[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Darrick nadal milczał. Pomocny wiatr nie był wcale bardziej lodowaty od słów
mędrca.
Straż miejska walczy z oszalałymi bandami wyznawców stwierdził Ta-
ramis. Wielu z nich nie wierzy w to, co wydarzyło się w nocy. Mówią, że
Cholik i Prorok Dien-Ap-Sten zostali zabici przez lorda Darkulana z zazdrości,
a demona nigdy nie było.
Demon zginął powiedział Darrick. Niewiara, że Kabraxis był demo-
nem, nie sprowadzi go z powrotem.
To prawda, ale oni chcą zemścić się na mieście za poczucie winy, zmiesza-
nie i gniew, które czują. Jeśli Bramwell będzie miało szczęście, to nim strażnicy
opanują sytuację, zostanie zniszczonych tylko kilka budynków i zabitych kilka
osób.
Darrick rozmyślał o swoim gniewie. Uczucie to pozostało po tym, co zrobił
mu ojciec. Teraz to wiedział, ale wiedział też, że ślad pozostanie w nim na zawsze
i nie da się go usunąć.
Powiadają powiedział Taramis że kiedy człowiek stawia czoło demo-
nowi, poznaje siebie jak nigdy przedtem. Ty stawiłeś czoło Kabraxisowi i to tak
blisko, jak nikt wcześniej.
Przecież ty walczyłeś z demonami i je zabijałeś sprzeciwił się Darrick.
Taramis oparł się o krawędz dachu i splótł ręce na piersi.
259
Nigdy nie podążyłem za nimi do Piekieł, jak ty.
Zrobiłbyś to?
Gdybym musiał, owszem. W głosie mędrca nie było wahania. Ale
zastanawiam się, dlaczego ty to zrobiłeś.
To nie ja wybrałem tę drogę przypomniał Darrick. Wąż mnie połknął.
Wąż cię połknął, ponieważ Kabraxis sądził, że pokona cię na Czarnej Dro-
dze. I myślał, że pokona Gniew Burzy. Moje pytanie brzmi: dlaczego demon tak
uważał?
Darrick milczał przez dłuższą chwilę, ale uświadomił sobie, że mędrzec nie
ma zamiaru odejść.
Z powodu poczucia winy powiedział w końcu.
Ze względu na twojego przyjaciela Mata?
Nie tylko przyznał Darrick. Potem, nim zdążył się powstrzymać, opo-
wiedział mędrcowi o swoim ojcu i laniu, jakie dostawał w sklepie rzeznika w Hil-
lsfar. Wiele czasu minęło, nim uświadomiłem sobie, że matka zdradziła ojca
i nie wiem, kto jest moim prawdziwym ojcem. Nadal tego nie wiem.
A chciałeś się kiedyś dowiedzieć?
Czasami przyznał Darrick. Ale Zwiatłość wie, jakie mogłyby wy-
mknąć z tego kłopoty, gdybym się dowiedział. I tak miałem już dużo kłopotów.
Kabraxis myślał, że osłabi cię, stawiając cię twarzą w twarz z gniewem
ojca.
I udałoby mu się to powiedział Darrick gdyby nie Mat. Zawsze po
tym, jak ojciec mnie pobił, Mat był przy mnie. I stał przy mnie na Czarnej Drodze.
Pomagając ci przejrzeć podstęp Kabraxisa.
Ano Darrick spojrzał na mędrca. Ale zwycięstwo nie było tylko moje.
Taramis popatrzył na niego.
Pokonałem Kabraxisa w Piekłach powiedział Darrick ale część jego
zabrałem ze sobą. Szybkim ruchem wbił Gniew Burzy w jedną z kwiatowych
grządek. Takie traktowanie broni było nie do pomyślenia, bo mogła zardzewieć
od wilgoci, ale wiedział, że magicznemu ostrzu to nie zaszkodzi. Zostawił miecz
i wyciągnął rękę. Ten przeklęty demon jakoś mnie skaził.
Ręka Darricka zadrżała, po czym zaczęła się zmieniać, przekształcając z ludz-
kiej kończyny w demoniczną.
Na Zwiatłość wyszeptał Taramis.
Zniszczyłem Buyarda Cholika i drogę demona na świat powiedział Dar-
rick ale sam stałem się tą drogą. Z palców, pokrytych teraz owłosioną, zie-
lono-czarną skórą, wystawały długie pazury.
Kiedy to się stało?
Gdy byłem na Czarnej Drodze powiedział Darrick. I powiem ci jesz-
cze jedno: Kabraxis nie zginął. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie miał inne
ciało, w którym będzie mógł żyć w naszym świecie, ale w Piekłach wciąż żyje.
260
Od czasu do czasu słyszę, jak szepce do mnie, szydzi ze mnie. Widzisz, on czeka
aż się poddam i zginę albo zatracę w piciu, gdy przestanie mnie obchodzić ży-
cie. Sięgnął po miecz Hauklina, zacisnął na nim rękę i patrzył, jak powraca do
normalności.
Miecz Hauklina cię uziemia powiedział Taramis.
Tak zgodził się Darrick. I sprawia, że jestem człowiekiem.
Kabraxis cię przeklął.
Darrick schował miecz do pochwy u boku.
Brama Kabraxisa nie leży już pod ruinami nad Dyre. Tą bramą jestem ja.
A gdybyś został zabity?
Darrick potrząsnął głową.
Nie wiem. Gdyby moje ciało zostało zupełnie zniszczone, może Kabraxis
nie byłby w stanie powrócić. Uśmiechnął się, ale był to uśmiech zimny, po-
zbawiony radości, za to pełen goryczy. Ujawniając ci to wszystko czuję, że
ryzykuję życiem.
Taramis nie odzywał się przez dłuższą chwilę.
Niektórych kusiłoby zabicie cię, by nie ryzykować powrotu demona.
A ciebie?
Zrobienie czegoś takiego sprawiłoby, że byłbym niewiele lepszy od potwo-
rów, na które poluję odrzekł mędrzec. Nie, mnie nie musisz się obawiać.
Ale jeśli Kabraxis wygra z tobą, odnajdę cię i zabiję.
W porządku stwierdził Darrick. Wiedział, że niczego innego nie mógł
się spodziewać.
Będziesz musiał zatrzymać miecz Hauklina powiedział Taramis. Wy-
jaśnię sprawę Elligowi Barrowsowi, ale istnieje szansa, że z chęcią będą trzymać
się z dala od tego.
Darrick skinął głową.
Co teraz zrobisz? spytał Taramis. Gdzie się udasz?
Nie wiem.
Możesz ruszyć z nami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]