[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szukała moich krewnych. Wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale przysięgam,
że adoptowałam Kazima, ponieważ myślałam, że nie ma nikogo, kto będzie go
kochał. A dla dziecka najważniejsza jest miłość.
Zahir poczuł, że coś ściska go za serce. Kiedy matka go porzuciła, był
niewiele starszy od Erin i dobrze pamiętał, jak bardzo za nią tęsknił. Ale miał
jeszcze ojca, brata i siostry, ona tymczasem została zupełnie sama.
Wmówił sobie, że była wyrachowaną naciągaczką, bo tak było mu wy-
godnie. Próbował się w ten sposób przed nią bronić. A jeśli zle ją ocenił? Jeśli
naprawdę kochała Kazima? Tym podlej się czuł, że tak ją potraktował. Wrobił
Erin w małżeństwo tylko po to, żeby zaciągnąć ją do łóżka.
- Powiedziałaś ojcu, że kochałaś mego brata - poruszył temat, który cały
czas go dręczył. - Kłamałaś, bo w nocy przekonałem się, że nie żyłaś z nim jak
żona.
- Naprawdę go kochałam. Był dla mnie bratem i najlepszym przyjacie-
lem. Zaufał mi, kiedy nikt inny mi nie wierzył. W mojej pierwszej pracy opie-
kowałam się dwiema dziewczynkami, jednak zwolniono mnie, bo nie chciałam
pójść do łóżka z ich ojcem. Pan Fitzroy opowiadał wszystkim, że go uwodzi-
łam. Biuro pośrednictwa pracy nie chciało już ze mną współpracować i bałam
się, że nic nie znajdę. Dopiero Faisal mnie zatrudnił.
Po tym wyznaniu zapadła długa cisza. W końcu Zahir odwrócił się i po-
patrzył na nią.
- Więc Kazim jest jedynym powodem, dla którego za mnie wyszłaś? -
zapytał z udaną obojętnością. - W takim razie zrobiłaś z siebie prawdziwą
ofiarną dziewicę. Wierzę, że naprawdę kochasz dziecko, ale i tak nie pozwolę
mu stąd wyjechać. Zarzuciłaś mi, że zmusiłem cię do małżeństwa, jednak ze-
S
R
szłej nocy naprawdę mnie pragnęłaś, Erin. A ja powiedziałem ci wcześniej, że
to tak samo dobry powód, aby się pobrać, jak każdy inny, zwłaszcza jeżeli
obojgu nam przyświeca ten sam cel - zapewnić chłopcu szczęśliwe dzieciń-
stwo.
Podszedł do łóżka i odrzucił prześcieradło. Wziął ją w ramiona i wyniósł
z namiotu.
- Ze względu na Kazima musimy zrobić wszystko, żeby nam się udało.
Nie powinienem był wczoraj tak na ciebie naciskać, być może nawet przestra-
szyłem cię. Teraz będę cierpliwy i dam ci czas, żebyś mogła się przyzwyczaić
do życia w małżeństwie.
Mimo wczesnej godziny słońce grzało mocno. Erin zmrużyła oczy przed
oślepiającym blaskiem. Zahir posadził ją na płaskim głazie obok sadzawki. Nie
była pewna, czego od niej oczekuje. Tymczasem on rozwiązał tasiemkę przy
spodniach, by je zdjąć.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała zdumiona.
Wczoraj była zbyt przejęta samym dotykiem jego ciepłej skóry, aby się
mu dokładnie przyjrzeć. Dziś na widok ciała w jasnym świetle poranka jej ser-
ce zabiło szybciej. Nigdy wcześniej nie widziała nagiego mężczyzny, a Zahir
był wspaniały i posągowo piękny. Chciała wyciągnąć rękę i pogładzić jego zło-
tą skórę.
- Przecież mówiłem, że od czasu do czasu wypuszczę cię z łóżka i po-
zwolę popływać - zażartował.
Odwrócił się i wszedł do kryształowo czystej wody. Erin rzuciła okiem
na jego wyrzezbione pośladki. Wyciągnął rękę.
- Przyłączysz się do mnie?
- Nie mam kostiumu. - Nie mogła oderwać wzroku od szerokiego torsu
pokrytego włosami, które schodziły w dół płaskiego brzucha i niżej...
S
R
- Ja też nie - odparł, widząc, że zerka niepewnie w stronę namiotów służ-
by. - Drzewa nas zasłaniają i nikt nam nie będzie przeszkadzał. Naprawdę mo-
żesz czuć się ze mną bezpieczna, Erin. Obiecałem, że cię nie tknę.
- Szkoda - wyrwało jej się, i natychmiast spłonęła rumieńcem.
Zahir popatrzył na nią badawczo. Z bijącym sercem wytrzymała jego
wzrok. Nigdy nie ukrywał powodów, dla których się z nią ożenił. Czas, żeby i
ona była z nim szczera.
Od pierwszej chwili zauroczył ją, a kiedy wczoraj się kochali, zrozumia-
ła, że nie jest w stanie mu się oprzeć. Nie kochał jej i nie liczyła, że kiedykol-
wiek pokocha. Może jednak sama namiętność i miłość do Kazima pomogą im
obojgu ułożyć wspólne życie?
- Najlepiej przyzwyczaić się do życia w małżeństwie, poznając każde je-
go oblicze - wyszeptała, zdumiona własną śmiałością, i tęskniąc za czymś,
czego jeszcze dobrze nie pojmowała.
Drżącymi palcami zsunęła ramiączka koszulki, obnażając piersi, brzuch,
biodra, i opuściła ją na ziemię.
Delikatny wietrzyk szumiał w liściach palm, słychać było śpiew jakiegoś
egzotycznego ptaka, tylko Zahir milczał. Zaniepokojona dziewczyna pomyśla-
ła, że znowu coś zle zrozumiała. Może już mu się znudziła lub jej brak do-
świadczenia zniechęcił go? Na szczęście uśmiechnął się zachęcająco i zmy-
słowo, a żar w jego oczach obiecywał nieziemskie rozkosze.
- Chodz do mnie, kalila - zaprosił; zanim się zorientowała, chwycił jej rę-
kę i wciągnął do wody. Pocałował ją i oboje zniknęli pod powierzchnią.
Woda w sadzawce chłodziła rozgrzaną skórę, ale ciało Zahira było ciepłe.
Przycisnął ją do siebie i splótł jej nogi ze swoimi, tak że ich ciała zdawały się
stopione w jedno. Erin nie dotykała dna, przywarła więc mocno do niego. Za-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]