[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestały się widywać, łatwo zrozumieć dlaczego. Zaofiarowałem mojej nowej kochance powóz i
klejnoty, grałem, popełniałem wszystki szaleństwa, jakie zwykło się popełniać dla takiej kobiety
jak Olimpia. Wieść o mojej nowej namiętności rozeszła się szybko po całym Paryżu.
Nawet Prudencja dała się zwieść, uwierzywszy w końcu, że całkiem już zapomniałem o
Małgorzacie. Ta zaś, czy to dlatego, że domyśliła się motywów mojego postępowania, czy też
dlatego, że dała się wprowadzić w błąd jak wszyscy inni, z wielką godnością reagowała na ciosy,
jakie jej co dzień zadawałem. Widać jednak było, że cierpi, bo ilekroć ją spotykałem, była coraz
bardziej blada i smutna. Miłość moja, rozjątrzona do tego stopnia, że wydawała się nienawiścią,
syciła się widokiem jej codziennej udręki. Wielokroć, w okolicznościach, kiedy moje okrucieństwo
było już nikczemne, Małgorzata spoglądała na mnie wzrokiem tak błagalnym, że wstydziłem się
narzuconej sobie roli i byłem gotów prosić ją o przebaczenie.
Ale te chwile skruchy mijały szybko, Olimpia zaś, wyzbywszy się wszelkich ambicji,
zrozumiała, że dręcząc Małgorzatę uzyska ode mnie wszystko, co zechce. Bez ustanku więc
podburzała mnie przeciwko niej i z niecnym uporem kobiety, która czuje przyzwolenie mężczyzny,
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
znieważała ją przy każdej okazji.
W końcu Małgorzata nie chcąc spotykać się ze mną i Olimpią, przestała chodzić na bale i
widowiska. Wówczas miejsce bezpośrednich obelg zajęły listy anonimowe. Nie było tak haniebnej
rzeczy, której nie pozwoliłbym Olimpii opowiadać, i której bym sam nie opowiadał na temat
Małgorzaty.
Aby dojść do tego, trzeba było stracić rozum. Byłem jak człowiek, który upiwszy się
lichym winem popada w ów stan podrażnienia nerwów, kiedy ręka, nie kierowana już żadną myślą,
zdolna jest popełnić zbrodnię. Równocześnie przechodziłem okropne męki. Spokój pozbawiony
pogardy i godność pozbawiona wyniosłości, które Małgorzata przeciwstawiała moim atakom i
które w moich oczach stawiały ją znacznie wyżej ode mnie, podsycały tylko moją irytację.
Pewnego wieczoru Olimpia spotkała się gdzieś przypadkowo z Małgorzatą. Tym razem
Małgorzata nie mogła już darować głupiej dziewczynie jej arogancji, także ta, musiała ustąpić z
placu. Olimpia wróciła do domu wściekła, a Małgorzatę trzeba było wynieść bez przytomności.
Opowiadając mi o tym Olimpia oświadczyła, Ze Małgorzata, widząc ją samą, wywarła na
niej zemstę za to, iż jest moją kochanką, i że wypadałoby, abym napisał do niej list, domagający się
szacunku dla kobiety, którą kocham.
Nie potrzebuję dodawać, że przystałem na to i że wszystko, co mogło być najbardziej
dotkliwe, hańbiące i okrutne, umieściłem w epistole, którą tego samego dnia przesłałem
Małgorzacie.
Tym razem cios był zbyt silny, aby nieszczęsna kobieta mogła go znieść bez słowa.
Przewidywałem, że odpowiedz nadejdzie lada chwila. Toteż postanowiłem nie wychodzić z domu
przez cały dzień.
Około drugiej rozległ się dzwonek i ujrzałem Prudencję. Przybrawszy obojętną minę
zapytałem, czemu zawdzięczam jej wizytę. Ale tego dnia pani Duvernoy nie była usposobiona do
śmiechu: tonem, w którym brzmiało poważne wzruszenie, wytknęła mi, że od dnia mego powrotu,
to znaczy od trzech prawie tygodni korzystam z każdej okazji, aby urazić Małgorzatę, że
Małgorzata jest z tego powodu chora i że scena, jaka się rozegrała poprzedniego dnia, i mój list
otrzymany tego rana sprawiły, iż musiała się położyć do łóżka.
Słowem, nie robiąc mi wyrzutów, Małgorzata za jej pośrednictwem błaga mnie o litość i
oświadcza, że nie starcza już jej sił ani moralnych ani fizycznych, aby znosić krzywdy, jakie jej
wyrzÄ…dzam.
- %7łe panna Gautier dała mi odprawę - odrzekłem Prudencji - to było jej prawo, ale że obraża
kobietę, którą kocham, na to nie pozwolę nigdy.
- Drogi przyjacielu, jest pan pod wpływem dziewczyny bez serca i duszy. Co prawda, jest
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pan zakochany, ale to jeszcze nie powód, aby zamęczać bezbronną kobietę.
- Niechaj panna Gautier przyśle mi swego hrabiego N., wtedy gra będzie wyrównana.
- Wie pan dobrze, że ona tego nie zrobi. Niech pan więc, drogi Armandzie, da jej spokój.
Gdyby pan ją zobaczył, wstyd by pana ogarnął, że tak się pan wobec niej zachowuje. Jest blada,
kaszle, długo już nie pociągnie.
I podając mi rękę Prudencja dorzuciła:
- Niech pan ją odwiedzi, wizyta pańska ucieszy ją ogromnie.
- Nie mam ochoty spotkać pana N.
- Pan N. nigdy u niej nie bywa. Ona go nie znosi.
- Jeśli Małgorzata chce mnie widzieć, wie, gdzie mieszkam, niech przyjdzie, ale moja noga
nie postanie na ulicy d'Antin.
- I przyjmie jÄ… pan dobrze?
- Jak najlepiej.
- No, to jestem pewna, że przyjdzie.
- Więc czekam.
- Nie wychodzi pan dzisiaj?
- Będę w domu przez cały wieczór.
- Zaraz jej to powiem.
Prudencja wyszła.
Nie napisałem nawet do Olimpii, że nie zobaczymy się tego wieczora. Nie robiłem
ceremonii z tą dziewczyną. Spędzałem u niej zaledwie jedną noc na tydzień. Sądzę, że pocieszała
siÄ™ aktorem jakiegoÅ› teatru bulwarowego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]