[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydanych jeszcze
w 1929 r.
10. Jednak\e istotnym składnikiem sytuacji, w której toczyła się bitwa o umysł, był fakt, \e
zanim jeszcze władze roztoczyły bardziej troskliwą kontrolę nad wy-dawnictwami, ukazało się
w Polsce parę prac, które chętnych młodych ludzi mogły przygotować do spotkania z
marksizmem. Najwa\niejsze były wśród nich, jak
sądzę, studium Narcyza Aubnickiego Teoria poznania
materializmu dialektycznego (1947) oraz ksią\eczka
ks. prof. Kazimierza Kłósaka Materializm dialektyczny
(1948). Obie prace wywodziły się z tradycji szkoły
38
Iwowsko-warszawskiej i obie trenowały czytelników
w trzezwej i skrupulatnej analizie.
Kiedy się do nich dodało wspomniane wy\ej wprowadzenie Ajdukiewicza (rozszerzony
wstęp do przedwojennego podręcznika licealnego zawierającego znakomitą antologię
fragmentów z klasyków filozofii; wyznam, \e wychowałem się na jego lekturze),
trzy tomy Historii filozofii Tatarkiewicza oraz znakomitą rozprawę
Ajdukiewicza z 1948 r. o Zmianie i sprzeczności (poświęconą analizie
marksistowskiego twierdzenia, \e
wewnętrzne sprzeczności nale\ą do istoty wszelkiego
bytu) - mo\na się było uodpornić na hałaśliwe niechlujstwo i werbalizm
marksistów. Z ponurym rozbawieniem wysłuchiwałem potem wykładów o
imperialistycznej filozofii logicznego pozytywizmu. Nie potrafiłem brać na serio
Materializmu i empiriokrytycyzmu Lenina (ksią\ki, którą Kotarbiński określił
poczciwie jako dzie-ło amatora). Musiałem brnąć, ze wstrętem przez
nieprzeliczone strony Wstępu do teorii marksizmu Schaffa;
ale, pomijając ju\ całą \onglerkę nieostrymi pojęciami, jak mo\na było powa\nie
traktować dzieło naukowe, którego tekst podlegał zmianom (dokonywanym cichaczem)
od jednego ideologicznego plenum KC do drugiego?
Tak więc kto nie godził się na bierną rolę łupu
w bitwie o umysły, mógł się był sam uzbroić i wziąć, choćby w zaciszu własnego
mózgu, udział w walce przez
samodzielne rozwa\anie argumentacji obu stron. Nie
było to łatwe - bo, jak powiedziałem, dostęp do nieortodoksyjnych publikacji był
ograniczony i coraz
trudniejszy, nawet w bibliotekach uniwersyteckich Z
ale było mo\liwe.
Nie zgadzam się te\ z zarzutem ks. prof. Józefa
Tischnera, \e zawodowi filozofowie uniwersyteccy nie
Bitwa o umysł 39
tylko nie dostrzegali marksizmu jako przeciwnika filozoficznego, ale \e ich
skryta pogarda dla marksizmu przerodziła się w postawę niezaanga\owania w
moralny i ideowy konflikt narodu^. Owo niezaanga\owanie , tzn. Z
milczenie, zostało im siłą narzucone. Póki mogli, stawiali opór. Ajdukiewicz np.
ogłosił wymowną obronę
wolności nauki jeszcze w 1948 r.; w rok pózniej podobna publikacja byłaby
niemo\liwa19. I on, i Kotarbiński, oskar\ani o idealizm i inne okropności,
ogłosili obszerne odpowiedzi na postawione im zarzuty; ale wolno
im było tylko wykazywać sprzeczności w tekstach partyjnych krytyków, nie zaś
wykazywać mętniactwo i prymitywizm ich poglądów.
Nie zgadzam się równie\ z ogólniejszym twierdzeniem ks. Tischnera, \e
filozofowie polscy przed wojną Z
poza bardzo nielicznymi wyjątkami - nie przygotowali
polskiej inteligencji na konfrontację z marksizmem10.
Wyrabianie przez szkołę Iwowsko-warszawską rygorów
jasnego i precyzyjnego myślenia oraz wymogów świadomości metodologicznej było
najlepszym przygotowaniem, aby stawić czoło intelektualnej \onglerce, którą
przedstawił marksizm. Przejrzyste i lojalne przedstawienie ogromnej rozmaitości
dorobku filozofii europej
J. Tischner, dz. cyt., s. 26. Na s. 139 autor pisze, i\ materia-lizm historyczny dziwnym
zbiegiem okoliczności znalazł się poza za-sięgiem zainteresowań katolików . Ale\ nic
podobnego, wręcz przeciwnie (ks. Piwowarczyk mi świadkiem); ale pisanie o materia-lizmie
historycznym wciągało natychmiast do bezpośredniej kon-frontacji politycznej, a tu ju\
czuwała cenzura.
K. Ajdukiewicz, Co to jest wolność nauki, śycie Nauki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]