[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i większość czasu spędzała na ulicy.
- Cathy jest świetną organizatorką. Zajmie się opraco-
waniem programu zajęć - z nieco złośliwą satysfakcją po
wiedziała Angela.
Maria potrząsnęła głową.
- Myślicie, \e będą posłuszne?
- Pozostaną pod moją ścisłą obserwacją - zapewnił ją
Ricardo.
- A jeśli zwolnień nie będzie? Pozostaną w szkole?
Angela zwróciła twarz w stronę przyjaciółki. Ricardo
z przyjemnością obserwował jej profil: wilgotne, kuszące
usta, połyskujące, ciasno upięte włosy, wprost zapraszają-
ce, aby je rozpleść.
- Zaoferuję im współpracę przy wdra\aniu komplekso-
wej metody nauczania. - Angela wzruszyła ramionami.
- Co takiego? - parsknęła Maria. - Nie podejrzewałam
cię o taką mściwość - dodała kpiąco.
- Prawdę mówiąc - uzupełniła jej przyjaciółka - myślę,
\e tak czy inaczej zrezygnują i podejmą pracę w La Casa.
To mimo wszystko mniej męczące ni\ zajęcia z sześciolat-
kami.
- Wówczas umocnisz swą pozycję, nawet jeśli dojdzie
do redukcji!
- Właśnie - uśmiechnął się Ricardo. Co prawda nie
rozmawiali o tym wcześniej, ale ostatni pomysł Angeli
równie\ przypadł mu do gustu.
- A kuratorium? Dadzą ci spokój?
- Lupe napisała jeszcze jeden list, w którym wyjaśniła,
\e oskar\enie wynikało ze złej informacji i przeprosiła za
zamieszanie.
- Podpisała się?
185
- Nie. Ale u\yła tej samej maszyny do pisania, co zwy-
kle.
Kelner przyniósł talerze parującego spaghetti i rozmowę
przerwano. Jednak \adna z siedzących przy stoliku osób
nie rozkoszowała się smakiem potrawy. Mimo początko-
wego optymizmu, w miarę jak zbli\ała się godzina obrad,
rosło napięcie.
- Boję się - wyznała Angela, gdy Ricardo zatrzymał
samochód przed budynkiem kuratorium. Parking był prze-
pełniony pojazdami. Och, nie! - pomyślała. Ktoś musiał
rozpuścić plotkę o anonimach i zamkniętym posiedzeniu
zarządu.
- Ricardo... - zawahała się. - Nie pójdę tam.
- Będę cały czas z tobą - obiecał.
- Znakomicie - jęknęła. - To tylko potwierdzi ich po-
dejrzenia.
- Czego się obawiasz? - odezwała się Maria. - Pomy-
śleliście o wszystkim.
Angela wzięła głęboki oddech. Jej obawy graniczyły
z paniką. Zebrawszy wszystkie siły, wysiadła. Szła pomię-
dzy Ricardem i Marią. W holu budynku zgromadził się
tłum. Gdy Ricardo pchnął drzwi i wpuścił obie kobiety do
wnętrza, zapadła cisza.
- Seńorita Stuart! - krzyknął ktoś wypowiadając słowa
z wyraznym hiszpańskim akcentem.
Angela schowała się za plecami Ricarda. Kakofonia
okrzyków wypełniła salę. Kobieta chciała uciekać, lecz
nagle rozpoznała twarze otaczających ją osób. To byli ro-
dzice jej uczniów - obecnych i dawnych. Stanęli wokół.
- Przyszliśmy pani pomóc.
- Powiemy, \e jest pani dobrą nauczycielką.
186
- Nie zwolnią pani, maestra.
Angela poczuła ucisk w gardle. Azy popłynęły jej po
policzkach. Spojrzała na Ricarda. Jej serce przepełniała
miłość do niego - i do zgromadzonych ludzi.
- Ty to zrobiłeś? - spytała. Potrząsnął przecząco głową.
Zerknęła na Marię. Zobaczyła nieśmiały uśmiech i zro-
zumiała, \e to jej przyjaciółka zawiadomiła rodziców.
- Mario, jesteś cudowna. - Mocno pocałowała nauczy-
cielkę w policzek.
Z uśmiechem spojrzała na zgromadzonych i podzięko-
wała za poparcie.
- Chodzmy. Zaczyna się posiedzenie - powiedział Ri-
cardo.
Angela siedziała, słuchając, z jaką pasją rodzice opo-
wiadają o jej pracy, o miłości, jaką darzyła uczniów i po-
mocy, którą niosła rodzinom. Pani Edwards dodała od sie-
bie słowa uznania.
Najwa\niejszy świadek - Ricardo - zabrał głos jako
ostatni.
Mówił ze swadą, a\ Angela poczuła się nieco za\enowa-
na, gdy\ uczynił ją niemal bohaterką. Zgromadzeni powi-
tali jego słowa gromkimi brawami.
Nagle przerwał i skierował spojrzenie w jej stronę. An-
gela wstrzymała oddech. Czuła, \e za chwilę nastąpi coś
bardzo wa\nego.
- Jeśli państwo pozwolą, chciałbym coś jeszcze wyjaś-
nić. - Mówił głębokim głosem, nie spuszczając wzroku
z jej twarzy.
Angela nie wierzyła własnym uszom. Chciał poruszyć tę
sprawę w obecności tylu osób? Zapadła głęboka cisza.
- Jeszcze dotąd nie spytałem o jej zdanie - powiedział
187
powa\nym tonem - ale jeśli wyrazi swą zgodę, chciałbym
ją prosić o rękę.
Angela nie słyszała wybuchu entuzjazmu. Jej serce wy-
pełniała tak wielka radość, \e zerwała się z miejsca i rzuciła
w ramiona Ricarda.
Dopiero póznym wieczorem, gdy skończyli odbierać
gratulacje od przyjaciół i gdy powiadomili rodziców Ange-
li o tym, co się wydarzyło, znalezli chwilę dla siebie.
- Siadaj - powiedział Ricardo i wskazał ławeczkę w al-
tanie. - Powiem ci, jaki prezent otrzymasz z okazji ślubu.
Poło\yła głowę na jego kolanach i spoglądała w niebo usia-
ne gwiazdami. Czuła wszechogarniający spokój.
- Pamiętasz film, który nakręciliśmy podczas zajęć
w twojej klasie?
Skinęła głową, choć z trudem przychodziło jej myślenie
o szkole.
- Wysłałem go do przyjaciela z Los Angeles, który pro-
dukuje reporta\e dla PBS. Chciałby zrealizować program
o kompleksowej metodzie nauczania.
- To cudownie! - usiadła z wra\enia.
Przyciągnął ją do siebie. Oparła głowę na jego ramieniu.
- Dlaczego chcesz mnie poślubić? - spytała, w nadziei,
\e nareszcie usłyszy długo oczekiwane słowa.
- Nie wiesz?
- Ricardo!
- Nie gniewasz się, \e zastawiłem na ciebie pułapkę
w obecności tak wielu osób?
- Bałam się odmówić - zachichotała.
- Na to liczyłem. Spojrzała
mu prosto w oczy.
- Miałeś wątpliwości?
188
- Nie byłem pewien, czy zechcesz człowieka, który
wcią\ musi być do dyspozycji swych pracodawców. - Po-
gładził ją po ręku. - Większość czasu spędzam w podró\y
lub w studiu.
- Hmmm - udała zastanowienie. - Mo\e powinnam to
przemyśleć.
- Mówię powa\nie.
- Kocham cię - powiedziała, lecz nie był to koniec
rozmowy. - Ale chcę kompromisu.
- Tak?
- Mo\esz wyje\d\ać, kiedy chcesz, ale gdy wrócisz, nie
będziesz mi miał za złe, \e przyprowadzam do domu ucz-
niów.
- To wszystko? - Roześmiał się i pocałował ją. - Ko-
chanie, będą mogli bawić się z naszymi dziećmi.
Wolną ręką sięgnął pod ławkę.
- Mam jeszcze jeden prezent.
Wręczył jej szklaną ró\ę, której płatki migotały w świet-
le księ\yca niczym srebro.
- Kocham cię, querida.
Angela z uśmiechem wyjęła ró\ę z jego dłoni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl