[ Pobierz całość w formacie PDF ]

otworzyć siłą woli. - Co mówiłaś?
- Rozmawialiśmy o tym, że Eddy nigdy się naprawdę nie złości.
- Tak, tak. - Wzdrygnął się. - To tylko jego temperament. Niełatwo wyprowadzić go z
równowagi.
- Człowiek z lodu - mruknęła.
- Hm?
- Nie, nic.
Bawiła się paskiem od torebki, rozmyślając, w jaki sposób dowiedzieć się najistotniejszych
spraw. Irish radził, aby postarała się jak najlepiej poznać tych ludzi. Praca nauczyła ją
zadawać pytania. Potrafiła wyciągnąć rozmaite informacje nawet od tych, którzy po
mistrzowsku strzegli własnych sekretów. Zdecydowała się wykorzystać swój talent.
- A jaki jest jego stosunek do kobiet?
Tate odłożył gazetę, którą właśnie wziął do ręki.
- Do jakich kobiet?
- No, do kobiet w ogóle.
- Nie wiem. Nie rozmawiał o tym ze mną.
- Nie rozmawiał o swoim życiu intymnym z najlepszym przyjacielem? Sądziłam, że wszyscy
mężczyzni lubią chwalić się sukcesami na tym polu.
- Może chłopcy. Mężczyzni nie muszą. Zresztą Eddy nie jest człowiekiem skłonnym do
zwierzeń.
- Czy jest heteroseksualistą?
Zmroził ją spojrzeniem.
- Dlaczego pytasz? Czyżby ci odmówił?
- Ależ ty masz pomysły!
Drzwi otworzyły się. Popatrzyli na siebie z poczuciem winy. Pielęgniarka oznajmiła:
- Doktor już kończy. Zaraz tu będzie.
- Dziękujemy.
Kiedy wyszła, Avery z powrotem usiadła na krześle.
- Pytam tylko dlatego, ponieważ twoja bratanica mu się narzuca i sądzę, że zostanie
zraniona.
- Moja bratanica? Fancy? - roześmiał się zdziwiony. - Czyżby interesowała się Eddym?
- Powiedziała mi to pewnego wieczoru, kiedy wróciła do domu pobita. To prawda, Tate.
Poderwała w barze jakiegoś kowboja. Posunęli się dosyć daleko. Kiedy nie mógł wywołać
erekcji, obwinił ją za to i pobił.
Westchnął zaszokowany.
- Czyżbyś nie zauważył jej podbitego oka i spuchniętej wargi? %7ładne z jej rodziców też
niczego nie zauważyło. Fancy jest traktowana jak mebel. Istnieje, ale nikt jej nie widzi,
dopóki nie zrobi czegoś niestosownego. W każdym razie w tej chwili bardzo interesuje się
Eddym. W jaki sposób on zareaguje?
- Fancy to dziecko.
Avery popatrzyła na niego zdziwiona.
- Jesteś jej wujkiem, ale przecież masz oczy.
- Hm...! Znał jakieś dziewczyny. Odwiedzał domy publiczne.
- Czy w tej chwili ma kogoś?
- Wychodzi czasem z kobietami, które pracują przy kampanii, ale to tylko przyjazń. Nie
słyszałem, żeby spał z którąś. Kilka z nich miałoby niewątpliwie na to ochotę. Ale Fancy? -
Potrząsnął głową z powątpiewaniem. - Nie sądzę, by Eddy jej dotknął. Nie związałby się z
kobietą młodszą o dwadzieścia lat. Zwłaszcza z Fancy. Jest zbyt inteligentny.
- Mam nadzieję. - Zamyśliła się i dodała: - Nie sądz, że pytam, bo sama się nim interesuję.
Nie miał czasu na odpowiedz, gdyż w tym momencie wszedł do gabinetu doktor.
ROZDZIAA 25
- Nie jest tak zle, pani Rutledge. Jeśli będzie pani teraz czuła się winna i rozpaczała, to nie
pomoże pani Mandy.
- A jak mam się czuć, doktorze Webster? Przecież powiedział pan jasno, że jestem
odpowiedzialna za opózniony rozwój córki. To przeze mnie nie potrafi nawiązywać kon-
taktów z ludzmi.
- Popełniła pani kilka błędów. Każdemu może się zdarzyć. Jednak podjęli państwo pierwszy
krok, aby to zmienić. To bardzo dobrze. Nagradzacie najmniejsze osiągnięcia i zmniejszacie
w jej oczach niepowodzenia. Ona tego właśnie potrzebuje.
- To niewiele. - Tate był wyraznie zawiedziony.
- Przeciwnie. To bardzo dużo. Nawet pan nie wie, jak ważna dla dziecka jest akceptacja
rodziców.
- Co jeszcze powinniśmy robić?
- Jak najczęściej pytać ją o zdanie. Na przykład:  Mandy, chcesz budyniu waniliowego czy
czekoladowego? W ten sposób zmusicie ją do dokonywania wyborów i mówienia o swoich
decyzjach. Musi mówić, a nie tylko rozmyślać. Mam wrażenie, że do tej pory było zupełnie
odwrotnie.
Popatrzył na nich spod rudawych brwi, które sprawiały, że wyglądał raczej na poganiacza
bydła niż psychologa dziecięcego.
- Wasza mała córeczka nie docenia siebie. - Avery przycisnęła rękę do ust. - Niektóre dzieci
manifestują taki kompleks niedowartościowania złym zachowaniem. W ten sposób
zwracają na siebie uwagę. Mandy zamknęła się w sobie. Uważa, że jest prawie
przezroczysta, że ledwie można ją zauważyć.
Tate zgarbił się. Spojrzał na żonę. Po jej policzkach spływały łzy
- Przepraszam - wyszeptała. Przepraszała za Carole, która nie zasługiwała na jego
przebaczenie.
- To nie tylko twoja wina. Ja też byłem przy tym. Na wiele rzeczy przymykałem oko, chociaż
powinienem był interweniować.
- Niestety - powiedział doktor, skupiając z powrotem ich uwagę - katastrofa tylko
powiększyła niepokój małej. Jak zachowywała się, kiedy lecieliście tutaj?
- Podniosła straszliwy raban, gdy usiłowaliśmy zapiąć jej pasy
- Ja sama miałam ochotę zachować się podobnie - przyznała Avery. - Gdyby Tate nie mówił
do mnie przez cały czas, nie wiem, jak bym to zniosła.
- Rozumiem, pani Rutledge. A jak zachowywała się Mandy już po starcie?
- Wszystko było w porządku. Czuła się chyba dobrze - odparła po chwili wahania.
- Tak właśnie myślałem. Proszę zrozumieć. Ona pamięta, że to pani zapięła jej pasy, ale nic
poza tym. Nie wie, kto ją uratował.
- Więc uważa pan, że mnie obwinia za to straszne przeżycie?
- Tak właśnie sądzę. Bardzo mi przykro.
- Mój Boże...! - Zakryła dłonią usta.
- Cały ten koszmar skończy się, gdy mała przeżyje w wyobrazni jeszcze raz całą katastrofę.
Wtedy przypomni sobie, że to pani ją uratowała.
- Ależ to będzie dla niej prawdziwe piekło.
- Zdaję sobie z tego sprawę, panie Rutledge. Jednak jest to konieczne, by raz na zawsze
wyzwolić ją z dręczących koszmarów. Ona walczy z tym wszystkim w swojej
podświadomości. Mogę się tylko domyślać, że w snach przeżywa wypadek wciąż od nowa.
- Mówiła o ogniu, który chce ją zjeść - przypomniała Avery. - Czy powinniśmy w jakiś
sposób pobudzić jej pamięć?
- Można to zrobić za pomocą hipnozy. Jednak zalecałbym naturalny rozwój wydarzeń.
Kiedy następnym razem będzie miała koszmary senne, nie budzcie jej państwo.
- Boże!
- Wiem, że to brzmi okrutnie, panie Rutledge, ale to konieczne. Ona musi przeżyć tę
katastrofę jeszcze raz, aby być po drugiej stronie ognia i znalezć schronienie w ramionach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl