[ Pobierz całość w formacie PDF ]
owi posądzają Plutę. Jest to realizm wyrafinowany w swej małości, świadomy swych
obwarowań i ograniczeń i stawiający na nie. Realizm metodyczny w zapisie taśmy dnia
szarego człowieka i przy tym drobiazgowo dokładny w swej metodyce. Czasem wydający się
nie do zniesienia: kiedy na przykład po szczegółowej relacji z dnia zajęć i przemyśleń
filozoficznych konduktorki MPK we Wrocławiu znajdujemy podobną opowieść poświęconą
czynnościom i refleksjom urzędnika. Ale równocześnie przygnębiający w swym zmasowaniu,
w zestawie kilkunastu takich opowiadanek, pobudzający do pytań typu: jak można i po co tak
żyć?
Być może wielu czytelników zniechęconych powtarzającym się rytmem narratorskim i
kształtem tych obrazków nie doczyta całości do końca, zapytując: po co jeszcze tak pisać,
czy nie wystarczy samo życie?
Metoda prozatorska Pluty broni się jednak dopiero po przeczytaniu całego tomu: kiedy z
losów bohaterów poszczególnych opowiadań układa się smętny pasjans pozorów, niedostatku
wyższych racji i uzasadnień życia, bezmyślnej niemal wegetacji, kontynuacji w
nieskończoność drobnych zabiegów codziennych. Jest to metoda nękająca podobieństwem
czynności i myśli ludzkich, powinności, dróg porannych do pracy i z pracy, pustych niedziel,
zatłoczonych tramwajów, kolejek po zakupy. Rozważania w myślach, dzień w dzień, nad
tymi samymi problemami: Najdłuższy odcinek: po prawej i po lewej pusto, ani domów, ani
drzew, jakieś krzaczki [...] Do kina mogę pójść, kiedy chcę; tu muszę się uczyć wszystkiego
od nowa, to nie Dębina. Jesteś zadowolona? pyta ciotka. Czy ja wiem. Tu inaczej niż w
Dębinie [...] Tyle samochodów, tyle ludzi; nie mogłam się przyzwyczaić, bolała mnie głowa:
nie wiedziałam, od czego. Po miesiącu przeszło: może to od tego rannego wstawania o
62
czwartej? Wiem, nie będzie taki jak Edek czy Władek: nie będzie mnie od razu obmacywał,
jakby tylko o to mu chodziło [...] Wsiadł tylko jeden mężczyzna: złotówka .
Zmieniają się krajobrazy i bohaterowie, ale treść doświadczeń ludzkich pozostaje ta sama,
na ogół nijaka. I tak w większości opowiadań. Są jednak w tym tomie Pluty teksty, które
zachowując względną koherencję i posłuszeństwo wobec całego systemu prozatorskiego
autora, przekraczają poziom zwykłego mimetyzmu i kopiowalności. Narrator (zresztą dzieje
się to także w najlepszych opowiadaniach Pasa) nadbudowuje w nich nad zwykłym
sprawozdaniem fabularnym jakąś refleksję generalizującą i parabolę. W Klamrze i Wołach
mamy do czynienia z dobrze znanym nam już z kilku poprzednich utworów typem bohatera
zaprzęgniętego do kieratu powszednich działań i pochłoniętego życiowymi problemami. W
tym wypadku jest to młody pracownik instytucji muzealnej, spędzający swe najbardziej
twórcze lata na nie najciekawszej robocie, mianowicie liczeniu starych pieniędzy (wolałby
nowsze) albo szufladkowaniu starych medali. Ale Woły, gdzie bohater buntuje się przeciw
swemu przeznaczeniu a narrator wtóruje mu zakreśleniem pewnego dystansu ironii, a nawet
metafory są bez porównania lepsze od Klamry, która spina tylko jeden dzień urzędniczy z
drugim. Szkoda, że i Woły, i niektóre inne niezgorsze obrazki (na przykład Kontestatorek
pokojowy, Wieszaki czy Konie przejadają Polskę) umieścił autor w drugiej części swojej
książki, wybijając na czoło inne, które mogą niejednego zniechęcić do dalszej lektury.
63
Obsesja rzeczy
W pierwszym, debiutanckim tomie opowiadań pt. Nieznajoma Stanisław Pasternak
objawił się jako zwolennik eksperymentu formalnego, który to eksperyment nie zawsze bywał
jednak podbudowany właściwą, adekwatną motywacją psychologiczną czy ideową.
Zapamiętywanie nagiej córki, pierwsza powieść młodego autora, wspiera poszukiwania
stylistyczno-narratorskie programem poznawczym i swoistą filozofią, nie w każdym calu
odkrywczą, lecz z pewnością niebanalną.
Próba prozatorska Pasternaka bierze za punkt wyjścia refleksję o całkowitym rozziewie
między świadomością a tym wszystkim, co ją z zewnątrz spowija; kropka po enigmatycznej
nazwie bohatera (ON.) jest sygnałem nieznośnego przedziału, nieprzenikalnej bariery między
[ Pobierz całość w formacie PDF ]