[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ruchu, wreszcie sięgnęła po grzankę i schrupała ją.
- Mieszkasz z rodziną? - spytał Neil, opierając się o bufet.
- Dzięki Bogu, nie - odrzekła, przełykając kęs.
- Ale niedaleko?
- Kardynalny błąd. Należało się przeprowadzić jak najdalej.
Nawet Kalifornia wydaje się zbyt bliska. Może do Alaski, tak, do
północnej Alaski.
- Aż tak zle?
- Nawet gorzej. - Upiła spory łyk soku. - Czemu zachowujesz się
tak sympatycznie?
- Może jestem miły z natury?
Nie mogła się pogodzić z tą myślą, tym bardziej że była w
obrzydliwym nastroju.
- Jesteś kłótliwym, antypatycznym facetem.
- Jeśli tak uważasz - mruknął i wyszedł do salonu. Usiadł na
fotelu, wpatrując się ponuro w martwy kominek, tymczasem Deirdre
kończyła śniadanie, które dla niej przygotował. Słyszał, że zmywa,
69
RS
tym razem obyło się bez wypadku i przekleństw. Zastanawiał się, jaka
jest naprawdę. Ile ma lat?
Tymczasem Deirdre zjadła, posprzątała i poczuła się znacznie
lepiej. Nie pogardziła nawet kawałkiem omletu. Był raczej mocno
przypieczony niż przypalony, no i zawsze to proteina. Głos rozsądku
podpowiadał, że jej organizm tego potrzebował.
Wróciwszy do salonu, zobaczyła Neila rozpartego w fotelu. Nie
lubiła go. A ściślej mówiąc, nie miała ochoty na jego towarzystwo.
Był świadkiem jej niezdatności, a to ją krępowało.
W głębi duszy podejrzewała, że może być całkiem sympatyczny.
Bardzo jej pomógł w nocy. Teraz też. Miał jednak swoje problemy i
gdy zaczynał o nich myśleć, robił się humorzasty i szorstki,
niegrzeczny tak jak ona. Czy też nie potrafił dostosować się do
otoczenia?
Zastanawiała się, w jaki sposób zarabiał na życie.
Wspierając się mocno na kulach, podeszła najpierw do okna,
potem do kanapy. Widziała stamtąd zalaną deszczem, szarą wyspę.
- Okropny dzień  zauważył Neil.
- Uhm.
- Masz jakieś plany?
- Właśnie zamierzałam się przebrać i pójść do teatru.
- Wszystkie bilety Wyprzedane, zostały tylko miejsca stojące.
Nie wytrzymasz długo na jednej nodze.
- Dzięki.
- Nie masz czego żałować. Sztuka jest nieciekawa.
70
RS
- Rzadko się zdarzają ciekawe. - Postanowiła dobrze grać rolę
zgorzkniałej. Z natury była optymistką i raczej upiększała fakty, choć
zdawała sobie sprawę, że życie ma swe negatywne strony. Chciała dla
odmiany przyjrzeć się im i ponarzekać. Miała chyba do tego prawo.
- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam dobrą sztukę albo
film. Najczęściej są tak oklepane i przesłodzone, że człowiek nudzi się
jak mops. A ty widziałeś coś ciekawego?
- Nie mam czasu na kino.
- Ja również, ale zawsze go jakoś wygospodaruję, gdy bardzo
chcę coś zobaczyć. Nigdy ci się to nie udaje?
- Owszem, dla koszykówki.
Deirdre zastanawiała się, czy Neil sam grał w koszykówkę.
Wzrost miał odpowiedni.
- Któremu zespołowi kibicujesz?
- Celtics.
- Jesteś z Bostonu?
- Nie. Złapałem bakcyla, gdy chodziłem tam do szkoły. Teraz
jeżdżę tam, ilekroć uda mi się dostać bilety. Znajduję też czas na
czytanie.
- A co czytujesz?
- Najczęściej książki pisane przez polityków lub biznesmenów,
takich jak Kissinger, Iacocca.
- Założę się, że poszedłeś posłuchać Johna Deana.
- Nie - wzruszył ramionami Neil. - Ale mógłbym. Działał w
fascynującym okresie naszej historii.
- Alę to przestępca! Siedział w więzieniu! -Zapłacił swoją cenę.
71
RS
- Tak, jego cena to książki, serial telewizyjny, odczyty. Czy nie
oburza cię myśl, że przestępstwo popłaca?
- Tak-odrzekł chłodno-oburza mnie.
- A jednak zapłaciłbyś za to, by posłuchać, jak ktoś opowiada o
swych doświadczeniach w łamaniu prawa?
Tak, zrobiłby to i nawet mógłby uzasadnić, dlaczego. Otóż facet
wyświadcza ludziom przysługę, mówiąc o wszystkim. Pomyślał znów
o swojej historii z Wittnauer-Douglass i poczuł rosnący gniew.
- Za dużo mówisz - przerwał jej ostro.
Deirdre zapomniała języka w gębie. Spodziewała się, że będzie
się z nią spierał, ale nie że obróci wszystko przeciwko niej.
- Co takiego powiedziałam?
- Nic - mruknął, sadowiąc się głębiej w fotelu. - Nic ważnego.
- Aha, wystarczy, że trafiłam w czułe miejsce, a natychmiast
zostałam sprowadzona do  niczego ważnego".
- To nie dotyczyło ciebie, lecz twoich słów.
- To wychodzi na jedno. Rzeczywiście typowy samiec z ciebie.
A w dodatku tchórz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl