[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na blacie. A gdy skinął głową, dodała: - Czyżbym założyła
sweter na lewą stronę, a może jestem potargana, albo wyrosło
mi trzecie oko, czy coÅ› podobnego?
Zlustrował ją od stóp do głów wprawnym okiem mężczyzny.
- WÅ‚osy masz nieco rozwiane przez wiatr, ale poza tym
wszystko wydaje siÄ™ w najlepszym porzÄ…dku. Dlaczego pytasz?
- Wszyscy przyglÄ…dajÄ… mi siÄ™ jakoÅ› dziwnie.
Cletus rzucił ścierkę na blat i przytykając palec do ust, pod
szedł do drzwi.
- Wyglądasz dobrze. Aadnie. Jak kobieta, którą niedawno
całowano. - To powiedziawszy, zniknął za kołyszącymi się'
drzwiami.
Tym razem Louetta pobladła. Ani drgnęła^ nim drzwi prze
stały się kołysać. Wielkie nieba! Nie miała pojęcia, że to było
tak widoczne! Nic dziwnego, że tak podejrzliwie jej się przy
glÄ…dano!
Jeszcze niedawno Louetta Graham nie potrafiłaby radzić so
bie z takim sytuacjami. Przyzwyczaiła się, że jej nigdzie nie
zauważano. Nawet na potańcówkach zwykle podpierała ścianę.
Ale ostatnie trzy lata życia wyzwoliły w niej nie znane dotąd
siły. Wyjście ze skorupy naprawdę wymagało odwagi. A teraz,
gdy zaszła już tak daleko, nie mogła przecież się wycofać.
Dawna Louetta pozostałaby więc tchórzliwie w kuchni, cze
kając, aż wszyscy goście wyjdą. Ale w życiu nowej Louetty nie
było miejsca na słabości i tchórzostwo. Biorąc głęboki oddech,
popchnęła kołyszące się jeszcze drzwi.
Jęknęła cicho, gdy jak spod ziemi wyrósł przed nią jakiś
mężczyzna i, w chwili gdy przechodziła przez drzwi, przyciąg
nÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- Wes! - krzyknęła słabo, z przerażeniem patrząc, jak po
chyla ku niej twarz.
Pocałował ją mocno, a potem puścił do niej oko.
- Lepiej od razu uciąć łeb plotkom, nie uważasz? - Odwra
cając się do drzwi, rzucił: - Do zobaczenia wieczorem, Lou!
Louetta patrzyła za nim, zakrywając usta jedną ręką, drugą
zaś przykładając do serca. Wiedziała, że policzki jej płoną. Wi
działa, że wszyscy na nią patrzą.
Nie mogła odzyskać równowagi.
Zwyczajna, nieśmiała Louetta Graham przeżyła trzydzieści
trzy lata, przez nikogo nie będąc całowana. I nagle, gdy skoń
czyła trzydzieści pięć lat, w odstępie zaledwie kwadransa, po
całowało ją dwóch najprzystojniejszych mężczyzn w całej Po
łudniowej Dakocie. I co z tym fantem miała zrobić?
- A wtedy ja - mówił Wes Stryker z figlarnym wyrazem
oczu, opowiadajÄ…c Louetcie kolejnÄ… historiÄ™ z walk rodeo - ba
lansując na szczycie ogrodzenia, wytężyłem wszystkie siły, by
dosiąść ogiera i utrzymać się na jego grzbiecie. Ale koń miał na
ten temat inne zdanie. Gdy tylko posadziłem na nim tyłek,
wiedziałem, że czeka mnie niezła przeprawa.
Louetta z filiżanką kawy w ręce pochyliła się do przodu,
wyraznie zaintrygowana opowieścią Wesa.
- I co? - spytała z uśmiechem. - Udało ci się utrzymać na
jego grzbiecie przez osiem sekund?
- To było najdłuższe osiem i pół sekundy w moim życiu!
Powiadam ci, jazda na wściekłym ogierze przypomina sterowa
nie kosmicznÄ… rakietÄ… wracajÄ…cÄ… na ZiemiÄ™.
- A ile razy sprowadzałeś rakietę na Ziemię? - spytała, śmie-
jąc się głośno.
Odkąd skończyli szkołę, nieczęsto widywała Wesa, ale za
wsze dobrze się czuła w jego towarzystwie. Może dlatego, że
on też nie do końca tam pasował i rzadko uczestniczył w szkol
nych imprezach.
Jego matka zmarła, gdy Wes był małym chłopcem. Louetta
nawet dobrze jej nie pamiętała. Wszyscy wiedzieli, że ojciec Wesa,
Sam Stryker, ma problemy z alkoholem. Mały Wes każdą wolną
chwilę poświęcał ćwiczeniom jazdy konnej i rzucaniu lassem. Pla
nował nawet ucieczkę z Jasper Gulch. Następnego dnia po skoń
czeniu szkoły opuścił rodzinne miasteczko. Mimo że przyjeżdżał
tu dwa razy do roku, nikt nie spodziewał się, że kiedyś wróci na
stałe, Ale również nikt nie spodziewał się - pomyślała Louetta
- że dwaj mężczyzni naraz będą się za nią uganiać.
Wes nakrył ręką filiżankę, dając znać kelnerce, że nie chce
już więcej kawy, a potem odpowiedział:
- Leciałem dwupłatowcem oraz prowadziłem samochód
wyścigowy, ale, oczywiście, nie mogę powiedzieć, że sprowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]