[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Z tobą jest jeszcze gorzej. Boję się, że nie ma już dla
ciebie ratunku. Biblia mówi: Nauki krzyża to dla nich głupota,
ale dla nas, zbawionych, to moc Boża".
Caspar szeroko otworzył oczy i machnął ręką ze zniecierp
liwieniem.
- Nie wiedziałem, że trzymają się ciebie takie staromodne
zabobony, ale nie rozmawiajmy już o tym. Widzę, że nigdy nie
dojdziemy do porozumienia. Może gdy pożyjesz trochę dłużej
i poznasz życie, zmienisz zdanie. Myśl sobie co chcesz; jeśli nie
będziesz chciała mnie przekonywać, nie przeszkadza mi to. Może
chciałabyś, żebym opowiedział ci o moich mrożących krew
w żyłach przeżyciach? Zazwyczaj z nikim o nich nie rozmawiam,
ale z tobą to co innego. Znamy się tyle lat, to ci się należy.
Eden spojrzała na niego.
- Dobrze - odrzekła. - Opowiedz.
Jego przeżycia wojenne były naprawdę przerażające i Cas
par bardzo barwnie je przedstawiał. Na każdym kroku dawał
jednak wyraznie do zrozumienia, że wychodził cało z opresji
tylko dzięki swojej ogromnej odwadze i sprytowi, więc Eden
zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno te wszystkie historie
są prawdziwe i czy Caspar nie przypisuje sobie zasług innych
żołnierzy. Nie przerywała mu jednak i słuchała, przyglądając
mu się uważnie. Po raz pierwszy zauważyła, że jego twarz ma
jakiś hardy wyraz i że jego oczy są zimne i chytre. Czy zawsze
tak wyglądał, czy zmienił się tak podczas wojny?
Wreszcie skończył. Z dumą popatrzył na dziewczynę, naj
wyrazniej oczekując pochwały za swoje bohaterskie wyczyny.
Po to właściwie chciał przyjść, kiedy zadzwonił po raz pierw
szy. Tego pragnął - jej zachwytów, podziwu, poruszenia. Nie
doczekał się tego w trakcie swojej opowieści, więc spodziewał
się, że nastąpi to teraz.
Ze zdziwieniem jednak stwierdził, że słowa wyrażające po
dziw nie padły. Dziewczyna przyglądała mu się tylko ze smut
kiem, jakby patrzyła na rzecz, która kiedyś była drogocenna,
lecz w jakiś sposób straciła na wartości. Wreszcie, gdy znie
cierpliwiony chciał już coś powiedzieć, Eden rzekła:
- Chcesz mi powiedzieć, że przeszedłeś przez te wszystkie
okropieństwa i ani razu nie zwróciłeś się do Boga i nie prosiłeś
Go o pomoc?
- Pomoc! - wykrzyknął Caspar. - Dlaczego miałbym prosić
o pomoc? Sam sobie pomagałem. Zostałem przeszkolony do
latania i strzelania, do walki z wrogiem. To ode mnie zależało moje
życie, nie od Boga. Nie potrzebowałem żadnej pomocy, dlaczego
miałem wzywać Boga, w którego nie wierzyłem? Kiedy się
znalazłem w armii, poznałem wspaniałych kumpli i żaden nie
wierzył w Boga. Mówili, że tylko mięczaki wierzą w takie rzeczy.
Kiedy człowiek znajduje się w niebezpieczeństwie, musi mu
stawić czoło sam i sam musi znalezć sposób, żeby z niego wyjść.
Prawdę mówiąc, jeślibym miał prosić kogoś o pomoc, to wolałbym
już diabła, a nie Boga. Jeśli istnieje Bóg, który mógłby mi pomóc,
dlaczego dopuścił do tego, żebym znalazł się w takich opałach?
- Może po to, żeby ci pokazać, jak bardzo Go potrzebujesz.
Może po to, żebyś znowu zaczął o Nim myśleć. Przecież kiedyś
był dla ciebie przewodnikiem i pomocą.
- Już dawno z tego wyrosłem.
- To znaczy, że teraz służysz diabłu? - spytała Eden.
- Może - odpowiedział z uśmiechem. - Ale nie myśl już
o tym. Wojna się skończyła i teraz muszę się rozejrzeć za jakąś
pracą, dzięki której mógłbym szybko zarobić dużo pieniędzy.
Wtedy moglibyśmy się pobrać i jeśli obiecałabyś mi, że nie
będziesz prawić takich kazań, to może byłoby nam dobrze
razem. Pokażę ci prawdziwe życie i będziesz mogła się wreszcie
wyszaleć. Nawet nie wiesz, jaka możesz być szczęśliwa, jeśli
tylko przestaniesz się zachowywać tak drętwo. Oczywiście po
czekamy, aż się skończy twoja żałoba. Akurat wyjdę z wojska
i znajdę dobrą pracę. Zdążysz się przygotować, nie ma obawy.
Eden spojrzała na niego smutno.
- Nie, Casparze - powiedziała stanowczym tonem. - Wcale
nie pragnę takiego życia. Nigdy nie poślubiłabym człowieka,
który tak jak ty nie szanuje Boga i nie uznaje żadnych wartości.
Poza tym, małżeństwo nie polega tylko na zabawie. Nie ko
cham ciebie i nie chcę cię poślubić. Bardzo żałuję, że straciłeś
wiarę i będę się modliła, żebyś wrócił kiedyś do Boga, ale to
wszystko, co mogę dla ciebie zrobić. Nie mamy już ze sobą nic
wspólnego i nie możemy się przyjaznić. Odwróciłeś się od
wszystkiego, co jest dla mnie najdroższe.
Oczy Caspara zabłysły gniewem. Wyglądał teraz jak ob
rażony, mały chłopiec. Odezwał się po chwili milczenia.
- Co to ma znaczyć, Eden? Czy spotykałaś się z innym
chłopakiem, kiedy wyjechałem? Zaręczyłaś się? Jeśli tak, to go
zabiję, przysięgam, że to zrobię. Zawsze myślałem, że należysz
do mnie i że będziemy razem. Nie możesz mnie zdradzać, nie
pozwolę na to.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]