[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kilkadziesiąt grzywien, a licząc już przesadnie słono, co najwyżej sto grzywien. Ale oni
zażądali grzywien sto tysięcy. Były to oczywiste drwiny; nie chcieli z Gdańska ustąpić i
dlatego podali umyślnie taką niemożliwą kwotę.
Zaraz zburzyli mury miejskie i warowne baszty, żeby miasto było bezbronne. Ale to im
jeszcze nie wystarczało. W dzień odpustowy św. Dominika, na który zbierało się tysiące ludu
polskiego z całego Pomorza, urządzili rzez i wymordowali dziesięć tysięcy osób. Stało się to
w roku 1309. Odtąd mamy wszelkie prawo nazwać tych rycerzy Zakonu Niemieckiego
zbójami krzyżackimi.
Po Gdańsku najważniejszymi grodami były Tczewo i S wiecie, pozostające pod dowództwem
dwóch synowców Władysława Niezłomnego, Kazimierza i Przemysława. Gdy się zbliżali pod
Tczewo, wyprawił do nich książę Kazimierz z zapytaniem co ich tu sprowadza?
Odpowiedzieli, że tylko przechodzą tędy i po wypoczynku zaraz ruszą w dalszą drogę do
swoich Prus, a teraz myślą urządzić nie szturm, ale ucztę, na którą też księcia po przyjacielsku
zapraszają. Poszedł Kazimierz, a gdy wracał z biesiady, ujrzał już na murach Tczewa
zatknięty sztandar krzyżacki. Podstępnie napadli podczas uczty na gród i wyparli załogę
polską, zaskoczoną znienacka. Pod Swieciem inna znowu
57
Feliks Koneczny
sprawka. Naprzeciw grodu ustawili szubienice, osobno na przedzie dla książąt Kazimierza i
Przemysława, a za nimi dwanaście, na których wieszali każdego, ktokolwiek wpadł im w
ręce, choćby nawet bezbronnych okolicznych kmieci.
Jeden z ich dostojników komtur Zygfryd wyjeżdżał co rano z pękiem troków u siodła, polując
na ludzi po drodze, i wszystko mu było jedno, kogo napotkał, czy rycerza, czy wędrownego
dziada, aż na każdy trok kogoś schwytał i szubienice zapełnił. Książęta bronili się mężnie do
ostatka, aż głód zmusił ich do ustąpienia. Potem zajęli Krzyżacy jeszcze dwa grody: Chojnice
i Nowe, i wypędzili z całego kraju załogi polskie, pozostające tam od czasów króla
Przemysława.
Zaczęły się rządy niemieckie na Pomorzu. Wielki mistrz całego zakonu przeniósł się z
Wenecji na północ, założono dla niego na ziemi polskiej wspaniałą rezydencję w nowym
grodzie, Malborku nad Nogatem (jedno z ramion delty wiślanej). Utracone w roku 1309
Pomorze pozostało już przy Krzyżakach aż do roku 1466, i odtąd mieliśmy na karku od
północy państwo niemieckie Krzyżaków.
Odwoływali się Polacy do Stolicy Apostolskiej, jako najwyższej władzy wszystkich zakonów,
a więc i Krzyżaków. Znaną była Rzymowi ich niecnota, bo nie tylko od Polaków bywały tam
na nich skargi. Niedawno rzucił na nich klątwę papież Klemens V, nazywając ich  chytrymi
nieprzyjaciółmi Chrystusa", a teraz papież Jan XXII wyznaczył w sprawie pomorskiej
komisję śledczą, która też skazała ich na zwrot całego Pomorza i trzydzieści tysięcy grzywien
odszkodowania Polsce. Ale Krzyżacy uznawali tylko niemieckie prawo pięści.
Powodzenie Krzyżaków ośmieliło osadników niemieckich w Polsce. Woleliby oni widzieć na
tronie polskim Jana Luk-semburczyka, niż Władysława Niezłomnego. Mieszczaństwo
niemieckie Poznania i Krakowa zmówiło się do buntu z biskupami krakowskim i
wrocławskim, a zniemczony książę z Opola na Zląsku miał być namiestnikiem króla
czeskiego. Wójt krakowski Albert poddał mu miejską warownię, tzw. Gródek (gdzie
58
Dzieje Polski
dzisiaj kościół Panny Marii Znieżnej, zwanej  na Gródku"), ale głównego grodu, tj. Wawelu
książę opolski nie zdołał opanować i wnet musiał ustąpić przed odsieczą Władysława
Niezłomnego; natenczas, zły na wójta, uwiózł go z sobą i trzymał w niewoli przez pięć lat.
Dzieło Władysława Niezłomnego nie byłoby dokończone, gdyby go nie uwieńczył koroną
królewską. Musiał pokonywać na dworze papieskim wpływy Jana Luksemburczyka, aż w
końcu udało mu się okazać, po czyjej stronie słuszność, i dnia 20 stycznia 1320 roku został
nasz niezłomny Aokietek królem, ukoronowany przez arcybiskupa Janisława, ale nie w
Gnieznie, lecz w katedrze na Wawelu. Odtąd też wszyscy jego następcy tam się koronowali.
Po tylu trudach stanął nareszcie u celu. Miał już lat sześćdziesiąt. Można o nim śmiało
powiedzieć, że zasłużył, zapracował sobie na tę koronę twardym znojem żywota. Wraz z nim
namaszczono i koronowano jego małżonkę Jadwigę, która była córką Bolesława Pobożnego,
owego zacnego księcia kaliskiego, niegdyś opiekuna króla Przemysława. Godna to była
takiego męża żona. Ona dzieliła z mężem najtwardszą niedolę, będąc prawdziwie jego
towarzyszką i żywota współpracowniczką. Gdy Władysław przebywał za granicą, zmuszony
szukać rady i pomocy w dalekim świecie, ona, ścigana przez wrogów na równi z mężem,
musiała przebierać się za mieszczkę i szukać schronienia u wiernego mieszczanina w
Sieradzu. I ona umiała być nieugiętą i niezłomną.
Koronacja wzmogła siły moralne narodu, ale fizycznych przyczynić nie mogła, nieprzyjaciół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl