[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dobrze, że nie dorwały się do krwi Payne'a -stwierdziła Eve. - Przez całe życie walczył z
demonami. To byłoby okropne, gdyby wchłonęły jego siłę życiową. Oczywiście, okropne, że
zabierają ją innym. Komukolwiek.
- Pamiętajcie, żeby szukać wzmianek o czymkolwiek, co może przypominać Zakon -
skomentowała Jess. - To Payne rozpoznał wargry. Od razu wiedział, że to te stwory. Założę
się, że moglibyśmy zdobyć sporo informacji od tych łowców demonów. Nie mówiąc o
pomocy.
- Z tego, co opowiadał Payne, Zakon działa w tajemnicy, ale mam nadzieję, że autorzy tych
książek o demonach coś jednak o nim wiedzieli - stwierdził Luke.
Eve zagryzła wargę.
- Myślicie, że policja będzie w stanie przynajmniej znalezć krewnych Payne'a, żeby im
powiedzieć?
Przyjaciele wzruszyli bezradnie ramionami.
- Tutaj jest coś jeszcze o piekielnych ogarach. -Luke znów wrócił do książki. - Zawsze polują
w stadach. I zawsze mają przywódcę. Demona alfa. Czyli tego, który potrafi mówić.
- Może dlatego wszystkie się wycofały, chociaż tylko jeden był ranny - zasugerowała Eve. -
Alfa. Ten, który się odezwał.
- Brzmi sensownie - zgodził się Luke. - Ale wiecie, czego nie rozumiem?
Jess zachichotała. Eve i Luke spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
- No bo... czy to nie dziwne, że my w ogóle cokolwiek z tego wszystkiego czaimy?
- Fakt - zgodził się Luke. - Jedna z wielu rzeczy, jakich nie rozumiem, to dlaczego wargry
goniły tylko Victorie. Przecież my też byliśmy na polanie. Zupełnie jakby polowały na nią.
- Może dlatego były na boisku podczas treningu cheerleaderek. Mogły szukać Vic! - zawołała
Jess.
- Tak. Zaatakowały Payne'a dopiero, kiedy on zaatakował je. Z nami było to samo. - Eve
zamilkła, próbując przypomnieć sobie wszystkie szczegóły wczorajszej nocy. - Na pewno
mogłyby pobiec za nami.
Sama myśl o tym sprawiła, że jej żołądek skręcił się w ciasny supeł.
Jess,notowała informacje w laptopie.
- Ciekawe, czy to znaczy, że demony wybrały też panią Taylor i Kyle'a. Może wiedzą, czyja
krew da im więcej energii.
Luke wbił zamyślony wzrok w sufit.
- Może. Ale czemu Kyle, Victoria i pani Taylor mieliby mieć większą siłę życiową niż inni?
A może każdy człowiek ma taką samą, a demony zaatakowały ich z innego powodu? -
Chłodny powiew od wejścia poruszył kartkami książki. - Zamknę drzwi.
Wstał, ale natychmiast znów usiadł.
- Zmieniłeś zdanie? - chciała wiedzieć Jess.
- Mam pomysł. - Luke wydobył z plecaka kolejny plik kartek. Rozejrzał się szybko. W tej
części biblioteki poza nimi nikogo nie było. - Przyniosłem wszystko, co udało mi się
dotychczas przetłumaczyć z dokumentów z kościoła.
Przekartkował papiery, wydobył jeden i położył na blacie stolika. Eve poczuła lekki zawrót
głowy Na kartce widniał rysunek łuku ze znakami, które tylko ona potrafiła odczytać.
- Wy nadal nie...? - Słowa zamarły jej w gardle.
- Nie - odpowiedział Luke. Jess pokręciła głową.
- To ty jesteś wybrana, pamiętasz? - przypomniała. _ My cię tylko wspieramy. Ja dbam o
fryzury, makijaż i ubrania.
- A ja to bardzo doceniam - zapewniła ją Eve.
- Przeczytaj jeszcze raz, co jest napisane na łuku - poprosił Luke.
Eve nachyliła się nad kartką.
- Kiedy dopełni się lat sto, wrota otworzyć ma krew twa lub dłoń".
- Kiedy wstałem, żeby zamknąć drzwi, coś przyszło mi do głowy. Na łuku jest napisane, że co
sto lat trzeba otworzyć portal, prawda? - Nie czekał, aż odpowiedzą. - A to znaczy, że przez
resztę czasu jest zamknięty.
- Racja - zgodziła się Eve. - Bo po co otwierać coś już otwartego?
- Dokładnie. - Luke uderzył w stół.
- Ale portal nie został zamknięty. I dlatego te piekielne pieski mogą do nas przejść -
zrozumiała Jess. -Ale czy portal nie powinien się zamknąć po tym, jak Eve załatwiła Mala?
Miał swoją szansę, jak co sto lat. Wszedł przez portal. Nawalił. Więc dlaczego wrota nie są
zamknięte?
- Krew twa lub dłoń", tak jest napisane na łuku. To chyba znaczy, że tylko konkretna osoba
może otworzyć portal. I pewnie tylko ona może go zamknąć - podsunął Luke.
- Czasem nie mogę uwierzyć, że mówimy o tym wszystkim, jakby to była prawda -
powiedziała Eve.
- To jest prawda - przypomniał jej Luke.
- Wiem. Ale poza tym to jakiś obłęd. Mam rację?
- Całkowitą - potwierdziła Jess. - A co to znaczy krew twa"? Może trzeba złożyć jakąś
krwawą ofiarę?
Zamilkli wszyscy troje i zaczęli się zastanawiać.
- Krew to też ród - zasugerowała Eve. - Tak się mówiło dawno temu, za Szekspira.
Pamiętacie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]