[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjaciółki, a Tom... on nie ma ich zdolności do nawiązywania kontaktów
towarzyskich.
- Dziś po południu zachowywał się bardzo uprzejmie. Przykro mi, że
miał mnie na karku zamiast jakiegoś innego dzieciaka, ale nie dał mi tego po
sobie poznać.
- Mam taką nadzieję. Nie wiem, co początkowo sobie pomyślał, bo nie
jest gadatliwy, ale wątpię, żeby miał do ciebie jakieś pretensje. Najwyrazniej
cię polubił.
- Więc nie prosiłeś Grace, żebyśmy pracowali razem?
- Oczywiście, że nie. Niezależnie od tego, co myślą moje dzieci, nie mam
obsesyjnej potrzeby kontrolowania swoich podwładnych! Ale cieszę się z tego,
że tworzycie drużynę. Dzięki temu Tom pracuje znacznie ciężej, biorąc
przykład z ciebie! Chyba sprawia mu to większą przyjemność, niż oczekiwał.
- Nie wiem, czy  przyjemność" jest właściwym określeniem!
- Och, daj spokój, Perdita, przecież nie było aż tak bardzo zle, prawda?
69
S
R
- Nie, nie aż tak, jak się obawiałam. Nie wiem tylko, jak ma
funkcjonować to przedsięwzięcie.
- Czy Grace nie pokazała ci planów?
- Owszem, ale to wymaga zarówno inwestycji, jak i ludzi do pracy. To
ogromny obszar. Samo ukształtowanie terenu będzie kosztowało fortunę.
- Oto słowa roztropnej kobiety interesu! Ale zgadzam się z tobą. Będą
potrzebne poważne inwestycje. Grace ma nadzieję znalezć sponsora, który
sfinansuje wszystkie niezbędne materiały i surowce. Chce też namówić
wykwalifikowanych rzemieślników, żeby nauczyli dzieciaki, jak kłaść cegły,
robić żywopłoty, ogrodzenie i w ogóle tego rodzaju rzeczy.
- To brzmi dla mnie dość mgliście. Gromadzenie funduszy zajmuje dużo
czasu. Grace mówiła mi, że organizuje to wszystko, nie wychodząc z domu i
próbując kontynuować swoją praktykę zawodową. Nie będzie w stanie godzić
tych dwóch funkcji przez dłuższy czas.
- Masz rację - przyznał Ed, wstając, żeby zamieszać sos. - Właśnie
dlatego obiecałem, że pokryję koszty zatrudnienia kogoś, kto będzie pracował
na pół etatu, zajmując się kwestiami administracyjnymi i tropieniem
potencjalnych sponsorów. Grace uznała to za świetny pomysł.
Uniósł pokrywę dużego garnka, by sprawdzić, czy woda już się gotuje, a
Perdita nerwowo obróciła w palcach kieliszek. Doszła do wniosku, że Ed i
Grace utworzyli klub wzajemnej adoracji. Nie była pewna, czy jest z tego
zadowolona.
Zdawała sobie sprawę, że Ed prędzej czy pózniej zacznie szukać nowej
żony, a ona sama bardzo polubiła Grace. Była ona nieco młodsza niż Ed, ale
odznaczała się niezwykłą urodą, a jako wdowa potrafiłaby zapewne znalezć z
nim wspólny język...
70
S
R
Doszła do wniosku, że Grace i Ed bardzo by do siebie pasowali.
Ale sama nie wiedziała, dlaczego ta świadomość obudziła w niej takie
przygnębienie.
71
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Zapadła długa cisza. Gdy Perdita w końcu uniosła głowę, zobaczyła, że
Ed czeka na jej odpowiedz. A ona tymczasem bez reszty zatonęła w swoich
myślach.
- Przepraszam? - powiedziała z zakłopotaniem, lekko się czerwieniąc.
- Po prostu byłem ciekawy, czy nie masz kogoś, kto chciałby pracować
na pół etatu.
- Może... - odparła Perdita, myśląc o Millie, która od rozwodu starała się
związać koniec z końcem. - Czy godziny pracy mogą być ruchome?
- Nie widzę przeciwwskazań, ale to zależy od Grace. Skontaktuj z nią
chętnych, dobrze?
Wytarł dłonie w ścierkę, która nadal zwisała z jego ramienia, otworzył
szufladę i wyjął z niej sztućce.
- Kolacja jest już prawie gotowa. Muszę tylko nakryć do stołu.
- Pozwól, że się tym zajmę. - Perdita odsunęła krzesło i wstała. - Siedzę
tutaj i nic nie robiÄ™.
- Jesteś gościem - powiedział Ed, ale ona podeszła do niego i wzięła łyżki
oraz widelce, które trzymał w rękach.
Kiedy lekko musnęła jego dłonie, poczuła dreszcz rozkoszy i wstrzymała
oddech.
Przerażona własną reakcją, gwałtownie się odwróciła. Jej serce łomotało
tak szybko, że z trudem oddychała.
Ed najwyrazniej nie zwrócił uwagi na ten przelotny dotyk albo w ogóle
się tym nie przejął. Znalazł kilka serwetek i położył je na stole.
72
S
R
- Zwykle proszę któreś z dzieci, żeby nakryło do stołu - oznajmił, gdy
Perdita rozkładała łyżki i widelce po obu stronach talerzy. - Ale za każdym
razem prowadzi to do kłótni, czyja powinna być kolej i dlaczego traktuję ich
jak niewolników, więc postanowiłem oszczędzić ci tej sceny. Niekiedy łatwiej
zrobić to samemu.
Perdita nie mogła oderwać wzroku od jego rąk, które były silne i
sprawne.
Na litość boską, wez się w garść! - upomniała się w duchu.
- Muzyka jest urocza - powiedziała zmienionym głosem. - Co to jest?
Bach?
- Tak. Lubisz muzykÄ™ klasycznÄ…?
- Owszem, kiedy ją słyszę, ale w ogóle się na niej nie znam. Mój ojciec
mówił, że jestem kompletną ignorantką.
- Dokładnie to samo mówię Cassie, więc może jeszcze coś z niej będzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl