[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drobne, popsute zęby. Oczy jej promieniały.
- Teraz jestem księżniczką z bajki!
- Tak, Olaug, jesteś księżniczką. Musimy tylko poszukać dla ciebie
królowej. .
Zmęczeni i zziębnięci wrócili do domu, ale na szczęście w kuchni nie
wychłodziło się całkiem, a w piecu tlił się żar. Wystarczyło wrzucić parę
drew i wnet zapłonął wesoło ogień.
Elise usadowiła maluchy razem z Olaug na podłodze w kuchni, by się
pobawiły razem, sama zaś opatuliła się w koc i usiadłszy w salonie,
zabrała się do pisania.
Szło jej całkiem dobrze. Napisała o Berntine, która znaczną część życia
poświęciła innym i która miała tę dziwną zdolność widzenia bądz
przeczuwania różnych zdarzeń. Gdy odchodziła jej siostra, Berntine
dostała nagle w fabryce strasznego dygotu. Innym razem szorowała
podłogę, gdy nagle zrobiło jej się słabo i mdło i musiała na moment usiąść.
Pózniej okazało się, że w tej samej chwili umarł jej brat.
Elise zdążyła na paru stronach opisać ubogie poddasze w starym
drewnianym domku na Sandakerveien i scharakteryzować ze szczegółami
wygląd Berntine, gdy usłyszała, jak do kuchni z głośnym tupaniem
wpadają chłopcy. Postanowiła więc dokończyć wieczorem, gdy położy
dzieci spać.
Tego wieczoru także zasnęła pózno. Było jej przyjemnie i ciepło, gdy
Peder się do niej przytulił. Zanim zasnął, wymamrotał jeszcze:
- Uważam, że powinnaś pozwolić jej u nas zostać, Elise. Leżała i
rozmyślała, zarówno o sytuacji Olaug, jak i o milczeniu
Johana. Słodkie oczekiwanie przeniknęło jej ciało. Gdyby tak Anna
miała rację, pomyślała. Gdyby Johan nagle stanął w drzwiach.
Obudziła się gwałtownie. Przez okno na poddaszu sączyło się blade
światło świtu. Peder siedział na łóżku i rozglądał się przerażony.
- Co się stało? - zapytała, przecierając oczy, i podniosła się zaspana.
- Gdzie jest Hugo?
- Hugo? - rozejrzała się, w jednej chwili rozbudzona, i zerwała się z
łóżka.
Nie było go ani u Olaug, ani u Everta. Ani nawet u Kristiana! Uff!
Pewnie zszedł boso w cienkiej piżamie po schodach. %7łe też się znów nie
posłuchał! Przecież dobrze wie, że nie wolno mu schodzić samemu po
stromych schodach.
Pośpiesznie zbiegła na dół, nie tracąc czasu na to, by zarzucić coś na
ramiona. Okna w salonie były nieszczelne i od środka utworzyła się
warstwa lodu.
- Hugo? Gdzie jesteś?! - zawołała.
Słyszała, że przybiegł za nią równie przestraszony Peder.
- Hugo! - krzyknął surowo.
Jensine rozpłakała się, ale trudno, musi chwilę poczekać. Olaug na
pewno też się obudziła i nie ma pojęcia, co to za hałasy.
W kuchni także nie zauważyli Hugo. Elise stała zdezorientowana.
Czyżby gdzieś się schował?
- Hugo! - krzyknęła zniecierpliwionym głosem, bo powoli ogarniał ją
gniew. Trzęsła się z zimna, stąpając po lodowatej podłodze. - Hugo! -
zawołała raz jeszcze. - Wychodz natychmiast! To nie jest zabawne. Zimno
mi.
Cisza.
Za jej plecami stali Peder, Kristian i Evert. Na schodach rozległy się
kroki Olaug, a na piętrze nie cichł płacz Jensine.
- Drzwi nie są porządnie zamknięte - odezwał się nagle żałośnie Peder.
Rzuciła się i otworzyła je, a wówczas ujrzała na ośnieżonych schodach
ślady maleńkich stóp, które prowadziły dalej do węgła domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]