[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z którym nie łączyłaby ją miłość.
Postanowiła \yć samotnie, to znaczy z dzieckiem. Doszła do wniosku, \e będzie najlepiej,
jeśli powiadomi Maca o swojej decyzji jak najprędzej. Ju\ nazajutrz rano.
Mac wsiadł do samochodu i ruszył w stronę swego domu. Czuł się dziwnie przygnębiony
i otępiały. To tylko zmęczenie, pomyślał. Mam za sobą długi dzień, a raczej dwa długie dni...
Ale to logiczne wytłumaczenie przyczyn jego nastroju wcale go nie pocieszyło. Zdał
sobie sprawę, \e radosne podniecenie, jakie poczuł na wieść o cią\y Amelii, zaczyna go
powoli opuszczać. Nie potrafił jednak określić powodów swego przygnębienia. Zawsze był
dumny z tego, \e zna siebie i potrafi diagnozować swoje nastroje. Tym razem nie miał jednak
pojęcia, dlaczego prze\ywa coś w rodzaju depresji.
Mo\e dlatego, \e jedziesz samotnie do domu, choć wołałbyś być teraz w mieszkaniu
Amelii? zapytał go wewnętrzny głos.
To pytanie wytrąciło go z równowagi do tego stopnia, \e zahamował gwałtownie,
prowokując kierowcę jadącego za nim samochodu do naciśnięcia klaksonu.
To ci się nale\ało, mruknął do siebie. Zapomnij o nastrojach i skoncentruj się na
prowadzeniu auta. Większość ludzi, którzy wyje\d\ają o tej porze z miasta, wypiła zapewne
kilka drinków, więc ty, jako współu\ytkownik drogi, musisz być skupiony, a nie zagubiony w
jałowych rozwa\aniach.
Wjechał na estakadę prowadzącą w kierunku autostrady, którą zamierzał dojechać do
swego podmiejskiego domu, i nacisnął lekko pedał gazu. Nagle ujrzał przed sobą błysk
światła i usłyszał wycie syreny.
Potem zapadła ciemność.
ROZDZIAA SIÓDMY
Amelia chodziła nerwowo po saloniku. Mac obiecał, \e rano przyjedzie i zabierze ją na
śniadanie. Nie wiedział, jak bardzo rozwścieczył ją widok rachunku z restauracji. I nie miał
pojęcia o tym, \e podjęła ju\ decyzję.
Więc gdzie on jest? pytała siebie ze złością. Czy\by postanowił się wycofać z
propozycji mał\eństwa? Przecie\ wczoraj wieczorem zachowywał się tak, jakby traktował ją
powa\nie. A mo\e po prostu zapomniał o obietnicy?
Tak czy owak, była na niego oburzona. Znudzona czekaniem i znu\ona coraz silniejszymi
mdłościami, zrobiła sobie herbatę i zjadła sucharka. Nie poprawiło to jednak ani jej
samopoczucia, ani nastroju.
Do szpitala dotarła lekko spózniona. Wbiegła do przebieralni i rzuciła torebkę na krzesło.
Czy słyszałaś ju\ o Macu? spytała Sally.
Przez głowę Amelii przebiegły ró\ne mo\liwości. Mac odchodzi ze szpitala, postanowił
zostać astronautą, byle być jak najdalej od niej...
Co miałam słyszeć? wymamrotała w końcu.
Miał wczoraj wypadek. Mówili o tym w porannych wiadomościach, ale nie podali jego
nazwiska. Policjanci gonili jakiegoś człowieka, który uciekał skradzionym samochodem.
Zjechał z autostrady na jednokierunkową estakadę i zderzył się czołowo z Makiem, który
wracał do domu.
Amelia zastygła w bezruchu. Miała wra\enie, \e wszystkie funkcje jej organizmu nagle
uległy zatrzymaniu. Wciągnęła głęboko powietrze, chcąc zadać jakieś pytanie, ale potem,
sparali\owana przez lęk, bezgłośnie wypuściła je z ust.
Na szczęście Sally nadal kontynuowała opowieść.
Le\y na intensywnej terapii. Mówią, \e jest w stanie półśpiączki, ale przy obra\eniach
głowy nigdy nic nie wiadomo, szczególnie jeśli ich przyczyną jest gwałtowne zderzenie.
W umyśle Amelii pojawiły się wszystkie przera\ające informacje dotyczące takich
urazów. Wiedziała, \e podczas nagłego zahamowania ruchu miękka masa mózgu przesuwa
się nagle do przodu i natrafia na płaszczyzny kostne stanowiące przód czaszki, a potem
równie gwałtownie cofa się, znów uderzając o twarde kości.
Brakuje nam więc jednego lekarza ciągnęła Sally. Przysłano dodatkowego
internistę, który ma zastąpić chorego Ricka, ale mamy tak\e za mało pielęgniarek.
Amelia przyjęła tę wiadomość z ulgą. Wiedziała, \e dodatkowe obowiązki nie zostawią
jej czasu na niespokojne rozmyślania. Zamknęła torebkę w szafce, wło\yła czysty ró\owy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]