpadła w panikę. Myślała, że jest pani na tropie naszego& sekretu. Mam wobec
niej wielkie poczucie winy za to straszliwe napięcie, w jakim żyła przez tyle lat. %7ładnej
kobiety nie wolno zmuszać do takich poświęceń.
Myślę, że bardzo pana kochała. Ale nie będziemy już szukać żadnej pani Johnson,
jeśli o to właśnie chce nas pan prosić.
Dziękuję& Jestem bardzo wdzięczny.
Nastała kolejna chwila ciszy. Pani Perry cierpliwie czekała przy drzwiach. Tuppence
rozejrzała się dookoła, potem podeszła do okna i długo patrzyła na sielski kanał w do-
le.
Chyba już nigdy nie zobaczę tego domu, więc patrzę tak usilnie, aby jak najwię-
cej zapamiętać.
Chce go pani zapamiętać?
Tak, chcę. Ktoś mi powiedział, że ten dom służył do niewłaściwych celów. Teraz
rozumiem, o co chodziło.
Starke rzucił jej pytające spojrzenie, ale się nie odezwał.
Kto pana tu przysłał?
Emma Boscowan.
Tak myślałam.
I zniknęła za przesuwanymi drzwiami razem z dobrą czarownicą.
164
Dom stworzony dla kochanków tak mówiła Emma Boscowan. I takim go teraz
zostawia: w posiadaniu kochającej się pary, z której jedno jest martwe, a drugie żyje
i cierpi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]