[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A po co miałem zostawać?
- Choćby po to. - Podała mu płótno. - Chciałam, żebyś
obejrzał obraz, który zawiesimy w naszym wspólnym gabinecie.
- Nie rozumiem.
- Pojadę z tobą wszędzie, dokąd zechcesz. Chyba że sobie
tego nie życzysz.
- Oczywiście, że tak. Ale jesteś pewna, że nie będziesz
żałować? - Popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- Jak najbardziej.
- A twoja rodzina, pacjenci? Nie będzie ci ich brakować?
- Olivier będzie musiał korzystać z pomocy agencji,
przynajmniej dopóki nie znajdzie kogoś na nasze miejsca. Sam
jest sobie winien. W każdym razie ja już dokonałam wyboru.
Kocham cię i wiem, że nie potrafię bez ciebie żyć.
- Ja też cię kocham. I naprawdę nie chciałem wyjeżdżać. Ani
teraz, ani trzy lata temu. Ale nie mogę przez całe życie toczyć
walki z twoim stryjem. - Przytulił ją do siebie i pocałował chyba
jeszcze goręcej niż zwykle.
W obawie, że mama nie zdoła powstrzymać ciekawości i
zaraz wejdzie do pokoju, Aly wysunęła się z objęć ukochanego.
- Pamiętasz ten obraz? - zapytała.
- Oczywiście. Choć to może dziwnie, zawsze przywodził mi
na myśl nadzieję...
RS
123
- To teraz musicie tylko znalezć ścianę, żeby go powiesić. - W
uchylonych drzwiach ukazała się drobna postać Oliviera. -
Wiem nawet, gdzie możecie jej szukać.
- Słucham? - Gavin miał wrażenie, że śni.
- Przepraszam, że wszedłem bez pukania, ale drzwi były
otwarte. Chciałbym was prosić, żebyście nie wyjeżdżali.
- A może pan wymienić choćby jeden powód, dla którego
mielibyśmy tu zostać?
- Nawet dwa. Po pierwsze, dostałem wyniki sekcji zwłok
Heddy Peabody. Okazuje się, że miała zupełnie zmurszałe
zastawki. Nikt nie był w stanie jej uratować. A po drugie, Aly
uświadomiła mi dzisiaj, że popełniłem
sporo błędów, a potem Izzie wygarnęła mi resztę. Więc
przyszedłem prosić cię o przebaczenie. Byłem załamany
śmiercią Pete'a, a ponieważ twój widok stale mi go przypominał,
całą złość przelałem na ciebie. Poza tym byłem zazdrosny, że to
ty, a nie Pete, zyskujesz sobie wdzięczność naszych
mieszkańców. Te wszystkie ulepszenia...
- Robiłem tylko to, co zaplanowałem z Pete'em.
- Dopiero dzisiaj to zrozumiałem. Dlatego przyszedłem
prosić, żebyś jeszcze raz przemyślał swoją decyzję.
Gavin popatrzył na Oliviera Crawforda z uznaniem. Dobrze
wiedział, ile musiało go kosztować przyznanie się do błędu.
- Wierzcie mi, wiem z doświadczenia, że Hartwell to
wspaniale miejsce na założenie rodziny.
Gavin rzucił Alison pytające spojrzenie.
- Sam musisz zdecydować - odparła.
- W takim razie zostajemy - obwieścił.
Bo czyż mogli wyjechać z miasteczka, którego żadne z nich
tak naprawdę nie chciało opuszczać?
- Dziękuję - rzekł Olivier drżącym ze wzruszenia głosem. -
Zostawię was teraz samych. Aha. I jeszcze jedno. Chyba
powinniście zastanowić się nad datą ślubu.
RS
124
- Właśnie. Kiedy wreszcie zaprowadzisz mnie do ołtarza? -
zapytała Alison, kiedy stryj zamknął za sobą drzwi. - Może
drugiego pazdziernika? To dzień urodzin Pete'a.
Gavin przytulił mocno swą narzeczoną. Całkowicie popierał
jej pomysł. Przecież gdyby nie Pete, w ogóle by jej nie poznał i
pewnie nigdy nie dowiedziałby się, czym jest szczęście.
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]