[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ma ich zabrać na południe.
Profesor Archimedes Porter, z rękoma założonymi
pod klapy surduta, spaceruje tam i z powrotem pod
bacznym okiem wiernego sekretarza, pana Samuela
Philandra. Już dwa razy w ciągu ostatnich dwu
minut przeszedł, w zamyśleniu, nie zdając sobie z
tego sprawy, relsy w kierunku pobliskich błot, lecz
niestrudzony pan Philander zawracał go, ocalając
tym samym.
Janina Porter, córka profesora, rozmawia z
przymusem i bez ożywienia z Williamem Cecylem
Glaytonem i Tarzanem z małp. W małej poczekalni,
dopiero co przed chwilą, nastąpiło wyznanie miłości i
akt wyrzeczenia się, które zniweczyły szczęście
dwojga osób spośród obecnych, lecz Williama Cecyla
Claytona, lorda Greystoke nie było w ich liczbie.
Poza panną Porter wyłaniała się postać opiekuńczej
Esmeraldy. Była uszczęśliwiona, gdyż wracała do
swego ukochanego Marylandu. Dostrzegła już słabo
przez chmurę dymu przysłonięte światło zbliżającej
się lokomotywy. Mężczyzni zaczęli zbierać ręczne
bagaże. Nagle Clayton zawołał.
- Na Jowisza! Zapomniałem swego palta w
poczekalni - i szybko pobiegł, by je przynieść.
- Bądz zdrowa, Janino - wymówił Tarzan,
wyciągając dłoń.
- Niech cię Bóg ma w swej opiece.
- Bądz zdrów - odpowiedziała dziewczyna cichym
głosem.
- Spróbuj mnie zapomnieć, nie, nie chcę. Nie
mogłabym znieść myśli, że zapomniałeś o mnie.
- Nie ma o to obawy, droga moja - odrzekł. - Dałyby
nieba łaskawe, żebym zapomniał. Byłoby mi o wiele
łatwiej żyć niż teraz, pamiętając o tym, że rzeczy
mogłyby ułożyć się inaczej. Będziesz jednak
szczęśliwa, na pewno, powinnaś być szczęśliwa.
Proszę powiedzieć innym, że postanowiłem jechać
autem do Nowego Jorku - nie mogę się zdobyć na to,
by pożegnać Claytona. Chcę na zawsze zachować dla
niego przyjazń, lecz obawiam się, że jestem jeszcze w
zbyt wielkiej mierze dzikim zwierzęciem, abym
dochował wiary człowiekowi, który stanął pomiędzy
mną i osobą, która jedna, jedyna z całego świata jest
mi potrzebna.
Gdy Clayton znalazł się w poczekalni, by zabrać swe
palto, spostrzegł leżący na podłodze blankiet
depeszy, odwrócony pismem do dołu. Schyliwszy się,
podniósł go sądząc, że może to być depesza mająca
znaczenie, którą ktoś upuścił. Spojrzał na nią w
pośpiechu, a przeczytawszy wyrazy zapomniał od
razu i o swym palcie, i o zbliżającym się pociągu -
wszystko znikło prócz tej kartki żółtawego papieru,
którą trzymał w ręku. Przeczytał ją dwukrotnie,
zanim mógł dobrze zrozumieć całe straszne
znaczenie, jakie miała dla niego.
Gdy podnosił tę kartę, był w swoim mniemaniu
angielskim panem, dumnym i bogatym właścicielem
obszernych włości - w chwilę pózniej przeczytał ją i
wiedział, że jest człowiekiem bez tytułu i biedakiem,
nie posiadającym ani grosza. Był to telegram
wysłany przez d'Arnota do Tarzana. Słowa były
następujące:
Odbicia palców dowodzą, że jesteś Greystoke.
Gratuluję.
D'Arnot.
%7łachnął się, jak gdyby otrzymał śmiertelne
pchnięcie. Właśnie wtedy usłyszał wołania by się
spieszył - pociąg zatrzymał się przed małym
peronem. Jak lunatyk wziął na rękę palto. Przyszła
mu myśl, że powie im wszystkim o znalezionej
depeszy, gdy będą w wagonie. I wybiegł na peron
właśnie w chwili, kiedy lokomotywa zaświstała
dwukrotnie na ostateczny sygnał ostrzegawczy przed
ruszeniem w drogę. Inni stali już w wagonie,
wyglądając z platformy pulmanowskiego wagonu i
nawołując, by się spieszył. Pięć minut upłynęło,
zanim rozsiedli się na swych miejscach i dopiero
wtedy Clayton zauważył, że Tarzana z nimi nie było.
- Gdzie jest Tarzan? - zapytał Janinę Porter. - Siadł
do innego wagonu?
- Nie - odpowiedziała. - W ostatniej chwili
zdecydował się jechać autem z powrotem do Nowego
Jorku. Chciał się więcej rozejrzeć po ziemi
amerykańskiej, niż jest to możliwe z okien wagonu.
Wraca do Francji, jak panu wiadomo.
Clayton nie odpowiadał. Próbował znalezć właściwe
wyrazy, które by wytłumaczyły Janinie Porter
nieszczęście, jakie spotkało jego - i ją. Nie wiedział
jak oddziała na nią ta wiadomość. Czy zechce
poślubić go, aby zostać tylko nie utytułowaną panią
Clayton? Nagle uświadomił sobie okropne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]