[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sukcesie pastora, Odetta odczuwała satysfakcję na myśl, że w
ciągu godziny dowie się o tym całe miasto. Cieszyła się ze
względu na ojca, bo zawsze uważała, że zbyt mało ludzi go
docenia. Zbyt często podśmiewano się z roztargnienia pastora
za jego plecami.
Teraz będą wiedzieli, jaki jest mądry. Odettę zasmucało
jedynie, że matka nie dożyła tego szczęśliwego dnia.
Nie było jednak czasu na to, żeby się roztkliwiać. Przez
parę następnych dni nie miała czasu właściwie na nic poza
szyciem i przymiarkami. Jedyny materiał w Bourne, który
wyglądał wystarczająco wytwornie, był to bladoniebieski atłas
zbliżony odcieniem do tego, który Odetta nosiła na balu
maskowym. W pierwszym odruchu chciała zrezygnować z
kupna, potem zmieniła zdanie. Nie mogłaby wyjaśnić tej
decyzji Hannie, a zresztą i tak w sklepie nie było wielkiego
wyboru.
Nie udało się znalezć tiulu w tym samym kolorze, były
jednak ciemnoniebieskie wstążki, obrzeżone srebrem. Hanna
zdecydowała, że przybiorą nimi atłas w ten sam sposób, w jaki
Charles Worth użył długich wstążek przy jednej z sukien
Penelopy.
W ostatniej chwili, tuż przed ich wyjściem ze sklepu,
właściciel znalazł wprawdzie nie tiul, ale delikatną siateczkę o
bardzo zbliżonym odcieniu, która jego i Hanny zdaniem ładnie
wyglądałaby w falbankach dokoła dołu spódnicy i przy
dekolcie. Odetta znów chciała się wykręcić od kupna, ale
wszystkie jej zastrzeżenia zostały odrzucone przez Hannę,
która triumfalnie wracała do domu, ściskając zakupy w
objęciach. Były zbyt cenne, żeby je położyć na podłodze
bryczki.
Suknie Penelopy były bardziej skomplikowane, niż mogło
się wydawać na pierwszy rzut oka. Hannie i Odetcie udało się
jednak odtworzyć bogate spiętrzenie z tyłu, ściśle dopasowany
stanik i małe rękawki, sprawiające wrażenie skrzydełek
opadających z nisko odsłoniętych ramion.
Kiedy Odetta po raz pierwszy włożyła tę suknię i
zobaczyła swe odbicie w lustrze, miała ochotę głośno
krzyczeć, że nie zniesie bólu, jakim napawa ją widok siebie
takiej, jaką była tej nocy, kiedy usłyszała sarkastyczny głos
hrabiego:
-  Czy zjawiła się tu pani prosto z nieba, żeby zadziwić
nas, biednych śmiertelników?"
Znów widziała ten lekko ironiczny uśmiech, szerokie
ramiona i prawie czuła przebiegające między nimi dwojgiem
prądy.
Przypomniało jej się, jak tańczyli walca w gwiezdnej
poświacie, jak siedzieli leniwie przy kolacji, a on powiedział:
-  Księżna Odetta to piękne imię dla tak uroczej osóbki".
Myślał tak, bo nosiła wtedy prześliczną niebieską suknię.
Ale kiedy spotkali się po raz ostatni, nie była księżną, tylko
sobą. Odetta przekonana była, że hrabia myśli teraz z ulgą o
tym, że udało mu się uniknąć bliższej znajomości z tak mało
znaczącą osobą.
Niebieska suknia znowu ją zmieniała w kogoś innego, i
nawet Hannie udzieliło się to wrażenie.
- Naprawdę wygląda panienka niezwykle! - powiedziała. -
Ten krawiec ma talent, bez dwóch zdań.
Odetta porzuciła swoje myśli o hrabi i roześmiała się.
- Gdyby w Paryżu usłyszano to sformułowanie, chyba by
cię zamknięto w Bastylii! - powiedziała. - Oni wręcz
uwielbiają Wortha. Uważają, że jest ważniejszy niż cesarz.
- No, w to, to nie uwierzę! - stwierdziła stanowczo Hanna.
- Mimo wszystko, to tylko chłopak z Bourae.
- Oni nawet nie uważają, że jest mężczyzną, ale jakimś
bóstwem - dokuczała dalej Odetta. - Pewien dziennikarz
napisał, że w Paryżu mężczyzni wierzą w Bourse'a, a kobiety
w Wortha!
- Powinni znalezć sobie coś lepszego do roboty - odparła
ostro Hanna. - Ubiór jest ważny, nie powiem, ale ma swoje
miejsce. W życiu są jeszcze inne sprawy poza strojeniem się.
Odetta znów się roześmiała. Bezpośredniość Hanny
zawsze ją bawiła. Kiedy zdjęła niebieską suknię i powiesiła ją
w szafie, doznała wrażenia, jakby w nieuchwytny sposób
odzyskała maleńką część marzenia, które zostawiła w Paryżu.
Mnóstwo było zamieszania z przygotowaniami pastora do
wyjazdu. Na szczęście mógł jeszcze włożyć ślubny frak, choć
był on już trochę niemodny. Miał jednak dobry krój, więc po
odświeżeniu i odprasowaniu wyglądał całkiem wytwornie.
- Po co ten cały rozgardiasz - narzekał ojciec. - Gdyby
mnie zapytano o zdanie, wolałbym zostać w domu i
popracować. Im wcześniej skończę tę książkę, tym lepiej dla
potencjalnych czytelników.
Odetta wiedziała jednak, że gratulacje, jakie odbierał od
swoich parafian, sprawiały mu ogromną satysfakcję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl