[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Próbuję tylko wyobrazić sobie ciebie na polu golfowym wśród dostojnych i szacownych d\entelmenów. Domyślam
się, \e musiałeś wywołać pewne zdziwienie, pojawiając się tam w d\insach i swojej ulubionej koszulce z napisem
 Wodospad Niagara jest dla zakochanych .
- Czy chichotałabyś, gdybym ci opowiedział o moich madrasowych spodniach do golfa i granatowym polo?
- W głowie się to nie mieści. - Shelby nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
Kolejny kawałek owocowej galaretki wylądował w koszu.
- Niezłe zagranie - ocenił Garrett. - Chcesz spróbować?
Kiedy Shelby celowała galaretką do kosza, Garrett otworzył Rum z Przyprawami Circe i skosztował ciemnobrązowego
trunku.
- Rany boskie! - Potrząsnął głową. - Circe robi diabelnie dobry poncz.
Karmelek Shelby wylądował prawie metr od kosza. Podniosła go i spróbowała jeszcze raz. Znów chybiła.
- Pani próby są dosyć \ałosne, panno Halford. Mo\e Circe pani pomo\e. - Podał jej wypełnioną brązowym płynem
szklaną syrenę.
- Zamierzasz mnie upić? - spytała podejrzliwie.
- śeby móc cię potem wykorzystać? Przepraszam, \e muszę cię rozczarować, skarbie, ale ja tak\e mam pewne
wymagania. Uwodzenie kobiet w motelu Pod Mewą je wyklucza.
- A w jaki to wyszukany sposób uwodzisz zwykle kobiety? - chciała wiedzieć Shelby. Rum okazał się zadziwiająco
słodki. Smakował bardziej jak lemoniada ni\ alkohol. Tym razem wypiła więcej.
Garrett wziął butelkę i te\ napił się rumu.
- Potrzebne jest dobre jedzenie. Niezbyt obfite i niezbyt cię\kie. Nie za słodkie.
- A więc galaretka z guawy i limonowe karmelki zostały zdyskwalifikowane - zauwa\yła Shelby. Butelka znów znalazła
się w jej ręku. Im więcej piła, tym bardziej smakował jej ten egzotyczny alkohol.
- Mo\e trochę lekkiego wina. Dobry rocznik kalifornijskiego Chardonnay. Albo jakiś francuski gatunek.
- Rum z Przyprawami Circe został odrzucony. - Podała mu butelkę. Zaczynała odczuwać lekki zawrót głowy.
- Chciałbym być w du\ym, eleganckim pokoju z pięknym widokiem i wygodnym łó\kiem - ciągnął. Dotknęła ręką
nierównego materaca.
- Motel Pod Mewą zdecydowanie odpada. - Wypiła kolejny łyk rumu.
- Romantyczna muzyka w tle - dodał Garrett.
- Bez elektryczności musimy zadowolić tym, co zapewnia matka natura. Czy odgłosy uderzających o szybę śmieci
uznałbyś za romantyczne?
- I co najwa\niejsze, muszę być z odpowiednią kobietą. Z dziewczyną, która pragnęłaby mnie równie gorąco jak ja jej.
A wówczas nie byłoby to uwodzenie, lecz kochanie się.
Shelby znów napiła się rumu.
- I jak często to się zdarza? Jak często bywasz z odpowiednią kobietą we właściwym miejscu z idealnym jedzeniem,
winem i muzyką? Raz, dwa razy w tygodniu? Codziennie?
- Nie jestem kobieciarzem, Shelby, jeśli o to ci chodzi.
- To, czy jesteś, czy nie, wcale mnie nie obchodzi. Nie interesuje mnie, w jaki sposób zabawiasz się w wolnym czasie. -
Tym razem jej karmelek bezbłędnie trafił do kosza.
- Oczywiście. Skoro więc omówiliśmy tę kwestię, mo\e miałabyś ochotę spróbować dla odmiany mikstury Kapitana
Jolly ego?
- Absolutnie nie! Nie pijam niczego zielonego i ty te\ nie powinieneś tego robić.
- Nasuwają mi się dość interesujące spostrze\enia. - Garrett strzelił palcami. - Zarówno zielone drzwi, jak i trunki nie
cieszą się popularnością.
- Twoje techniki badania rynku są naprawdę oryginalne.
Oboje roześmieli się. I po raz kolejny przekazali sobie butelkę rumu. W stronę kosza znów poleciały kawałki galaretki.
ROZDZIAA SIDMY
Jasne promienie słońca wpadały przez szczeliny w wyblakłych \aluzjach, zalewając światłem pokój. Shelby otworzyła
jedno oko. Le\ała płasko na plecach w obskurnym pokoju, z którego ścian niszczyła się farba, a sufit ozdabiała
oryginalna kompozycja zacieków. Na zewnątrz panowała cisza.
Poruszyła się. Czuła się zle w gorącym, dusznym pokoju. Wcią\ miała na sobie koszulkę i szorty, które Garrett kupił
poprzedniego dnia. Po raz pierwszy w \yciu poszła spać w ubraniu, nie dokonawszy uprzednio wieczornych ablucji.
Usiadła, tłumiąc jęk. Czuła się, jakby uderzyła głową w twardą ścianę. Rozejrzała się wokół. Na podłodze le\ały
rozrzucone karmelki, galaretki i papiery. Kosz był przewrócony, a na odrapanej komodzie prę\yła pierś szklana syrena.
Kiedy odetchnęła głęboko, poczuła w nozdrzach mdły zapach pleśni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl