[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Spodziewała się pani kogoś innego?  spytała ironicznie Judith
siadając obok niej na ławce.
 Nie. Wystraszyła mnie pani tylko  odpowiedziała natychmiast Nina,
żeby nie dać jej nawet śladu satysfakcji.
 On przychodzi i odchodzi, kiedy mu się podoba. Oczywiście wie pani
o tym, prawda?  stwierdziła niewzruszenie Judith.
 Wiem  odparła Nina uznawszy, że nie ma sensu się sprzeciwiać.
RS
79
 Nino, moja droga  zaczęła Judith.  Uważam, że obydwie
zachowywałyśmy się niewłaściwie. Powinnyśmy naprawdę zostać
przyjaciółkami. Miała pani szczęście znajdując taką wspaniałą pracę na
wakacje. Nawiasem mówiąc, jak właściwie ją pani zdobyła?
 Judith...
 Proszę mnie po prostu nazywać Judy, moja droga  zaszczebiotała
Judith głosikiem słodkim jak miód.
 Robert przyszedł do szkoły. Chodziło o rozmowę w sprawie Melanii.
A potem zaproponował mi tę pracę.
 Rozumiem. Pewnie na prośbę Melanii...?
 Tak sądzę.
 Z Alice też zaprzyjazniła się pani od razu  stwierdziła Judith. 
Obydwie roztaczacie jakąś wiejską atmosferę. Ale w tym domu panuje
straszna monotonia. Jest taki cichy i pusty. Nie uważa- pani?
 Nie rozumiem, co pani ma na myśli.
 Naturalnie nie mówi się o tym otwarcie, ale każdy odczuwa brak
Delii. Z pewnością pani wie, że była żoną Roberta.
 Słyszałam jej imię  odparła lakonicznie Nina, która w ogóle nie
miała ochoty rozmawiać na ten temat.
 Szczególnie brak jej Robertowi  opowiadała dalej Judith.  Delia
była dla niego idealną żoną: mądra i o żywym usposobieniu, wysoka i
bardzo piękna. Po prostu była damą. Nie wiem, jak to opisać, wystarczyło
popatrzeć na jej sposób poruszania się.  Spojrzała na Ninę przenikliwym
wzrokiem i ciągnęła dalej:  Jej wdzięk, dobry smak, wyszukana garderoba
sprawiały, że była idealną towarzyszką tak światowego człowieka jak
Robert. Poza tym Delia była wyśmienitą panią domu. Nigdy nie zdarzył jej
się nawet najdrobniejszy błąd, a jakie wydawała przyjęcia...  Judith
zaśmiała się krótko i ponownie zmierzyła Ninę wzrokiem.  Sama pani
uszyła tę miłą sukieneczkę?  spytała zjadliwie.
Nagle Ninę zmroziło, gdy uświadomiła sobie, do czego Judith zmierza
opowiadając jej to wszystko. Bezlitośnie obnażyła słaby punkt Niny i
brutalnie, nieubłaganie dążyła do celu.
 Tak  odpowiedziała cicho koncentrując się z powrotem na robótce.
 Delia i ja byłyśmy bliskimi przyjaciółkami  rozpinała dalej swą sieć
Judith.  Razem się wychowywałyśmy, chodziłyśmy do tych samych szkół
i miałyśmy tych samych przyjaciół. Bardzo byłyśmy do siebie podobne.
Robert nawet najpierw zaczął chodzić ze mną. Zawsze lubił wysokie,
długonogie, wysportowane dziewczyny, chyba pani wie, co mam na myśli
RS
80
 dodała uszczypliwie i westchnęła.  Tak, bardzo mi jej brakuje, mojej
drogiej Delii. Ja...
 Dla Melanii strata matki musiała być bardzo bolesnym ciosem 
przerwała jej Nina -mając nadzieję, że zdoła sprowadzić rozmowę na inny
temat.
 Bardzo bolesnym  przyznała Judith.  Trzeba też coś wreszcie
zrobić. Dziecko wyrasta na dzikusa. Biega tutaj półnago, nie chce jezdzić
konno w siodle i w ogóle nie umie się zachować. Jestem pewną, że dzięki
pani zrobiła postępy w przedmiotach szkolnych, ale brakuje jej po prostu
kogoś, na kim mogłaby się wzorować. Dobrze przynajmniej, że mogę
poświęcić parę dni urlopu, żeby je spędzić z dzieckiem.
Ostatnia uwaga Judith, która ledwie zamieniła z Melanią dwa słowa,
wydała się Ninie tak absurdalna, że najchętniej roześmiałaby się w głos.
Powody, dla których Judith pozostała w Fair Oaks, były dla wszystkich
oczywiste, może z wyjątkiem Roberta. %7łeby jej nie prowokować, Nina
wolała nic nie mówić.
 Ale proszę powiedzieć  rzekła nagle Judith  ma pani już prezent
urodzinowy dla Melanii?
Nina skinęła głową.
 Pewnie uszyła jej pani słodki wiejski kaftanik. Naturalnie bardzo mi
się podobają takie rzeczy, ale miałabym dla pani o wiele lepszy pomysł.
 Dziękuję, nie ma takiej potrzeby  odrzekła Nina, którą z wolna
zaczął już złościć upór Judith.
Ta jednak nie zamierzała ustępować.
 Ale to naprawdę cudowny pomysł  zachwycała się  właśnie
dlatego, że pani możliwości finansowe są ograniczone. Myślałam o młodym
zwierzęciu, psie albo kocie.
Nina nie odpowiedziała od razu, bo właściwie chciała zachować w
tajemnicy swoją niespodziankę. Ale teraz, kiedy Judith wpadła na ten sam
pomysł, już jej tak nie cieszyła.
 Jeśli pani nie chce, to ja kupię jej jakieś zwierzątko  uparcie
trzymała się tematu Judith.
 Nie  rzekła w końcu Nina.  Prawdę mówiąc, kupiłam już młode
kociątko. Wcześniej chciałam tylko porozmawiać o tym z Robertem.
 Na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu  zapewniła Judith.
 Melania nigdy nie miała własnego zwierzątka, bo Delia nie znosiła
zwierząt. Robert już od dawna nosi się z tym zamiarem. To będzie dla
obojga wielka niespodzianka.
 Ale ja...
RS
81
 Pomogę pani, Nino, zachować całą rzecz w tajemnicy. Może dokupię
w prezencie pozostałe wyposażenie, koszyczek, miseczkę lub coś w tym
rodzaju. Mały kotek będzie w sam raz, wziąwszy także pod uwagę dom w
mieście. Zaczynam już żałować, że pani mnie uprzedziła.
Napuszony ton tej kobiety działał Ninie na nerwy. Ale argumenty Judith
brzmiały przekonująco, i wyobrażała sobie, że także Robert będzie
zaskoczony.
Ponieważ często opowiadał, że kocha zwierzęta, w napięciu oczekiwała
na zbliżający się dzień urodzin Melanii. Nie miała jednak możliwości
omówienia z nim kwestii prezentu, gdyż również piątek minął, a Robert
jeszcze nie wrócił.
W sobotnie przedpołudnie poczyniono ostatnie przygotowania, lecz
każdy był przekonany, że Robert przybędzie w porę.
Zgodnie z ustaleniami Melania została zaproszona do swojej przyjaciółki
Zuzi, ażeby Alice, Jordan i Nina mogli rozwiesić dekoracje. Judith sprytnie
gdzieś się zadekowała, ale nikt za nią specjalnie nie tęsknił.
Na kilka minut przed oczekiwanym powrotem Melanii i Zuzi przyjechał
Robert. Całe auto załadowane było pakunkami. Party sprawiło Melanii
ogromną niespodziankę. Wszyscy dorośli, nawet Judith, uczestniczyli w
zabawach, dzięki czemu przyjęcie stało się dla dziewięcioletniej
solenizantki wielkim świętem.
Gdy wszyscy spróbowali okazałego urodzinowego tortu, który upiekła
Alice, Melania przystąpiła do rozpakowywania prezentów. Nina
postanowiła pozostawić kociąt-ko w swym pokoju do samego końca i
poczekać, aż minie początkowe podniecenie. Większość paczuszek była już
otwarta, i Melania sięgnęła po podłużne opakowanie z prezentem od Judith.
Nina czekała w napięciu, co dziewczynka powie na koszyczek czy
miseczkę, z którymi na pewno nie będzie mogła nic począć. Okazało się
jednak, że w środku jest sukienka.
Nina z rozczarowaniem stwierdziła, że Judith nie dotrzymała ich umowy.
 A teraz jeszcze prezent ode mnie, Melanio  zapowiedziała z
uśmiechem.  Muszę go przynieść ze swojego pokoju. Zaraz wracam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl