[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjemnie, ale nie wydarzyło się nic ekscytującego. Po prostu
była z sympatycznym mężczyzną na dobrym filmie. Patrzyła
na Darryla i zastanawiała się, dlaczego jej serce nie bije
mocniej, ale potem zrozumiała, że jest naiwna. Takie rzeczy
zdarzają się jedynie w książkach.
Chociaż nie, bo przecież udało jej się spotkać mężczyznę,
przy którym traciła głowę. Ale dla niej był nieosiągalny.
Musiała zająć się klientami. To oni są najważniejsi, za
kilka tygodni nadal tu będą, przynajmniej taką miała nadzieję,
podczas gdy Tyler już niedługo zniknie z jej życia. To wśród
mężczyzn takich jak Darryl powinna poszukać partnera.
Lilah wzięła głęboki oddech i wróciła do klientów.
- Lilah, kotku, masz tu kilka niezłych rzeczy - zauważył
Joe Rollins, wskazując na historię haremu. - Myślę, że
powinniśmy się kiedyś spotkać i pogadać o książkach. Co ty
na to?
Uśmiechnęła się niepewnie, mijając go.
- Lilah, w sprawie lunchu. Powinniśmy się spotkać i
porozmawiać o stanie twoich finansów - zagadnął ją Avery. -
Znam takie ciche miejsce w Ellsworth. - Wyjął kalendarz i
przerzucił kartki w poszukiwaniu dogodnego terminu. - Co
powiesz na przyszły czwartek?
Zmieszyło ją, że traktuje ich randkę jak spotkanie
służbowe. Ale Avery był sympatycznym człowiekiem i
zapracowanym biznesmenem. Kolejny odpowiedni kandydat
na męża...
Lilah odetchnęła głęboko.
- Bardzo chętnie, Avery.
Długonoga blondynka mrugnęła do Avery'ego, co
sprawiło, że zarumienił się i opuścił kalendarz. Kobieta
nachyliła się w stronę Lilah.
- Kochana, nie wiesz może, czy Tyler planuje się dzisiaj
pokazać w mieście?
Lilah poczuła, że tłum gapiów przesunął się w ich stronę,
nie chcąc stracić ani słowa z tej rozmowy.
- Przykro mi, nie wiem, czy Tyler zamierza się tu dzisiaj
pokazać - poinformowała kobietę, która uśmiechnęła się z
wyższością.
- Tak tylko pytałam, poszukam go gdzie indziej. Mój
urlop kończy się niedługo, więc mam niewiele czasu... Trzeba
dorwać się do tych jego namiętnych ust, póki jest okazja.
Niewątpliwie miała rację. Może Tyler zniknie teraz z jej
życia, gdy pojawili się w nim inni mężczyzni. Tak powinno
być, tak się umówili, więc dlaczego pragnęła, by stało się
inaczej?
Ponieważ w niczym nie różniła się od innych kobiet.
- Lilah? - zwrócił się do niej Phil Eddison, który pracował
w izbie handlowej.
Spojrzała na niego.
- Dzień dobry. W czym mogę ci pomóc, Phil?
Uśmiechnął się.
- Wyglądasz na zalataną. Nie ma się czemu dziwić,
wywołałaś nie lada burzę. Zbyt wielu mężczyzn?
Nie do końca, pomyślała.
- Nie możesz ich winić - kontynuował. - Zawsze
wydawałaś się wszystkim bardzo nieprzystępna, twoja uroda
onieśmiela. I nagle okazało się, że jesteś człowiekiem z krwi i
kości, tak jak my wszyscy.
Zamrugała ze zdziwienia. Phil ciągnął ją za warkocze, gdy
miała osiem lat. Nauczył pierwszego przekleństwa i wpakował
w niezłe tarapaty.
- Nie przejmuj się - powiedział, mrugając konspiracyjnie.
- Poczekam, aż sytuacja trochę się uspokoi. Może znów
nauczę cię kilku brzydkich słów. Znam jeszcze mnóstwo
sztuczek, których Westlake ci nie pokazał.
Lilah otworzyła szeroko oczy. To był Phil Eddison. jej
kolega z dzieciństwa.
- Wstydziłbyś się, Phil - skarciła go. - Jeżeli nie będziesz
się grzecznie zachowywał, powiem twojej mamie, że to ty
nauczyłeś mnie przeklinać, gdy byliśmy mali. Zabroni ci
oglądać telewizję co najmniej przez miesiąc - zażartowała.
Zaśmiał się i wzruszył ramionami.
- Cóż, warto było spróbować szczęścia. Jesteś pewna, że
nie chcesz ze mną trochę pobaraszkować?
Miał pecha. Wypowiedział te słowa, akurat gdy gwar w
księgami ucichł. Tłum zamarł, wszyscy patrzyli na nich z
nieukrywaną ciekawością i zarazem oburzeniem. Lilah
usłyszała, jak otwierają się drzwi.
Tyler wkroczył w sam środek ciszy, za nim krok w krok
podążała blondynka.
Jakaś brunetka ruszyła w ich stronę, mierząc drugą kobietę
wzrokiem jadowitej żmiji.
- Tyler, akurat zdążyłeś na najlepsze. Ten uroczy pan -
brunetka wskazała na Phila - właśnie poprosił twoją
przyjaciółkę, by z nim pobaraszkowała w łóżku.
Tłum wydał okrzyk oburzenia. Phil zdusił śmiech. Lilah
wywróciła oczyma. Blondynka i brunetka wciąż mierzyły się
wzrokiem. Phil wydawał się bawić zaistniałą sytuacją, Tyler -
wprost przeciwnie. Jego zielone oczy płonęły nienawiścią.
- Przepraszam cię bardzo, Natalie, ale będziesz musiała na
jakiś czas zastąpić Lilah - powiedział. - Lilah, mam kilka
pytań w kwestii domu. Tylko ty możesz mi pomóc.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]