[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak dalej, urodzę mu syna. %7łebyś widział jego minę, kiedy mu o tym powiedziałam Był
wniebowzięty.
 Tanju, opamiętaj się! Paweł Pawłowicz jest autentycznym diabłem. Jeszcze nie pojęłaś?
 Diabeł? Paweł Pawłowicz uprzedził, że możesz bredzić. Tylko poetom diabeł nieustannie
depcze po piętach. Za jego towarzystwem tęskni. A Paweł Pawłowicz ma do ciebie zwykły
sentyment. Mówił mi o tym. Wiesz dlaczego zaimponowałeś mu? Podobno z Bogiem
rozmawiasz. Czy ubyłoby cię, gdyby Paweł Pawłowicz bywał w naszym domu? Pomóż mi.
Sam chciałeś, abym skończyła studia.
 Tanju, opamiętaj się. On jest wcieleniem zła.
 Zło też może być piękne. Spójrz na mnie, czy jestem odrażająca? To jak, zgoda?
 Nigdy  zaprzeczyłem.  Nie chcę żadnych konszachtów z Pawłem Pawłowiczem.
 Więc nie jęcz i nie wyciągaj rąk. Sprzedajesz mnie. Za to, że zabiłam brata, który czyhał
na twoje życie. Taka odpłata.
 Kocham cię, Tanju, dlatego...
 On mnie kocha  przerwała w pół słowa  a Paweł Pawłowicz sypia ze mną. I on to
miłością nazywa. Z miłości to robisz, prawda? Zachowujesz się jak sutener. Stręczyciel, nie
poeta.
 Chcę cię ratować, zrozum, to nie tak, plączesz wszystko, posłuchaj.
 Co ty jeszcze możesz mi powiedzieć. Z ciebie taki poeta, jak z raka ogier. A ja, głupia,
wokół niego niczym pszczółka latałam, ręce do krwi zdzierałam. I proszę. Gdy pętla na szyi
się zaciska, odmawia pomocy  i roześmiała się drwiąco.
Jeszcze jedną odmianę swojego piękna pokazała, aż dreszcz przeszedł po plecach; jeszcze
mocniej wciągnęła w siebie. Czy mogłem się odwrócić? Musiałem pomóc, wyrwać biedaczkę
z rąk Pawła Pawłowicza. Straszna myśl we mnie zapłonęła, okrutna, najstraszliwsza z myśli.
Postanowiłem podnieść rękę na Pawła Pawłowicza, zabić samego diabła, jak Tanja brata.
 Dobrze, Tanju  szepnąłem, przejęty już nową rolą.  Niechaj przychodzi. W końcu
niewiele w tym zdrożnego, prawda?
24
 Wiedziałam, że się zgodzisz  krzyknęła i z radością objęła mnie za szyję.  Znów
będziemy mężem i żoną. Nie masz pojęcia, jak się cieszę. Może już nie będę musiała sypiać z
Pawłem Pawłowiczem  szepnęła po chwili.  Dziękuję ci. Wyjedziemy stąd. Mam powyżej
uszu prowincji. Jak ludzie zaczniemy żyć, dość wegetacji.
 Paweł Pawłowicz nam pomoże  podpowiedziałem domyślnie, kryjąc sarkazm.
 Oczywiście, będzie zobowiązany. To już członek rodziny, mój impresario, a twój
literacki agent. On zna się na rzeczy. Po paru dniach przywykniesz, a po miesiącu będziesz go
kochał, jak ja. Jak on się ucieszy z twojej decyzji. Może pobiegnę po niego?
 A wiesz dokąd?
 Tak, na cmentarz  zatarła ręce niecierpliwie  w kostnicy, dokładniej pod kostnicą.
Istny pałac.
 Ze służbą pewnie?
 Bogato tam jak u szejka, ale służby nie widziałam. Zadzwonię.
Jednak nie trzeba było telefonować. Paweł Pawłowicz w tym momencie zapukał do drzwi,
jakby czekając na przyzwolenie. Wszedł rozanielony, kwitnący i dziarski.
 Pozwól, że cię uściskam. Ogromnie się cieszę, że wreszcie zmądrzałeś  ucałował i
przekrzywiając głowę przyjrzał się badawczo.  Jestem wręcz zachwycony. Pomyśleć, poeta
w mojej rodzime. Tego jeszcze nie było. Stało się, dopiąłem swego. A teraz w świat.
Wyjeżdżamy do stolicy  zatarł ręce i spojrzał na Tanję.  Jego książka jest już w druku, a ty
masz zaliczony semestr. Cieszycie się?
 Daruj sobie  mimo woli rzuciłem przez zaciśnięte zęby.
 Nie słuchaj  rzuciła szybko Tanja, chwytając Pawła Pawłowicza za rękę.  Wybacz
przekornemu poecie. Musisz do tego przywyknąć. On już inny nie będzie.
 Nie razi mnie to  mrugnął filuternie.  Rozumiemy się chyba bez słów. Tymczasem
bywajcie, mam jeszcze do załatwienia parę spraw. Nikt was nie będzie niepokoił. Już się tu
żaden Rasputin nie pokaże. A to na drobne wydatki  i rzucił na stół plik banknotów.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl