[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dybał dwóch rybaków z nielegalnym niewodem na jesiotry i uganiał się za nimi
wokół zbo\owego statku; a raz dwaj piraci, którzy u\ywali chińskiego niewodu na
jesiotra, prześcignęli go w sztuce \eglarskiej, w zamian za co przy pomocy haków
zerwał ich sieć wraz z tysiącem funtów ryby.
Przez blisko rok pracował w patrolu współ\yjąc, walcząc i doznając przygód z
setkami ludzi: zacnymi i odwa\nymi członkami patrolu, \eglarzami, graczami,
rybakami, właścicielami szynków, dokerami, nawigatorami, ludzmi, którzy
zawadzili o wszystkie porty świata, widzieli niemało, popełnili wszelkie mo\liwe
zbrodnie, kochali najrozmaitsze kobiety, brali udział w przeró\nych przygodach.
Ilekroć pływał  Aosiem" po Zatoce, mijał cieśninę Złote Wrota prowadzącą na
Pacyfik. Le\ały za nią kuszące krainy Wschodu, czekały barwne przygody i ciekawe
porty, o których opowiadali mu ci ludzie i o których czytał na stronicach
ksią\ek z oaklandzkiej biblioteki. Miał teraz lat siedemnaście, był du\y, silny
i odwa\ny, uwa\ał się za mę\czyznę i tak te\ wyglądał. Pragnął zobaczyć świat 
prowadziła tam tylko jedna droga.
Ze będzie marynarzem słonych wód, było mu pisane chwili, gdy przed czterema laty
kupił za dwa dolary
przeciekającą łódkę i \eglował na niej po Ujściu. W dokach San Francisco stało
wiele statków do wyboru: frachtowce, szkunery, pasa\erskie. Jack upatrzył sobie
statek najbardziej romantyczny: jeden z ostatnich \aglowców łowiących foki,
który miał wypłynąć z Zatoki San Francisco zmierzając do Korei, Japonii i
Syberii, aby przez dziewięćdziesiąt dni łowić foki na harpuny. Czy jednak Jack
nie zaczytywał się w Moby Dicku Hermana Melville'a?
 Sophie Sutherłand" była osiemdziesięciotonowym szkunerem o budowie obliczonej
na szybkość, wyposa\onym w potę\ne o\aglowanie  odległość od pokładu do topu
Strona 17
Stone Irving - Zeglarz na koniu
grotstengi wynosiła ponad sto stóp. Po obu stronach kubryka, gdzie Jack rzucił
swój marynarski worek, mieściły się koje tworząc linię w kształcie litery V, a
na ścianach wisiały nieprzemakalne ubrania, buty morskie i latarnie.
Choć nigdy nie przekroczył Złotych Wrót, zaciągnął się na statek w charakterze
wykwalifikowanego marynarza, \eby pobierać wy\sze wy nagrodzenie. Jego koledzy z
 Sophie Sutherland" spędzili na morzu długie lata i wiele wycierpieli, zanim
opanowali marynarskie rzemiosło. Byli to przewa\nie kościści Skandynawowie
wykwalifikowani majtkowie, którzy jako chłopcy usługiwali marynarzom, a teraz
chcieli wyręczać się młodszymi. Nie podobało im się, \e ten młodzik podpisał
kontrakt na równych z nimi prawach. Gdyby Jack nie wykazał się znajomością
rzemiosła, byłby przez siedem miesięcy maltretowany przez nich w sposób mo\liwy
tylko na statku, z którego nie ma ucieczki.
Jack zadawał się z marynarzami od dawna i zdą\ył poznać ich prymitywną psychikę,
postanowił więc wykonywać swoją robotę tak dobrze, aby nikt nie musiał pracować
za niego. Nigdy się nie oszczędzał, gdy razem ciągnęli linę, bo widział, jak
koledzy z kubryka zezują w jego stronę i tylko czekają, by się okazało, \e im
nie
48
d równuje; pilnował się, \eby jako jeden z pierwszych
-chodzić na wachtę, a wraz z ostatnimi schodzić z pokładu i nigdy nie zostawić
nie zwiniętego \agla lub liny. Ochoczo wspinał się na maszt, by przeło\yć szoty
topsia i bardzo szybko nauczył się nazw i przeznaczenia paru lin których jeszcze
nie znał, a tak\e potrafił wyliczyć po kolei trzydzieści dwa rumby.
Trzeciego dnia  Sophie Sutherland" trafiła na burzę. Jack właśnie pełnił słu\bę
przy sterze. Kapitan wątpił, czy siedemnastoletni chłopak potrafi utrzymać
statek na kursie przy tak gwałtownym wietrze i na wzburzonym morzu. Obserwował
go przez chwilę, po czym kiwnął mu głową z uznaniem i zszedł na kolację. Jack,
chocia\ wiatr wciskał mu włosy do oczu, przez całą godzinę walczył ze sztormem i
ogromnie się cieszył, \e pozostawiony sam na pokładzie utrzymał przez godzinę
kurs statku, którego załoga oddała swój los w jego ręce. śaden fakt w
pózniejszym \yciu nie napełnił go większą dumą i nie sprawił mu większej
przyjemności ni\ ów czyn, jakiego dokonał na  Sophie Sutherland".
Gdy burza minęła i statek pomknął dalej, Jack zauwa\ył, \e niechęć zniknęła z
twarzy kolegów. Stoczył jeszcze parę przygodnych bójek, bo niewielki kubryk
zatłoczony był ludzmi, a Jack nie był z tych, którzy pozwalają deptać sobie po
piętach  ale na ogół podró\ była szczęśliwa. Po sztormie nastąpiło pięćdziesiąt
jeden dni pięknej \eglugi. W nocy le\ał z przodu statku rozciągnięty na
pokładzie, opierając głowę na splecionych rękach zamiast poduszki, a gwiazdy
świeciły tak jasno i z bliska, jakby nabito nimi płótno \aglowe. W gorące dni
rozbierali się na pokładzie i oblewali jeden drugiego wiadrami morskiej wody.
Zaprzyjaznił się z Wielkim Wiktorem i Axelem. W ciągu dalszej podró\y nazywano
ich  trzema morowcami". [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl