[ Pobierz całość w formacie PDF ]
masować obolałe ramiona. - Chętnie bym się za to napiła herbaty. Nastawię czajnik, a
ty połó\ małą do łó\ka.
- Dobrze. Zaraz wracam.
Kiedy wniósł Jessie do pokoju, spod łó\ka rozległo się głośne warczenie.
- Grzeczny piesek, pilnuje domu. Ale to tylko my, głuptasie.
Daisy wypełzła spod łó\ka, merdając ogonem. Poczekała, a\ Boone zdejmie Jessie
buty i kostium, a potem wskoczyła na łó\ko i uło\yła się w nogach.
- Tylko mnie nie budz o szóstej, bo cię zamorduję! Daisy znów pomerdała ogonem i
zamknęła oczy.
- Nie rozumiem, czemu nie kupiliśmy sobie jakiegoś mądrzejszego psa, skoro ju\
musieliśmy to robić- narzekał Boone, idąc do kuchni. - To nie byłoby... - zaczął i
umilkł.
Czajnik stał na kuchence. Z dzióbka buchała para. Obok stał przygotowany czajniczek
i fili\anki. A Ana smacznie spała, z głową opartą na kuchennym stole.
Jej długie rzęsy rzucały cienie na policzki, a cera, w ostrym świetle lampy, była tak
blada, \e niemal przezroczysta. Włosy rozsypały się na ramionach. Usta miała lekko
rozchylone.
Przypominała królewnę pogrą\oną we śnie, z którego mo\e ją obudzić dopiero
pocałunek zakochanego księcia.
- Anastasio, jesteś taka piękna. - Boone dotknął jej włosów i nagle zapragnął mieć ją
w swoim łó\ku, tak by rano mógł ją zobaczyć, gdy tylko otworzy oczy. - Co ja mam z
tobą począć?
Podszedł z westchnieniem do kuchenki i zgasił gaz, a potem wziął Anę na ręce, jak
Jessie, i zaniósł na górę, do swojej sypialni.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem mieć cię tutaj - szepnął, zdejmując jej buty. -
W nocy, w moim łó\ku. Przez całą noc. - Nakrył ją kołdrą, a ona mru-cząc coś przez
sen, wtuliła twarz w poduszki.
Raz jeszcze spojrzał na nią, a potem nachylił się i dotknął ustami jej ust.
- Dobranoc, śpiąca królewno.
Jessie wkroczyła do sypialni przed świtem. Miała zły sen o nawiedzonym zamczysku
i chciała, \eby ojciec ją uspokoił.
Bo on zawsze potrafił odegnać wszystkie złe potwory.
Wślizgnęła się do łó\ka i chciała do niego przytulić, i dopiero wtedy zorientowała się,
\e to nie jej tata, tylko Ana.
Zdumiona, przysunęła się bli\ej i zaczęła bawić się jej włosami. Ana mruknęła coś
przez sen i przyciągnęła ją do siebie. Fala dziwnych doznań zaatakowała
dziewczynkę. Inne zapachy, inny dotyk, a mimo to czuła się równie dobrze i
bezpiecznie jak w objęciach ojca. Z ufnością oparła głowę na ramieniu Any i zasnęła.
Kiedy Ana obudziła się, poczuła, \e obejmują ją drobne ramiona. Zdezorientowana
spojrzała na Jessie, a potem rozejrzała się po pokoju.
To nie był jej pokój. I nie pokój Jessie. Była w sypialni Boone'a!
Tuląc do siebie dziewczynkę, próbowała przypomnieć sobie, co się stało.
Pamiętała tylko, \e nastawiła wodę na herbatę i usiadła przy stole. Czuła się wtedy
taka zmęczona.
Na moment oparła głowę... i wtedy musiała zasnąć.
Ale wobec tego gdzie jest Boone?
Odwróciła ostro\nie głowę, niepewna, jak zareaguje, jeśli nie będzie go w łó\ku.
Byłoby to niezbyt stosowne, zwa\ywszy na okoliczności, a jednak miło byłoby móc
przytulić się do niego, nawet ze śpiącą obok Jessie.
Kiedy się odwróciła.. powitały ją szeroko otwarte oczy małej.
- Miałam zły sen - powiedziała dziewczynka zaspanym głosem. - Znił mi się jezdziec
bez głowy. Zmiał się i gonił mnie.
Ana przysunęła się i pocałowała Jessie w czoło.
- Zało\ę się, \e cię nie złapał.
- Aha. Obudziłam się i przybiegłam do taty. On zawsze odgania potwory. Te w szafie,
pod łó\kiem, w oknie i w ogóle wszędzie.
- Tatusiowie są w tym bardzo dobrzy. - Ana uśmiechnęła się i przypomniała sobie, jak
jej własny ojciec przepędzał je czarodziejską miotłą, kiedy miała sześć lat.
- Tymczasem zamiast taty zastałam ciebie, ale ciebie te\ się nie boję. Czy będziesz
teraz sypiać w łó\ku taty?
- Nie. - Ana pogłaskała Jessie po głowie. - Myślę, \e obie zasnęłyśmy i twój tatuś
musiał nas poło\yć do łó\ka.
- Ale to du\e łó\ko - powiedziała Jessie. - Jest w nim dość miejsca. Ja śpię z Daisy, a
tata musi spać sam. Czy twój kot z tobą śpi?
- Czasami - odparła Ana, rada, \e Jessie zmieniła temat. - Pewnie się teraz zastanawia,
gdzie jestem.
- Myślę, \e wie - odezwał się od drzwi Boone. Był zaspany i potargany i miał na sobie
tylko d\insy. Szary kocur ocierał mu się o nogi. - Miauczał i drapał w drzwi, póki go
nie wpuściłem.
- Och. - Ana przygładziła włosy i usiadła. - Przepraszam, pewnie cię obudził.
- Zgadłaś. - Kot wskoczył na łó\ko i zaczął się skar\yć swojej pani. Boone wsunął
zaciśnięte pięści do kieszeni. Jak mógł wyjaśnić Anie, co poczuł, kiedy zobaczył ją z
Jessie w swoim wielkim, miękkim łó\ku. - Jessie, co ty tu robisz?
- Miałam zły sen. - Jessie oparła głowę na ramieniu Any i zaczęła głaskać kota. -
Dlatego przyszłam do ciebie, ale w twoim łó\ku zastałam Anę. Ona te\ potrafi
odganiać potwory. - Kot miauknął wymownie, a Jessie zachichotała. - Jest głodny.
Biedny kiciuś. Mogę wziąć go na dół i dać mu śniadanie?
- Oczywiście.
Zanim Ana skończyła mówić, Jessie wyskoczyła z łó\ka, wołając kota.
- Przepraszam, \e cię obudziła. - Boone zawahał się, a potem podszedł i usiadł na
brzegu łó\ka.
- Wcale mnie nie obudziła. Wślizgnęła się do łó\ka i spała dalej. To ja powinnam cię
przeprosić za to, \e sprawiłam ci tyle kłopotu. Trzeba było mną potrząsnąć i odesłać
mnie do domu.
- Byłaś wykończona. - Boone wyciągnął rękę i dotknął jej włosów. - Niewiarygodnie
piękna i kompletnie wykończona.
- Przyjmowanie dzieci na ten świat to bardzo męcząca robota. - Ana uśmiechnęła się.
- A ty gdzie spałeś?
- W pokoju gościnnym. - Skrzywił się, bo nagle chrupnęło mu w plecach. - Muszę
natychmiast kupić porządne łó\ko.
Ana poło\yła mu dłonie na plecach i zaczęła je masować.
- Trzeba było mnie tam poło\yć. Spałam tak mocno, \e nie zauwa\yłabym ró\nicy
między łó\kiem a gołą deską.
- Chciałem, \ebyś spała w moim łó\ku. Boone spojrzał jej w oczy. - Bardzo. -
Przygarnął ją do siebie. - I nadal tego chcę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]