[ Pobierz całość w formacie PDF ]
muru.
- Nie chcę, żebyś tak to odbierał.
- Jutro mam spotkanie z lekarzami.
Oczy Jess rozszerzył lęk.
- Pojadę z tobą. Odtąd już mnie z tego nie wykluczaj.
- To miało być wyłącznie małżeństwo z rozsądku. Nigdy nie zamierzałem cię w to
wciągać! - rzucił Cesario w nagłym odruchu irytacji.
- Sama decyduję, w co chcę zostać wciągnięta - oświadczyła stanowczo.
- Pózniej będziesz żałować swojej decyzji - rzekł ponuro. - Pamiętaj, że w każdej
chwili możesz mnie zostawić i odejść.
- Nigdzie nie odejdę - odparła z uporem. - A przy okazji: nie poślubiłam cię po to,
żeby zdobyć ten dom. Ani nie wyłącznie dlatego, żeby uratować skórę mojemu ojczy-
mowi. Pragnęłam dziecka podobnie jak ty. A teraz, skoro zostajemy razem, każ swoim
ludziom, wnieść te rzeczy z powrotem do gabinetu.
Cesario zdjął marynarkę i podszedł do niej. Spoglądając na niego, poczuła lekkie
ukłucie bólu i lęku. Jak to możliwe, że on wygląda tak wspaniale, a jest śmiertelnie cho-
ry? Odepchnęła od siebie tę myśl i wzięła go za rękę.
- Chodzmy na górę, tam będzie spokojniej - powiedziała i pociągnęła go w stronę
schodów.
- Muszę ci wyznać parę rzeczy, mia bella - oświadczył bardzo poważnym tonem,
zanim dotarli do ich sypialni. - Chciałem to zrobić już kilka tygodni temu we Włoszech,
ale wtedy zrezygnowałem.
- To mów teraz - zachęciła go, zastanawiając się z lekkim niepokojem, co jeszcze
przed nią zataił. - Nie powinniśmy mieć przed sobą więcej żadnych tajemnic.
Przyjrzał się jej uważnie.
- Zmusiłem cię do małżeństwa szantażem, moglie mia - rzekł ze skruchą. - Pragną-
łem cię, więc nie dbałem o to, w jaki sposób cię zdobędę. Zachowałem się niewiarygod-
nie egoistycznie, pakując cię w tę sytuację.
R
L
T
- Zdziwiłbyś się, jak bardzo jestem odporna - odpowiedziała. - Poza tym, gdybym
ja również ciebie nie pragnęła, nie wskórałbyś niczego żadnym szantażem. Bez względu
na to, co wydarzy się w przyszłości, zawsze będę zadowolona, że jesteśmy razem.
- Ale teraz także mam wrażenie, jakbym schwytał cię w pułapkę. Jesteś po prostu
zbyt dobra, by pomyśleć o sobie i odejść od umierającego partnera - rzucił kpiąco, lecz
zarazem z wyczuwalną nutą frustracji.
- Nie musisz umrzeć. Myśl pozytywnie. A mną wcale nie kieruje dobroć. Gdybym
nie chciała być z tobą, odeszłabym, ponieważ nie umiem kłamać ani udawać.
Delikatnie musnął palcem policzek Jess i zajrzał jej w oczy.
- Wiem. Nie umiesz też kłamać co do swoich uczuć i to najbardziej u ciebie uwiel-
biam. Jestem w tobie beznadziejnie zakochany.
- Naprawdę? - spytała z napięciem.
- Nie domyśliłaś się tego? - rzekł ze smutny uśmiechem. - Myślałem, że to dla cie-
bie oczywiste.
- Czasami bywam mało domyślna - powiedziała drżącym głosem. - Kiedy uświa-
domiłeś sobie, że darzysz mnie uczuciem?
- We Włoszech, gdy nie potrafiłem się z tobą rozstać nawet na parę godzin - wy-
znał. - Nigdy nie doświadczyłem tego wobec żadnej innej kobiety.
- Nawet wobec Alice? - zapytała Jess, nim zdołała ugryzć się w język.
- Nie masz żadnego powodu niepokoić się moim dawnym związkiem z Alice.
Ogromnie ją lubię i szanuję, ale stanowiliśmy całkowicie niedobraną parę. Byłem za
młody, by się ustatkować, zdradzałem ją i traktowałem lekceważąco, a ona nigdy nie ro-
biła mi wyrzutów. Dopiero kiedy zniknęła z mojego życia, zdałem sobie sprawę, jak
wiele dla mnie znaczyła. Ale nie kochałem jej tak głęboko jak Stefano i dlatego nigdy
bym się z nią nie ożenił.
- Przepraszam, że o to spytałam - rzekła Jess, już uspokojona, i objęła go. - Ale
kiedy podsłuchałam waszą rozmowę, zaczęłam podejrzewać, że macie romans.
Cesario zmarszczył brwi.
- Jaką rozmowę? - zapytał, a kiedy mu wyjaśniła, powiedział: - Alice i Stefano od
początku wiedzieli o guzie. Miała rację, nie powinienem był trzymać tego przed tobą w
R
L
T
tajemnicy. Ale nasz pobyt we Włoszech był jednym z najszczęśliwszych okresów w
moim życiu i nie chciałem go zepsuć.
Jego wyznanie wzruszyło ją niemal do łez.
- Ja również zakochałam się w tobie we Włoszech - oświadczyła.
- Ale ja byłem pierwszy - rzekł. - Poczułem, że cię kocham, chyba już wtedy, gdy
zobaczyłem cię w ślubnej sukni w kościele. Wyglądałaś jak ucieleśnienie wszystkich
moich marzeń. I mówi ci to facet, który nigdy nie uważał się za romantyka.
Jess miała w tej kwestii odmienne zdanie, gdyż w trakcie ich miodowego miesiąca
doświadczyła ze strony Cesaria mnóstwa wielkich i drobnych romantycznych gestów.
- Nigdy nie przestanę cię pragnąć - powiedział z głębi serca. - Ale nadal mam wy-
rzuty sumienia, że obarczam cię moją chorobą.
- Wiem, że gdybym to ja miała raka, nie odszedłbyś ode mnie. Nie oczekuj więc,
że ja zachowam się inaczej.
Cesaria ogarnęła namiętność, której nie potrafił już dłużej ukrywać. Objął Jess i
pocałował żarliwie. Rozpięła mu koszulę i powiodła dłońmi po muskularnej, owłosionej
piersi. Wiedziała, że on jej pożąda, i odepchnęła od siebie wszystkie mroczne myśli, by
nie zakłóciły jej szczęścia. Mężczyzna, którego kocha, odwzajemnia jej uczucie, i to jej
wystarczało. Pragnęła nasycić się każdą spędzoną z nim chwilą.
Rio - nazywany tak zdrobniale od imienia Cesario po jego ojcu - kopnął piłkę tak
nieszczęśliwie, że wybiła szybę, która pękła z głośnym trzaskiem.
- Mamma! - zawołał przerażony.
Jess pospieszyła do niego z ocienionego tarasu. Upewniła się, że synkowi nic się
nie stało, i odgoniła psy od odłamków. Uśmiechnęła się do Tommasa, który ze spokojną
rezygnacją odrzucił z powrotem piłkę i zabrał się do uprzątnięcia szkła. Wiedział, że przy
pełnym energii pięciolatku takie zdarzenia są nieuniknione.
Rio miał po ojcu błyszczące czarne oczy, a po matce - ciemne faliste włosy. Jego
niezaprzeczalny urok zapowiadał, że w przyszłości przypuszczalnie też będzie łamał
dziewczętom serca. Od urodzenia był dla Jess zródłem nieustannej radości, a dorastając,
jeszcze przewyższył jej wszelkie oczekiwania. Odznaczał się miłym, łagodnym usposo-
R
L
T
bieniem, chociaż odziedziczył po ojcu nie tylko urodę, lecz także inteligencję, upór i de-
terminację i potrafił być prawdziwym urwisem.
Co roku cała rodzina Jess spędzała długie letnie wakacje w posiadłości Collina
Verde. Jej rodzice uczęszczali obecnie pilnie na wieczorowe kursy języka włoskiego i
czynili znaczne postępy. Przyrodni bracia nadal pracowali w Halston Hall, natomiast oj-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]