[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spostrzeżeniem z Raphaëlem, który  dowiedziawszy siÄ™, że jest malarkÄ…
i ilustratorką  pochwalił jej zmysł obserwacji.
 Najpierw wzrok  podjął  potem węch, tak zwany pierwszy nos.
Bardzo wyszukane i otwarte. Przeniknięte zapachem białych kwiatów.
Czuć brzoskwinię, a potem, po napowietrzeniu, bukiet czerwonych
owoców, a dokładnie malinę i jeżynę.
Dopiero teraz podniósł kieliszek do ust i wziął długi łyk, który
wymieszał między policzkami.
 W ustach jędrne. Konsystencja jest gładka, prawie cielesna, wciąż
naznaczona aromatem czerwonych owoców. Na końcu utrzymują się
przyjemne nuty cytrusowe. Ogólnie zrównoważone i o odpowiedniej
długości. To różowe wino uosabia wdzięk i elegancję naszego regionu.
Chciałem, żeby go pani spróbowała.
 Tak poetycko pan o tym opowiada& To cudowne.
Spuścił głowę.
 Enologia to jedna z moich pasji, ale nie jestem sommelierem.
 Można dać się zwieść!
 Cóż, język wina nie ma nic wspólnego z poezją, przynajmniej nie
wśród profesjonalistów. Wszystkie te pozornie kwieciste określenia mają
konkretne znaczenie. Pierwotnie pozwalały one winiarzom dogadywać
się z kupcami, albo odwrotnie. Każde wino ma swój charakter, a w ten
sposób przypisywano mu konsystencję, aromaty. To pozwalało lepiej je
ocenić i sprzedać.
 Podoba mi się sposób, w jaki pan mówi o swoim zawodzie. Ludzie
najczęściej nie potrafią opowiadać o tym, co robią, ponieważ robią to
bez zainteresowania albo po to, żeby się popisać.
Raphaël milczaÅ‚. Rozumieli siÄ™.
 Pewnie pan się zorientował, że zupełnie nie mam talentu
kulinarnego. Tymczasem gastronomia mnie fascynuje&  dodała Laura,
uśmiechając się z zakłopotaniem.
 Dlaczego pani tak mówi? Kolacja była bardzo przyjemna, a pomysł
posypania pomidorów z bazylią świeżą miętą jest godzien zapamiętania.
 %7Å‚artuje pan sobie ze mnie&
 Nie, mówię poważnie.
 Szczerze mówiąc, byłam tak zestresowana, że się pomyliłam.
Zorientowałam się dopiero po fakcie. I chociaż zeskrobałam większość,
widocznie musiało zostać kilka listków.
 Wiele słynnych przepisów powstało na skutek błędu. Na przykład
bita śmietana albo tarta Tatin&  Przerwał na chwilę, po czym podjął z
błyskiem podziwu w oczach:  Potrafi pani docenić jedzenie, Lauro.
Powiedziałbym wręcz, że jest pani prawdziwym smakoszem. Pierwszy
raz, gdy się spotkaliśmy, na tarasie przed restauracją, obserwowałem,
jak tworzy pani swój pierwszy kęs. Rzekłbym& rytuał.
Laura, zmieszana, jednym haustem wychyliła kieliszek wina.
 Niewielu ludzi przygotowuje go z taką starannością  podjął. 
Najpierw kroi pani potrawę wzdłuż, potem wszerz. Następnie nabija
pani na widelec po kawałku każdego ze składników tworzących danie.
Całość powinna być idealna, ani nie za szeroka, ani nie asymetryczna.
Obserwuje pani skomponowany kęs, po czym powoli się nim delektuje.
Laura nie wierzyła własnych uszom. Ceremoniał ten przejęła po ojcu,
wielokrotnie widziała, jak go odprawiał. To był jej sposób na
upamiętnienie ojca przy każdym posiłku. Fakt, że obcy człowiek
zauważył to i pochwalił, zamiast wyszydzić, głęboko ją wzruszył.
 Dla kucharza to najlepsza nagroda, gdy klient poświęca czas na
degustacjÄ™.
Laura uśmiechnęła się. Po raz pierwszy w ciągu tego wieczoru
odważyła się wytrzymać jego spojrzenie. Ten jeszcze młody mężczyzna,
młodszy od niej, o twarzy smagłej i serdecznej, porzucił świat pozorów i
wkroczył na obszar prywatny. Odkrywała, jaki był wrażliwy, kulturalny,
ale dziwiło ją przede wszystkim zaufanie, jakie w niej budził. Była dość
nieufna z natury i nie znajdowała tak łatwo wspólnego języka z obcymi
ludzmi. Nie wiedziała jeszcze nic o jego życiu prywatnym oprócz tego, że
mieszkał sam na łodzi i zdawał się nie mieć innych pasji poza swoją
pracą. Siedzieli przez chwilę w milczeniu, wdychając noc. Wiatr ustał i
nocne sklepienie jaśniało od gwiazd.
 To naprawdę miło z pani strony, że użycza mi pani schronienia 
oznajmiÅ‚ w koÅ„cu Raphaël.  Nie chcÄ™ oddalać siÄ™ od calanques. DziaÅ‚ajÄ…
na mnie jak magnes. Gdziekolwiek bym popłynął, zawsze do nich
wracam&
 Dużo pan podróżował?
 Tak, ale zarzuciłem już kotwicę.
 Ja też.
Pod wpływem różowego wina zapragnęła opisać słowami ukochane
calanques, ale potrafiła dać tylko prozaiczny opis życia w nadmorskiej
chacie.
Trzeba zaakceptować mieszkanie z dala od wszelkich wygód, w
spartańskich warunkach i nauczyć się codziennie pracować.
 Jak na żaglówce.
 Tak. Jak na żaglówce&
Jeszcze jedna cecha charakteru, która ich łączyła, zwłaszcza że tak
jedno, jak i drugie zgodnie przyznawało, że za nic na świecie nie
wyrzekłoby się takiej egzystencji. Rozmowa toczyła się do pózna, w
koÅ„cu Raphaël postanowiÅ‚ wrócić na swojÄ… łódz. Przez okno w kuchni
Laura patrzyła, jak oddala się i znika w ciemnościach.
Tej nocy znowu nie mogÅ‚a zasnąć. Jej myÅ›li zaprzÄ…taÅ‚ Raphaël. Nie
mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać od porównywania go z Sébastienem. On także
zrobił na niej wrażenie od pierwszego spotkania. Także był przystojny i
emanował spokojem, mniej przejmował się tym, jak wypadnie, niż tym,
żeby sprawić, aby Laura dobrze się przy nim czuła. Ale należał już do
przeszłości, obraz męża przesłonił obraz powściągliwego i jednocześnie
czarującego młodego mężczyzny, jakim kiedyś był. Zewnętrznie.
Raphaël miaÅ‚ mniej oryginalny wyglÄ…d, ale byÅ‚ bardziej zmysÅ‚owy, jego
sposób bycia, poruszania się i zajmowania przestrzeni miał w sobie coś
instynktownego. Mówiąc dokładniej, emanował pożądaniem.
Rozpaczliwie próbowała zasnąć, wreszcie wstała, by napić się wody, i
wyszła na taras. Wzniosła oczy ku szczytowi skarp, białych w świetle
księżyca, majestatycznych. Nie mogła przywyknąć do myśli, że ziemia,
tam, na górze, należy do niej. Był to wciąż teren zakazany, ziemia
Soubeyranów, bogaczy, niechętnie zadających się z prostaczkami z
nabrzeża. Co pocznie z tymi połaciami makii? Jej myśli odbiegły daleko,
po czym powróciÅ‚y do rozmowy przy kolacji. Dlaczego Joël obawiaÅ‚ siÄ™
ewentualnych represji ze strony przeciwników projektu? To prawda, że
tutejsi mieszkańcy są w gorącej wodzie kąpani. Spojrzała pytająco na
skały wokół niej. Skąd nadejdzie niebezpieczeństwo? Z gór? Z morza? To
absurdalne. Do tego te historie o wrakach, które opowiadali przy
jedzeniu. Za każdym razem ją to poruszało.
Poczuła się nieswojo i weszła z powrotem do domu. I nagle poczuła,
jak bardzo potrzebuje ramienia, na którym mogÅ‚aby siÄ™ wesprzeć. Joël
nie mógł już odgrywać roli opiekuna, z wiekiem stawał się coraz
wiÄ™kszym samotnikiem. Sébastien odszedÅ‚ z jej życia. PoÅ›ród tych
wszystkich pytaÅ„ pojawiÅ‚ siÄ™ Raphaël. Zwiadomość, że byÅ‚ blisko, na
swojej łodzi, i że odtąd będzie tam co wieczór, dodała jej otuchy.
===OAAyCm5ebAg8XT5caw1sCD0KPQg6DDVUNQE1BDEAOV8=
10
Płynęła energicznym kraulem, który stopniowo przeszedł w coraz
wolniejszą żabkę, aż zupełnie znieruchomiała. Tkwiła zanurzona po
samą brodę, wykonując z rzadka okrężne ruchy, które utrzymywały ją w
pozycji pionowej. Poruszała się możliwie jak najmniej, wpatrzona w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl