[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kuchni za Julią.
 A ty byś chciała?  spytał Adam, kryjąc twarz za błyszczącymi stronami
czasopisma.
Zoe zastanowiła się nad pytaniem brata.
 Tak, chciałabym! Gdybym tylko mogła spędzić z wnukami parę godzin, to
wykorzystałabym je co do minuty.
 Babcia Murchison nie przyjechała się z nami zobaczyć  Adam przypomniał
siostrze.
 Przyjechała, przyjechała  upierała się Zoe.
Adam odłożył czasopismo.
 Powiedz jej coś, mamo.
 Co mama ma mi powiedzieć?!  wykrzyknęła Zoe.
 Sądzę, że twoja babcia przyleciała tu w interesach  niechętnie potwierdziła Julia.
Zoe skrzywiła się.
 Co?!
 Przyjechała tu na spotkanie zawodowe z jakimś nadzianym szychą  rzeczowo
oświadczył Adam.
Matka Petera widziała wnuki tylko kilkanaście razy w całym swoim życiu. Julii
trudno było powiedzieć dzieciom, że jedynym powodem, dla którego się tu zjawiła są
interesy.
 Najwyrazniej babcia jest bardzo ważną osobą  kontynuował Adam
wszechwiedzącym tonem.
 To rozumiem  mruknęła Julia. Jakimś cudem udało jej się zachować własne
zdanie dla siebie.
Zoe usłyszała, jak pod dom zajeżdża furgonetka i podbiegła do okna w salonie.
 Tata wrócił!  krzyknęła podekscytowana i frontowymi drzwiami wybiegła przed
dom.
Adam niechętnie odłożył czasopismo i wstał, przygarbiony.
Julia zdjęła fartuch i strzepnęła z bluzki okruchy. W tym dniu, w którym powinno się
uczcić matki, nikt jej w żaden sposób nie docenił. Pozwolono jej jedynie pospać dłużej,
ledwo zdążyła ugotować i posprzątać.
Peter, jak zawsze troskliwy, przyniósł jej wczoraj kwiatek w doniczce, ale to ona
musiała przygotować dwa obiady rodzinne, aby ugościć najpierw swoją a potem jego
matkę. Nikt nawet nie pomyślał, ile trudu kosztuje ją taka uroczystość.
 Wróciliśmy  oświadczył Peter, wprowadzając do domu matkę.
 Witaj, Brendo  powiedziała Julia i ucałowała teściową w policzek.  Nawet nie
wiesz, jak się cieszę, że cię widzę, Brendo.
 Witaj Julio.  Kobieta pochyliła się i musnęła synową w policzek. Ale wzrok
utkwiła w małą wypukłość na jej brzuchu.
 Nie pamiętam, kiedy ma się urodzić?  spytała ze skrzywioną miną.
 Siódmego września  mruknął Adam, jak gdyby wyrył w pamięci tę datę jako
sądny dzień, którego nie wolno było zapomnieć, ani przemilczeć.
 Adam jeszcze urósł, prawda?  spytała Julia, obejmując syna ramieniem.
 Cześć babciu  powiedział bez większego entuzjazmu.
 Zoe, przywitaj się z babcią  poinstruował Peter.
 Cześć  wymamrotała Zoe, splatając ręce za plecami, jak gdyby chciała z góry
uprzedzić, że nie ma najmniejszej ochoty grać na klarnecie.
 Proszę, wejdzcie  powiedziała Julia. Jako gospodyni czuła się niezręcznie, kiedy
cała piątka stała w drzwiach.  To prawdziwa przyjemność gościć cię w naszym domu.
 Miło tu u was.  Brenda przeszła do salonu i usiadła, zajmując najwygodniejsze
krzesło.
 Mrożonej herbaty, mamo?  spytał Peter.
 Chętnie, proszę.  Delikatnie wytarła czoło koronkową bawełnianą chusteczką.
O tej porze roku w południowej Kalifornii było zdecydowanie cieplej niż w Seattle.
Peter zniknął w kuchni. Jak tylko wyszedł z pokoju, Brenda odezwała się.
 Więc dziecko ma się urodzić we wrześniu?
Julia skinęła głową i sama też usiadła. Po raz pierwszy po powrocie z kościoła mogła
nieco odsapnąć.
 Czy sądzisz, że trzecie dziecko to mądra rzecz w tym wieku?  spytała Brenda bez
ogródek, jakby nie wiedziała, że jest to pytanie nie na miejscu.
 Przepraszam?  Julia wolała nie wkraczać w niebezpieczne rejony, do których
wiodła ta dyskusja. Już nie raz przeżyła przykre pytania i nie chciała usprawiedliwiać się
przed kobietą, której prawie nie znała, nawet jeśli to matka Petera.
 To dziecko to dla nas niespodzianka.  Zdobyła się jedynie na takie wyznanie.
 O ile sobie przypominam, to jest trzypokojowy dom, prawda?  spytała teściowa,
rozglądając się dookoła ze skrzywioną miną.
 Mama i tata chcą, żeby dziecko było w pokoju razem z nami  poinformował
Adam, ignorując karcące spojrzenie Julii.
 Nie możecie tego zrobić Adamowi i Zoe  upierała się Brenda.
 Przez pierwszych kilka miesięcy dziecko będzie w naszym pokoju  powiedziała
Julia, by uspokoić teściową.
 To zrujnuje wasze małżeństwo.
 Kochanie, też bym się napiła herbaty  poprosiła Julia, byleby jak najszybciej
zmienić temat.
 Już się robi, skarbie!  zawołał Peter.
Julia z przerażeniem uświadomiła sobie, że swoją prośbą tylko opózniła powrót
Petera z kuchni.
 Zoe  zwróciła się do córki.  Przynieś swój klarnet. Dziewczynka skrzywiła się,
mrużąc oczy.
 Mamo, przecież ci mówiłam, że nie będę grać.
 Proszę, Zoe  szepnęła, desperacko szukając sprzymierzeńca. Trzynastolatka
wymaszerowała z pokoju z entuzjazmem jeńca pędzonego do obozu koncentracyjnego.
 Oto i herbata  powiedział Peter, wracając z tacą z zimnymi napojami, nieświadom
napięcia, jakie panowało w pokoju. Najpierw podał picie matce, potem Julii, a trzecią
szklankę zatrzymał dla siebie. Troje dorosłych usiadło w kółeczku, blisko siebie, a Adam
stanął przy ojcu.
 Pomyślałam, że grilla moglibyśmy przyrządzić pózniej, jak tylko na podwórzu
nieco się ochłodzi  stwierdziła Julia, nie mogąc znieść ciszy.
Nikt się nie odezwał.
 Podoba wam się moja torba?  spytała matka, podnosząc w górę wielką skórzaną
torbę w stylu walizeczki.  Kupiłam ją specjalnie na tę podróż.
 Jest śliczna  przytaknęła Julia.
 Podarowałam ją sobie na Dzień Matki.
 Brawo!  Julia stwierdziła, że powinna nauczyć się tego od swojej teściowej.
Brenda nie czekała, aż jej syn, czy ktokolwiek pójdzie do sklepu i kupi jej to, czego
najbardziej pragnie. Sama sobie to kupowała.
Tak naprawdę azalia w doniczce nie była tym, czego Julia pragnęła najbardziej, ale
była odbiciem uczuć jej męża. Nie miała mu tego za złe. Starał się przecież. Nie miał
zielonego pojęcia, że żona o niczym tak nie marzy, jak o jedwabnej sukni do ziemi
w bladym odcieniu ecru z bolerkiem do kompletu. Właśnie taką suknię Julia zobaczyła
na wystawie w miejscowym Nordstromie i trzy razy wracała, aby ją dokładnie obejrzeć.
Chciała mieć coś pięknego i jedwabnego, suknię, która przypomni jej w piątym miesiącu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl