[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego... Pośpiesznie odepchnęła od siebie te myśli.
De ty masz lat? zapytał. Dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem?
Dwadzieścia sześć potwierdziła.
I nadal dzwonisz do ojca powiedzieć, gdzie jesteś i o której wrócisz? Bawił się
szklanką.
Staram się. Skoro mieszkamy razem, chcę, żeby przynajmniej wiedział, czy ma na mnie
czekać z kolacją.
No tak powiedział, przyglądając się jej badawczo.
Nerwowo zagryzła usta.
Mój tata jest wspaniałym człowiekiem. Tak się złożyło, że był dla mnie nie tylko ojcem,
musiał także zastąpić mi matkę. Chcę oszczędzić mu zmartwień dodała i. aby jakoś go
przekonać, zaczęła opowiadać o swoich szkolnych latach, kiedy Max, sam stale zajęty,
troszczył się, by nie wracała do pustego domu; o tym, że zawsze mogła liczyć na jego
obecność na szkolnych uroczystościach.
Zwięty człowiek chłodno podsumował Brad.
Taki właśnie jest. Ale przez to czasami wcale nie jest łatwo być jego córką próbowała
wytłumaczyć się Autumn. Czy wiesz, jak przytłaczająca może być świadomość, że nigdy
nie uda ci się dorównać komuś tak doskonałemu? I że nigdy nie spełnisz jego oczekiwań?
Podaj jakiś przykład.
Zastanawiała się przez chwilę.
Na przykład moje studia.
A co studiowałaś?
Technologię żywności. Brad uniósł brwi.
Uśmiechnęła się. Już przywykła do takiej reakcji.
Ojciec był przeciwny; obawiał się, że zacznę zgłębiać tajniki natury, zatracę się w tym i
w końcu przyłączę do jakiejś komuny, jak kiedyś moja mama. Kto słyszał o takich studiach?
zapytała, naśladując jego ton.
Ja do tej pory nie przyznał Brad.
Nawet chciał przenieść mnie z Kansas State do Kansas University.
Dlaczego? Uśmiechnęła się.
Obie szkoły zawsze konkurowały ze sobą, a ojciec sam skończył Kansas State, więc
jego sugestie były tym bardziej przemyślane. Na szczęście przestał się wtrącać, kiedy
przekonał się, że na absolwentów tej specjalności czekają bardzo dobre posady wyjaśniła
Bradowi.
Na przykład jakie?
W wielkich firmach produkujących żywność. Jest ogromne zapotrzebowanie na nowe
produkty: niskokaloryczne ciastka i desery, ulepszone rodzaje płatków śniadaniowych,
gotowych ciast, napojów, porcjowanych dań...
Rozumiem. Więc dlaczego nie poszłaś w tym kierunku? Czemu nie znalazłaś sobie
takiej pracy? uściślił.
Bo chyba jestem jego nieodrodną córką. Chcę sama do czegoś dojść. Pracować na
własny rachunek. I może uda mi się ziścić amerykańskie marzenie i osiągnąć sukces. Jestem
trochę jak ty dodała.
Nie skomentował tej uwagi, ale lekki uśmiech świadczył, że przypadła mu do gustu.
A więc ty idziesz w ślady ojca, a on jest przekonany, że podążasz drogą swojej mamy?
Nigdy wcześniej nie widziała tego w ten sposób, ale rzeczywiście tak właśnie było.
Tylko nie zrozum mnie zle odezwała się po chwili. Kocham mojego tatę.
Niepotrzebnie wdała się w tę rozmowę. Dręczyło ją poczucie, że nigdy nie dorówna ojcu. Ale
po co dyskutuje o tym z Bradem? On jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Wiele bym
dała, żeby mógł być ze mnie tak samo dumny, jak ja z niego. I dlatego tak ciężka jest
świadomość, że go rozczarowuję.
Aagodnie dotknął jej ramienia. Zaskoczył ją, bo naraz był tak blisko. Nie spostrzegła,
kiedy się przysunął.
Zazdroszczę ci, że masz kogoś takiego powiedział cicho.
Autumn uśmiechnęła się i nieco odsunęła w róg kanapy.
Twoja rodzina z pewnością jest pod wrażeniem twoich dokonań.
Myślę. Pochylił się, oparł łokcie na kolanach. Jego ręce były tak blisko. To dla nich
bardzo korzystne.
Dzięki tobie lepiej im się żyje. Nie było to ani stwierdzenie, ani pytanie.
Wzruszył ramionami, w roztargnieniu przesunął dłonią po krawędzi stojącego przed nimi
stolika.
Staram się. Ale przychodzą chwile, kiedy...
Kiedy co?
Na przykład teraz z Vanessą. Gdyby nie miała gdzie się podziać, to zamiast przyjeżdżać
do mnie, zostałaby z Billem i może jakoś by się dogadali. Wcale nie jestem do końca
przekonany, że tak jest dla niej lepiej.
Uważasz, że nie powinni się rozwodzić? zapytała, mając świadomość, że Brad ciągle
wpatruje się w jej usta. Z trudem się powstrzymała, by nie przesunąć po nich palcem.
Brad pokręcił głową.
Nie wiem. Zresztą moje zdanie nie ma nic do rzeczy.
Aha odrzekła, skupiając uwagę na swoich dłoniach.
Staram się nie analizować związków między ludzmi ciągnął Brad. Według mnie
trzeba wiedzieć, co jest dla ciebie ważne, wyznaczyć sobie cel. I nie wywierać presji na
innych, by spełniły się twoje oczekiwania dodał w zamyśleniu.
Do diabła, teraz ona robi to samo. Dlaczego z takim uporem wpatruje się w jego usta?
Co... co chcesz przez to powiedzieć? Uważasz, że Vanessa i Bill to właśnie robią? Chcą
sobie wzajemnie narzucić własne oczekiwania? uściśliła, postanawiając skoncentrować się
na rozmowie, nie na nim.
Vanessa jest teraz dokładnie w tym samym miejscu co ja powiedział Brad, niby od
niechcenia bawiąc się pasemkiem jej włosów. Był niebezpiecznie blisko, nie mogła nawet
zebrać myśli. Dojrzała do tego, by się ustabilizować, mieć dzieci. A Bill się boi. Potrafię to
zrozumieć. Wspina się na kolejne szczeble kariery, chciałby zajść jeszcze wyżej i dopiero
wtedy, gdy dobrze stanie na nogach, pomyśleć o dzieciach. Bardzo dużo pracuje. Jest
przekonany, że w ten sposób szybciej dojdzie do celu.
Delikatny zapach jego wody odurzał ją. Odsunęła się, jak tylko pozwoliło na to oparcie
kanapy.
Więc Vanessa zdecydowała się odejść?
Uważa, że skoro prawie nie ma go w domu, to już mu na niej nie zależy.
Aha. Nawet przez sweter czuła bijące od niego ciepło.
A on myśli, że pracując więcej, rozwiąże cały problem kontynuował Brad. Jego nic
nie rozpraszało. Uważa, że skoro cały czas jest w pracy, to nie ma o czym dyskutować. Póki
Vanessa się nie wyprowadziła, udawał, że problem w ogóle nie istnieje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]