[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się od siebie i szybko wrócili do wybierania pomidorów.
Z zakupami w tym butelką wytrawnego włoskiego wina ruszyli z powrotem do
samochodu.
Przechodzili przez pchli targ. Pitt zatrzymał się gwałtownie przed jednym ze straganów.
Cholera jasna! krzyknął.
Co? przestraszyła się Cassy, gotowa uciekać. Była w stanie takiego napięcia, że
spodziewała się najgorszego.
Patrz! powiedział Pitt, wskazując na wystawione na straganie przedmioty.
Cassy przeleciała wzrokiem zróżnicowaną kolekcję rupieci, które miały uchodzić za
antyki. Przeważały małe przedmioty, jak popielniczki, porcelanowe zwierzątka, ale było też
kilka większych: gliniane posążki ogrodowe czy lampki nocne. Dostrzegła też kilka
szklanych pudełek z tanią sztuczną biżuterią.
Na co miałabym patrzeć? spytała Cassy.
Na samej górze, na półce. Między kuflem a podpórkami do książek.
Podeszli do straganu. Cassy zauważyła, co przyciągnęło wzrok Pitta.
Czyż to nie jest interesujące skomentowała. W idealnym szeregu leżało sześć
czarnych dysków, takich jak ten znaleziony przez Beau na parkingu restauracji.
Cassy sięgnęła po jeden z nich, ale Pitt złapał ją za rękę.
Nie dotykaj tego! upomniał ją.
Nie mam zamiaru zepsuć, chcę tylko zobaczyć, jakie jest ciężkie.
Obawiam się, że to on tobie może wyrządzić krzywdę! powiedział Pitt. Nie
odwrotnie. Ten, który znalazł Beau, jakoś go skaleczył. Albo przynajmniej Beau tak myślał.
Cóż za zbieg okoliczności. Zapomniałem o tamtym znalezisku. Pitt pochylił się i obejrzał
dysk z bliska. Pamiętał, że ani on, ani Beau nie zdołali stwierdzić, z czego zrobiony jest
przedmiot.
Zeszłej nocy widziałam ten dysk, który znalazł Beau powiedziała Cassy. Leżał
przed komputerem, kiedy ładowały się jakieś dane z Internetu.
Pitt próbował przyciągnąć uwagę właściciela, aby wypytać go o dyski, ale ten zajęty był
innym klientem.
Kiedy przyglądali się dyskom, czekając, aż sprzedawca będzie wolny, obok nich
przepchnęli się potężnie zbudowany mężczyzna z kobietą.
Tu jest kilka tych czarnych kamieni, o których wczoraj mówiła Gertruda powiedziała
kobieta.
Mężczyzna mruknął potwierdzająco.
Gertruda mówiła, że znalazła za domem aż cztery takie ciągnęła dalej kobieta. Nagle
zaśmiała się. Myślała, że mogą być wartościowe, dopóki się nie okazało, że inni ludzie też
znalezli ich pełno.
Kobieta wzięła jeden do ręki.
Ooo, ale ciężki stwierdziła z zaskoczeniem i zacisnęła go w dłoni. I zimny dodała.
Zamierzała podać go swemu towarzyszowi, kiedy nagle zawołała: Auu! i poirytowana
odłożyła przedmiot na półkę. Niefortunnie dysk zsunął się i wpadł do popielnicy, która
rozprysła się na milion kawałeczków.
Odgłos tłuczonego przedmiotu natychmiast przyciągnął uwagę straganiarza. Kiedy
zobaczył, co się stało, zażądał zapłaty za zniszczoną popielnicę.
Nie mam zamiaru za nic płacić powiedziała z oburzeniem kobieta. To małe, czarne
byle co zraniło mnie w palec. Na dowód wyzywająco uniosła skaleczony palec.
Gest obraził właściciela straganu, który błędnie odczytał go jako obsceniczny.
Kiedy sprzedawca i kobieta sprzeczali się, Pitt i Cassy spojrzeli na siebie dla
potwierdzenia tego, co zobaczyli w zapadającym zmroku. Kiedy kobieta trzymała w górze
zraniony palec, pojawił się na nim blady, niebieski, opalizujący siniak.
Skąd się to mogło wziąć? spytała Cassy.
Mnie pytasz? Nawet nie jestem pewny, czy to się zdarzyło. To był przecież moment
odparł Pitt.
Ale oboje widzieliśmy przypomniała Cassy.
Zanim straganiarz i kobieta doszli do porozumienia, minęło ze dwadzieścia minut. Gdy
kobieta i jej przyjaciel odeszli, Pitt zapytał straganiarza o czarne dyski.
Co pan chce wiedzieć? zapytał sprzedawca ponuro. Za popielnicę dostał tylko połowę
żądanej kwoty.
Wie pan, co to jest? spytała Cassy.
Nie mam najmniejszego pojęcia.
Za ile pan je sprzedaje?
Na początku szły nawet po dziesięć dolarów. Ale to było dzień, dwa temu. Teraz
okazało się, że rynek jest nimi zasypany. Ale coś wam powiem. Te są wyjątkowej jakości,
żadne podróbki. Sprzedam wam wszystkie sześć za dziesięć dolarów.
Czy te dyski skaleczyły już kogoś wcześniej? pytał dalej Pitt.
No, jeden z nich mnie zakłuł. Sprzedawca wzruszył ramionami. Nic się nie stało.
Jak ukłucie szpilką. Teraz jednak nie potrafię powiedzieć, jak do tego doszło. Podniósł
jeden z dysków. Są gładkie jak pupa niemowlaka.
Pitt chwycił Cassy za rękaw i odciągnął ją. Mężczyzna zawołał za nim:
Hej, może za osiem dolarów?!
Pitt nie zwrócił uwagi na propozycję. Opowiedział natomiast Cassy historię małej
dziewczynki zbesztanej przez matkę za kłamstwo, że użądlił ją czarny kamień.
Myślisz, że to był jeden z takich dysków?
Tego jestem właśnie ciekaw. Dziewczynka miała grypę. Dlatego znalazła się w szpitalu.
Sugerujesz, że te czarne dyski mają coś wspólnego z grypą?
Wiem, że to brzmi zwariowanie, ale taka była kolej zdarzeń w wypadku Beau. Ukłuł
się, a kilka godzin pózniej był chory.
Rozdział 11
Godzina 9.15
Kiedy słyszałeś o konferencji prasowej Randy ego Nite a? spytała Cassy.
Dziś rano, gdy oglądałem Today wyjaśnił Pitt. Prezenter powiedział, że NBC ma
zamiar przeprowadzić transmisję na żywo.
I wymienili nazwisko Beau?
To właśnie było zdumiewające. Dopiero co pojechał na rozmowę w sprawie pracy, a
już jest częścią zespołu biorącego udział w konferencji prasowej firmy. Wielce tajemnicze.
Cassy i Pitt siedzieli w świetlicy lekarskiej w izbie przyjęć i oglądali program w
trzynastocalowym telewizorze. Sheila Miller zadzwoniła do Pitta wcześniej i kazała mu
zjawić się w szpitalu, najlepiej z Cassy. Salę nazywano świetlicą lekarską, ale służyła całemu
personelowi za miejsce do odpoczynku czy zjedzenia przyniesionego z domu lunchu.
Po co tu siedzimy? zapytała Cassy. Nie lubię opuszczać zajęć.
Nie powiedziała, ale zgaduję, że pominęła doktora Halprina i chce, żebyśmy
porozmawiali z kimś, z kim się skontaktowała.
Wspomnimy o wczorajszym popołudniu? zastanowiła się Cassy.
Pitt podniósł rękę, prosząc Cassy o ciszę. Prezenter w telewizji oznajmił, że Randy Nite
wszedł do sali. Sekundę pózniej ekran wypełniła znana chłopięca twarz.
Zanim zaczął mówić, odwrócił głowę i zakasłał. Zbliżył się do mikrofonu i przeprosił za
swój głos.
Właśnie złapałem grypę, więc wybaczcie.
Uff! stęknął Pitt. On też.
No więc do rzeczy zaczął Randy. Witam wszystkich. Dla tych, którzy mnie nie
znają, nazywam się Randy Nite i zajmuję się sprzedażą software u.
Dał się słyszeć dyskretny szmer rozbawienia wśród niewidocznego na ekranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]