[ Pobierz całość w formacie PDF ]

blondynka i z afektowanym okrzykiem frunęła wprost w ramiona
Josa, unosząc twarz, jakby chciała pocałować go w usta. Jos był
jednak szybszy. Chwycił blondynkę za ręce, odsunął od siebie i nie
puszczał, dopóki twarz blondynki nie zrobiła się purpurowa ze złości.
- Witaj, Andreo! Wyglądasz świetnie - powiedział sucho,
musnÄ…wszy ustami jej policzek.
Blondynka, ubrana elegancko i ze smakiem, rzeczywiście
wyglądała bardzo efektownie. Miała znakomitą figurę i twarz o
pięknych rysach, zbyt jednak surową i bezwzględną, aby określić ją
jako doskonałą.
- Pozwól, Andreo, oto moja żona, Clare.
96
RS
- Ale ty się zrobiłeś oficjalny - fuknęła blondynka. Spojrzała na
Clare i w błękitnych oczach pojawił się dobrze już znany Clare wyraz
bezbrzeżnego zdumienia. Blondynka opanowała się jednak
błyskawicznie i wydusiła z siebie powitalną formułkę: - Bardzo miło,
że pani przyszła. Przepraszam, że tak się pani przypatruję, ale pani
bardzo mi kogoÅ› przypomina. ..
W tym momencie podszedł kelner z tacą.
- Szampana? - zaproponował Tom i nie czekając na odpowiedz,
podał kieliszki Clare i Josowi, potem córce.
- Co świętujemy? - spytał Jos.
- Mój rozwód, kochanie, jestem znów wolnym człowiekiem -
pospieszyła z odpowiedzią Andrea i wlepiając w Clare oczy jak
kawałki błękitnego lodu, dodała: - Proszę nie mieć mi za złe, że
zwracam się do pani męża w dość poufały sposób, ale łączy nas stara
przyjazń...
- Wiem coś o tym - odpowiedziała Clare ze stoickim spokojem.
- Naprawdę?! - wykrzyknęła Andrea ze sztucznym
entuzjazmem. - A ja myślałam, że pani nie może sobie niczego
przypomnieć!
Kilka osób spojrzało w ich stronę. Kiedy Clare, zaklinając się w
duchu, że nikt i nic nie zdoła wytrącić jej z równowagi, szykowała się
do odpowiedzi, niespodziewanie do rozmowy włączył się Tom:
- Jos mówił, że miała pani wypadek.
97
RS
- Tak, uderzyłam się w głowę i nie pamiętam niczego, co
zdarzyło się przed wypadkiem - wyjaśniła Clare bez cienia
zakłopotania. - Mam nadzieję, że to chwilowa amnezja.
- A czy nie można jakoś pomóc pani pamięci?
- Niestety, nie. Trzeba po prostu czekać - wyjaśniła spokojnie
Clare, jakby nie dotyczyło to jej osobiście. - Nie wolno niczego
przyspieszać. Pamięć wróci sama.
- A jeśli w ogóle nie wróci? - wtrąciła Andrea. - Współczuję
pani. To okropne, mieć poczucie, że jest się innym niż wszyscy.
Andrea wykazała się kompletnym brakiem taktu, Clare czuła
jednak, że blondynce tak naprawdę zależało tylko na tym, aby być w
pobliżu Josa.
- Och, jakoś to będzie - uśmiechnęła się Clare pogodnie. -
Podobno sama jestem sobie winna, bo nie chcę pamiętać czegoś, co
zdarzyło się w przeszłości, prawdopodobnie w dzieciństwie albo
kiedy dorastałam.
- A więc nie pamięta pani dnia swojego ślubu? - indagowała
dalej Andrea.
- Bardzo wiele osób woli nie pamiętać tego dnia - wtrącił Jos
sarkastycznie.
- Ale to musi być okropne, mieć żonę, która nie jest normalna...
przepraszam, chciałam powiedzieć... to znaczy ... która nie pamięta
niczego !
98
RS
- Wcale nie - uśmiechnął się Jos i pochyliwszy się nad Clare,
pocałował ją leciutko w kącik ust. - Moja żona jest po prostu jeszcze
bardziej moja.
Policzki blondynki znów zapłonęły.
- Nie rozumiem - wycedziła.
- O, to bardzo proste. Moja żona nie musi rozpamiętywać
przeszłości i zastanawiać się, kto mógłby być jej ewentualnie
nieżyczliwy.
- Och - prychnęła Andrea - na pewno wolałaby coś pamiętać!
- Naturalnie. Ale co tam, pamiętać, nie pamiętać! %7ładna w końcu
przeszłość nie jest w stanie zepsuć harmonii, jaka panuje między mną
a moją małżonką.
Jos znów pochylił się nad Clare i ucałował drugi kącik jej ust.
Twarz Andrei po raz kolejny tego wieczoru zmieniła kolor na lekko
różowy. Atmosfera robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Na
szczęście rozległ się dzwonek u drzwi.
- Przepraszam, pójdę przywitać nowych gości - oznajmił z
wyrazną ulgą Tom. - Andreo, zajmij się, proszę, żoną kongresmana,
ona nie zna tu prawie nikogo i wyraznie siÄ™ nudzi.
- Oczywiście! - zgodziła się posłuszna córka, przylepiając do
twarzy słodko-uprzejmy uśmiech. Zanim jednak odeszła, spojrzała
jeszcze raz na Clare i zaproponowała: - Gdy już pani trochę się
rozejrzy, może porozmawiamy, dobrze?
- Z miłą chęcią - zgodziła się gładko Clare, choć serce
podskoczyło jej do gardła.
99
RS
Kiedy blondynka odpłynęła, Jos rzucił żonie spojrzenie pełne
dezaprobaty.
- NaprawdÄ™ decydujesz siÄ™ na to tête-à-tête?
- A co miałam zrobić? Nie wypadało odmówić.
- Jestem pewny, że twoje dobre maniery doprowadzą cię kiedyś
do zguby - stwierdził proroczo, na wpół rozbawiony, na wpół
zirytowany. - Przecież ona, krótko mówiąc, jest wredna, a teraz, na
dodatek, wściekła i na pewno będzie się na tobie wyżywać.
- Trudno, dawno ternu nauczono mnie uprzejmości i już się nie
zmieniÄ™.
- Nie spodziewaj się, że Andrea to doceni. Ona uważa, że
uprzejmość to oznaka słabości.
- W moim przypadku tak nie jest - oświadczyła zdecydowanie
Clare, wręczając Josowi pusty kieliszek, który on z westchnieniem
odstawił na stolik.
- Nie będziesz z nią rozmawiać. Przywitamy się z paroma
osobami i wychodzimy.
- %7łeby Andrea pomyślała, że się jej boję?
- To ja się boję o ciebie - powiedział z naciskiem, patrząc Clare
w oczy. - Powtarzam: Andrea na pewno będzie chciała cię zranić.
- I ty to mówisz? Ty, który...
- Który sam często jestem dla ciebie niemiły, tak? - dokończył
Jos. - Może chcę, aby prawo do dręczenia pani Saunders należało
wyłącznie do mnie?
100
RS
Miał to być niewątpliwie dowcip, Clare poczuła się jednak
trochę dziwnie. Jos przyglądał jej się jeszcze przez chwilę.
- Dobrze więc, stawaj do walki, choć według mnie, Andrea
znokautuje ciÄ™ w pierwszej rundzie.
- JesteÅ› pewien?
Fiołkowe oczy były nadspodziewanie spokojne.
- Nie, nie jestem - przyznał szczerze. - Jesteś miła i łagodna, ale
nie brak ci charakteru. No, zobaczymy, jak to będzie. A teraz chodz,
wmieszamy się w tłum.
Po godzinie Clare poznała już prawie wszystkich gości.
Było ich sporo i Clare z zawstydzeniem przyznała się przed
sobą, że większości nazwisk nie zdołała zapamiętać. Wszyscy byli
mili i sympatyczni, uderzyło ją jednak, że dużo osób z trudem kryło
zdziwienie, kiedy Jos przedstawiał ją jako swoją małżonkę. Natomiast
reakcja wielu pań była absolutnie zrozumiała. Nie kryły
rozczarowania, że przystojny i bogaty Jos Saunders nie jest już
kawalerem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl