[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ludzi. Czasami nawet o tym nie wiedząc. Janek musiał o niej
myśleć, skoro po kilkudziesięciu latach zjawił się w jej domu.
– A jak otoczenie zareagowało na twój związek z Edwardem?
– zapytała Ala.
Danusia parsknęła.
– Szczęście innych kole ludzi w oczy.
Postawiła przed nimi talerz rogalików i dzbanek z ciepłym
mlekiem.
– Częstujcie się. A wy, dokąd? – zmieniła temat.
– Przed siebie?
– Bez konkretnego celu?
– Mamy cel, objechać zachodnie Wybrzeże i dotrzeć do
Świętouścia, a ostatniego dnia naszej wyprawy pospacerować po
molo w Sopocie.
– Szukamy szczęścia – zaśmiała się Majka.
– Nie odnajdziesz szczęścia gdzieś na zewnątrz, dopóki nie
znajdziesz go w sobie – powiedziała Danusia. – Jak długo chcecie
tutaj zostać?
– Kilka dni. Oczywiście zapłacimy za nocleg. Czy to pani
odpowiada?
– Nie ma problemu.
– W korytarzu są dwie łazienki, na górze na poddaszu trzecia.
Z kuchni możecie korzystać do woli.
– Żyć nie umierać – klasnęła podekscytowana Majka.
Dom Danusi miał osiem pokoi, większość nieużywanych i
wyposażonych jedynie w łóżka i szafki nocne. Jednak to kobietom
wcale nie przeszkadzało.
Alicja z Krzysiem dostali pokoik na poddaszu. Tutaj
mieszkały wnuki Danusi, kiedy przyjeżdżały na wakacje. Pokój
był urządzony w tonacji niebieskiej. W szafie były dwa pudła
resoraków, które bardzo ucieszyły chłopca. Jedno łóżko stało pod
oknem, drugie po przeciwnej stronie. Ten fakt wywołał na twarzy
malca uśmiech, gdyż jako „duży” chłopiec lubił spać sam. Kobieta
leżała i czytała. W pewnym momencie Krzysiu wskoczył na jej
łóżko i mocno się do niej przytulił.
– Naszło cię na czułości? – zapytała zdziwiona Alicja. Od
pewnego czasu jej syn nie lubił, kiedy okazywała mu czułość.
„Jestem już dużym chłopcem” – powtarzał jej w kółko.
– Mamuniu, to prawda, że dziecko powstaje, kiedy jego
rodzice dużo się przytulają? – zapytał.
– Tak. Kiedy się przytulają i kochają.
– Opowiedz mi wszystko od początku.
Alicja nachyliła się w stronę synka. Jego włosy pachniały
mlekiem i dziecinnym szamponem.
– Kiedy mama z tatą bardzo się kochają, wówczas okazują
sobie miłość pocałunkami i przytulaniem się do siebie. Po pewnym
czasie w brzuszku mamy powstaje małe ziarenko. Z czasem ono
rośnie i przybiera kształt małego człowieczka.
– Mamusiu, ja pamiętam, jak byłem u ciebie w brzuszku. –
Chłopiec podniósł kolanka do góry. Alicja rozkoszowała się tą
bliskością.
– Naprawdę? – Nie kryła uśmiechu.
– Naprawdę. Ciasno tam było.
– Dlatego tak się spieszyłeś z przyjściem na świat? Urodziłeś
się dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem.
– Pewnie nie mogłem się doczekać, kiedy pobawię się
zabawkami.
– Pewnie tak.
– Ładny byłem?
– Pomarszczony i różowy.
– Fuuu.
– Dla mnie najpiękniejszy. – Alicja pogłaskała go po rączce.
– Nigdy nie chciałaś mieć córeczki?
– Kiedy dowiedziałam się, że będziesz chłopcem, oszalałam
ze szczęścia.
– To dobrze. – Cmoknął ją w policzek, zeskoczył z łóżka i
już go nie było.
Alicja wstała już o szóstej. Ubrała się szybko. Po cichutku
wyszła z pokoju, by nie obudzić synka. Zeszła na dół. Po kuchni
krzątała się Danusia.
– A czemu nie śpisz? – zapytała Alę kobieta.
– Sama nie wiem. – Alicja wzruszyła ramionami – Czuję się
rześko po kilku godzinach snu.
– Jadę na targ po zakupy. Trzeba was czymś ugościć –
powiedziała Danusia.
– Myślałam, że wczoraj była pani na ryneczku?
– Na ryneczku po warzywa, a i owszem. Jajek trzeba
dokupić, mąki, ziemniaków – zaczęła wyliczać kobieta.
– Pani Danusiu kochana. To ja pojadę. Pójdę tylko po
kluczyki.
– Jeżdżę z Mikołajem, będzie tu za dziesięć minut.
Zabierzesz się z nim.
– Yyyyy… – Alicja nie była pewna, czy powinna się zgodzić.
– To żonaty mężczyzna, jeśli o to ci chodzi.
Alicja nie wiedzieć czemu odetchnęła z ulgą. Czasami jej się
wydawało, że w każdym mężczyźnie widzi podrywacza, a przecież
po tym padole stąpali zapewne i uczciwi mężczyźni.
– Pojadę – uśmiechnęła się niemrawo.
Przez całą drogę na targ oboje milczeli. Mikołaj miał na oko
około trzydziestu pięciu lat. Był wysokim szczupłym blondynem.
„Nierozmowny” – stwierdziła z myślach Ala. To dobrze, Alicja nie
miała ochoty na rozmowy z samego rana.
Targowisko przypominało raj na ziemi. Ogromny wybór
warzyw, owoców i ziół.
Fioletowe ziemniaki, liczi i tajska bazylia piętrzyły się na
stolikach. Po prawej stronie znajdowały się świetnie zaopatrzone
stoiska z rybami, mięsem, wiejskimi jajkami i przyprawami, a na
końcu bazaru kramiki z ręcznie robioną biżuterią. Na środku targu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]