[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mężczyzna powtórnie nisko się ukłonił.
Czy mógłbym wiedzieć, kim jesteście? spytał.
Jestem Belit z pirackiego okrętu Tygrys odparła z dumą dziewczyna. A to jest mój
towarzysz, kapitan Conan.
Belit przerwała widząc zdziwioną minę Otanisa.
O co chodzi? zapytała.
Tyś jest Belit& z Shem, z Czarnego Wybrzeża? wyjąkał.
Zwiatło zalśniło w kruczoczarnych włosach Belit, gdy skinęła głową.
Tak. Jam jest Belit i chcę mścić się na Stygijczykach.
Ale ja& ja znam twego brata. Mówienie przychodziło Otanisowi z wyraznym trudem.
Dziewczyna zesztywniała.
Co? powiedziała biorąc głęboki oddech.
Tak. Czy Johanan nie jest twoim bratem? Zawsze kiedy opowiadał mi o tobie, czułem, że
darzy cię wielką miłością.
Miecz wysunął się z dłoni Belit i z głuchym trzaskiem upadł na podłogę. Chwyciła Otanisa
za nadgarstek. Jej paznokcie wbiły mu się w skórę tak głęboko, że niewolnik aż drgnął z bólu.
Conan objął kochankę wolną ręką. Pod aksamitną skórą wyczuł napięte mięśnie.
Opowiedz mi! rozkazała. Opowiedz mi wszystko!
Dlaczego& no dobrze, ale to długa historia& jąkał się Otanis. Przyjazniliśmy się
trochę ze sobą.
Czy już przestał być niewolnikiem tej bestii, Ramwasa?
Otanis skinął głową.
Nie, już nie jest! powiedział szukając odpowiednich słów. Opowiadał mi o tym, jak
Ramwas porwał was oboje i w jaki sposób uciekłaś, pani. Nie spodziewał się, że unikniesz
śmierci. Och, jakże cieszyłby się teraz, widząc cię tutaj ciebie królową bitwy. W każdym bądz
razie Johanan narobił sobie kłopotów i Ramwas zdecydował go sprzedać. Kupił go mój pan,
Bahotep. Jak już powiedziałem, Bahotep ma szczęśliwą rękę do światłych i wykształconych
ludzi.
Otanis uśmiechnął się do Conana.
Mieliśmy nawet prawo, oczywiście jeśli się dobrze sprawowaliśmy, do odwiedzania raz na
tydzień pewnych kobiet powiedział wesoło, lecz gdy zauważył nabiegłe łzami oczy Belit,
natychmiast spoważniał. Pracowałem razem z Johananem aż do czasu, gdy wysłano mnie w tę
podróż. Nie muszę chyba mówić, że jego serce wciąż wyrywa się na wolność. Może dobrzy
bogowie dadzą mu szansę ucieczki.
Johanan& w Khemi?& Johanan! łkała dziewczyna. Przytuliła się do Conana i szlochała.
On zaś przycisnął ją lekko do siebie i gładził po włosach, szepcząc do ucha uspokajające słowa.
Kilku z piratów patrzyło na tę scenę w milczeniu.
Gdzie on jest, Otanis? spytała Belit, odrywając się od Conana i spoglądając ostro na
byłego niewolnika. Wyruszymy tam. Zaprowadz nas, a całe złoto Stygii będzie twoje!
Conan doskonale rozumiał uczucia dziewczyny. Dzika furia i żądza czynów zawrzały w nim
z całą siłą. Dać taki prezent Belit! Opanował się jednak i dotknął ramienia dziewczyny. Kiedy
spojrzała na niego, szepnął cicho:
Najdroższa, ty majaczysz. Jeden statek przeciwko państwu i całej flocie? To nie odsiecz, to
samobójstwo. Nie mieczy trzeba tu użyć, lecz rozumu.
Ton jego głosu był bardzo ciepły.
Belit spojrzała na niego spokojnie i powiedziała:
Tak, masz rację. Musimy ułożyć plan. Zimne oczy Conana spoczęły na Otanisie.
Z pewnością skorzystamy z twojej pomocy rzekł Cymmerianin. Ta wyprawa będzie bez
wątpienia niebezpieczna, ale będziesz mógł walczyć za swój kraj. Myślę, że Powinieneś
odzyskać nie tylko wolność, ale i dostać swoją część łupów przerwał na moment, czekając, aż
ucichnie wiatr. Jeśli jednak nas zdradzisz& zakończył twardo & zginiesz.
Nie myślałem, że to takie proste odpowiedział Otanis. Czy nie powinniśmy pomówić
o tym pózniej?
Belit zawołała jednego z Subijczyków i powierzyła mu pieczę nad przenoszeniem ładunku na
ich statek, a sama podążyła za dwoma mężczyznami do kajuty kapitana. Razem z Conanem
usiadła za stołem, a Otanis zniknął, aby za chwilę pojawić się z butelką wina. Z zewnątrz
dochodziły strzępy rozmów, śmiechy pracujących przy przeładunku marynarzy, krzyki mew oraz
plusk fal uderzających o burty. Chociaż kabina była mała i skąpo wyposażona, powietrze
wpadające przez uchylone drzwi wypełniało ją przyjemną rześkością.
Otanis łyknął wina ze swego kielicha, oparł się wygodnie, splatając ręce na piersiach
i powiedział:
Rezydencja i magazyny Bahotepa nie są pilnie strzeżone. Jego niewolnicy wiedzą dobrze,
że mają najlepszego pana w całym Khemi i nie kwapią się, aby to zmienić. Podobnie jest
z Johananem. Nie będzie próbował ucieczki, dopóki nie zdarzy się naprawdę pewna szansa. Ty,
pani, musiałaś mieć niesamowite szczęście. Rad bym usłyszeć, w jaki sposób tego dokonałaś.
Ukradłam łódz odparła krótko dziewczyna.
I nikt nie wykrył tego zamiaru wcześniej, na przykład przy pomocy świętego pytona?
mlasnął językiem Otanis. Kiedy ucieka jakiś niewolnik lub zauważa się zaginięcie łodzi,
następnego dnia cztery statki wyruszają na poszukiwania. Stygijczycy chcą przykładnie karać
krnąbrnych niewolników i z pewnością wysłali wtedy szybkie okręty. Miałaś, pani, wielkie
szczęście, że nikt cię nie zobaczył i że nikomu nie przyszło do głowy, by spytać maga o drogę,
którą płynęłaś. Johanan na pewno nie będzie oczekiwał podobnego zbiegu okoliczności.
Pamiętajcie, że karą za próbę ucieczki jest śmierć na torturach.
Otanis przerwał. Conan jednym haustem wypił resztę stygijskiego wina i spojrzał na niego
wymownie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]