[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stołku przy blacie w kuchni.
 Powiesz mi, kim ona jest?  pyta.
Cholera, jest spostrzegawcza. Zawsze była.
Zapomniałem, jak bardzo mi tego brakowało przez ostatnie
kilka lat.
Kręcę głową i spoglądam na kawę. Przecież po to tu
przyjechałem.
 Spotykałem się z Sam  szepczę i pociągam łyk kawy,
ignorując jej zszokowane spojrzenie.
 Z Samanthą Williams?  dopytuje.
 To jedyna Sam, jaką znam.
 Widziałam ją w sobotę.
Wzruszam ramionami.
Ja też i z rozkoszy poranka przeszedłem do cholernego
pieprzniku wieczorem.
 Więc w czym problem?  ciągnie Meg.
 Oboje schrzaniliśmy sprawę  odpowiadam i śmieję
się ponuro.  I to ostro.
 Potrzebuję więcej szczegółów. Zacznij od początku. I
nie pomijaj seksu.  Wsuwa nogi pod siebie i czeka na
opowieść.
 Nie będę ci opowiadał o moim życiu intymnym.
 No dobra, to opowiedz resztę.
 Codziennie rano biegaliśmy  zaczynam, a ona kiwa
głową.
 Brzmi dobrze.
 Było świetnie. A potem jakoś tak wylądowaliśmy w
łóżku i teraz ona się do mnie nie odzywa.  Zaciskam
pięści, a frustracja wraca z pełną siłą.
 Z tego co opowiadały kiedyś fanki, to byłeś całkiem
niezły w te klocki.  Meg śmieje się, a ja wiem, że próbuje
być zabawna, ale odbieram to jak policzek.
 Nie bzykam fanek, Megan.
Meg krzywi się na mój ostry ton, a ja przeklinam pod
nosem.
 Przepraszam.  Biorę głęboki oddech.
 Nie mów, że Sam uważa, że sypiasz z fankami.
 Nie wiem.
Nie wiem, gdzie wsadzałeś swojego kutasa.
 Zirytowała cię.  Meg stwierdza trzezwo i ma rację.
Cholernie mnie zdenerwowała.
 Połknęła jakiś cholerny kij od szczotki.  Nie mogę
już siedzieć, więc zaczynam krążyć po kuchni.  Tydzień
minął dobrze, zaczynała się otwierać, miło spędzaliśmy
czas. Jest niesamowicie zabawna, może być słodka i Boże,
jest cholernie seksowna.  Przeczesuję palcami włosy.
 I co się stało?  pyta, marszcząc brwi Meg.
 Wyszedłem w sobotę rano, a gdy zobaczyłem ją znów
wieczorem, to znów odgrodziła się od świata i
powiedziała, że nie chce się więcej ze mną spotykać.
Oboje próbowaliśmy się skrzywdzić i zadziałało.  Nie
mogę zapomnieć widoku Sam płaczącej na blacie w
kuchni. Schylonej, z dżinsami na wysokości kolan, rękami
pod sobą, trzęsącej się.
Kurczę, ale jestem dupkiem.
 Nie potrzebuję jej głupot.
Dzwoni telefon Meg, a ona spogląda ze zmarszczonymi
brwiami na wyświetlacz, po czym unosi palec, żebym
poczekał chwilę, i odbiera.
 Halo?
Opieram się o blat i słucham od niechcenia.
 Wygląda na to, że masz grypę. Jaka temperatura?
Ciągle ktoś dzwoni do niej o poradę medyczną. Jestem
cholernie dumny z mojej siostrzyczki. Zwietnie zna się na
swojej robocie.
 Potrzebujesz dużo płynów i odpoczynku. To wirus, ale
wez trochę tylenolu i obserwuj temperaturę.  Spogląda na
mnie, a potem wzrusza ramionami i się rozłącza. 
Przepraszam.
 Nie szkodzi.
 A więc nie potrzebujesz jej głupot  zachęca mnie.
 Nie. Nie potrzebuję. Nie rozumiem, jaki ma problem,
ale nie potrzebuję tego.
 No to się z nią więcej nie spotykaj.
 Czy to takie proste? Myśl, że nie usłyszę już więcej jej
śmiechu, nie zagłębię się w to miękkie ciało, po prostu&
boli.
I to też mnie wkurza.
 Nie miewam związków  przypominam Meg, a ona
kręci z niesmakiem głową.
 Myślę, że ją lubisz.
 Kiedy nie zachowuje się jak zimna suka, to owszem,
lubię.
 Myślę, że ona ma problemy z zaufaniem, Leo.  Meg
zamyśla się, patrząc w swoją kawę.
 Jak my wszyscy  prycham sarkastycznie.
 Pewnie tak.  Wzrusza ramionami.  Pamiętaj, że jej
brat jest bardzo sławny, a ona musiała obserwować, jak
sobie z tym radził. Pewnie nie jest łatwo być
spokrewnionym z kimś tak sławnym.  Unosi brew.  Na
pewno mnóstwo ludzi wykorzystywało ją, by się do niego
dostać.
 Czy ludzie wykorzystują cię, by się do mnie dostać? 
pytam znów zły.
 Nie.  Macha ręką.  Do niedawna mało kto wiedział,
że jesteśmy rodziną. Ale ona i Luke są blisko, a ludzie są
beznadziejni.
 Ale ja nie mam powodów, by wykorzystywać ją, aby
dostać się do Luke a. Znałem Luke a już wcześniej.
 Chodzi mi o to, że może dlatego trudno ją poznać i
dlaczego niełatwo się zaprzyjaznia.
Splatam ręce na piersi i się krzywię.
 Nie ma chyba zbyt wielu przyjaciół  mruczy Meg, a
ja zgadzam się z tym.
 Nie potrzebuję jej głupot  stwierdzam znów
stanowczo.
 No dobra, to czemu jesteś taki wściekły?  dziwi się.
 Normalnie olałbyś ją i tyle.
 Nie wiem.
 Nie kłam mi, Leo.  Meg spogląda na mnie ciepło i
uśmiecha się, a ja wiem, że nie mogę jej zwieść.
 Ona jest inna.  Krzywię się.
 To idz i ją przeproś.
 Będzie potrzeba czegoś więcej.
 Leo, jeśli chcesz z nią czegoś, to czy jesteś gotowy
powiedzieć jej o wszystkim, co było wcześniej?
%7łołądek na samą myśl mi się skręca.
Kurczę. To nie powinno w ogóle jej dotyczyć.
Ale przypominam sobie, jak zareagowała na moją
opowieść o operacji, jak mnie tuliła, jako pierwsza osoba
od śmierci mamy, i nagle robi mi się ciężko na sercu.
 Jeszcze nie, ale jest pierwszą osobą poza tobą, której
mógłbym ewentualnie to wyznać.
Meg patrzy na mnie zaskoczona i ku mojemu przerażeniu
w jej oczach pojawiają się łzy. Szybko jednak mruga, by
się ich pozbyć.
 Dobra.  Kiwa głową.  Tylko żebym nie żałowała, że
ci to powiedziałam&
Samantha
Umieram. Bóg w końcu postanowił mnie ukarać za to, że
byłam taką suką, i powoli mnie zabija.
Zasługuję na to.
Znów mi niedobrze i nie wiem, czy to z powodu grypy,
czy dlatego, że nie mogę zapomnieć o tych wszystkich
okropnych rzeczach, które powiedziałam tamtego wieczoru
Leo. Okropnych rzeczach, które mówiliśmy sobie
wzajemnie.
Wyraznie nie powinniśmy się spotykać. Nasz związek
byłby toksyczny.
Jestem idiotką.
Nieprawda, bo on wcale nie jest dupkiem, a ja suką, po
prostu oboje mamy złe wspomnienia i żadne z nas nie
potrafi nikomu zaufać.
%7łołądek znów podchodzi mi do gardła.
Jezu, co teraz? Przecież nie jadłam nic od obiadu u
Luke a w sobotę. Już nic we mnie nie zostało poza
wewnętrznymi organami.
Chociaż jestem prawie pewna, że przed chwilą
zwymiotowałam nerkę.
Obmywam twarz i płuczę usta po raz czternasty tego
dnia, a potem szukam czystej koszulki do spania. Sypiam w
koszulkach z koncertów. Są miękkie, duże i poprawiają mi
nastrój, a dziś potrzebuję koszulki Nasha.
Może już nigdy go nie zobaczę, ale chcę, aby był
owinięty wokół mnie.
Wyciągam dużą, szarą koszulkę z szuflady i wciągam ją
przez głowę. Z przodu jest zdjęcie kapeli z Leo pośrodku.
Prałam ją już z milion razy, a kupiłam podczas ich
pierwszej trasy koncertowej, ale to moja ulubiona.
Ubieram czyste majtki i ruszam do łóżka, gdy ktoś
zaczyna walić do drzwi.
Chyba żartują&
Idę do drzwi wejściowych i otwieram je, nie
wyglądając przez judasza. I prawie mdleję na widok Leo.
Leo.
 Co ty tu robisz?  pytam, a żołądek znów mi się
skręca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl